Tą samą drogą. W zimnie. Ręce mi zamarzają. O której ja tak w ogóle miałam tam być? Wyjdzie na to że będe tam chyba o tej samej porze. Nie wiem czy ta godzina będzie poprawna. Oby. Nie mam zamiaru długo czekać. Albo będzie, albo nie. Szłam w zimnie a z mych bladych od zimna ust wylatywała para. Po chwili zmarźnięta doszłam na miejsce.
Odrazu jak weszłam w powojenną uliczke zobaczyłam Nataniela. Leżał sobie plecami na złączonych bokami kontenerach wypuszczając dym z papierosa. Szłam w Jego stronę. Nawet się na mnie nie spojżał. Tylko powiedział
- Ren? To ty?
- Yy.. tak, to ja.
Chłopak odwrócił głowę w moją stronę i wstał z kontenerów. Siedział na nim a jego nogi zwisały i nie dosięgały ziemi ponieważ kontenery były bardzo wysokie. Chłopak patrzył na ziemie przez zaspane oczy drapiąc się ze zmęczeniem po głowie i ziewnął.
- A ty co, na kontenerach spałeś?
Zaśmiałam się.
- Niestety
Odparł rozciągając się.
- Serio?
- No widzisz.
- Oszalałeś? Jest środek października!
- Może.
- Yghyhh... I że to ja jestem dzieckiem...
- Aa... Za tobą leży mój plecak. Tam masz to co chciałaś.
Plecak był biały oparty o brudną, ceglaną ściane. Podeszłam do niego i odpiełam. Ujżałam zawartość którą była przecudowna biało-pudrowo różowa sukienka oraz prześliczne baletki które były dołączone razem do sukienki. - Podoba się?. Zarzucił z obojętnością.
- Yy... tak, są prześliczne, dziękuje.
- Przymierz bo nie wiem czy dobre. Nie będe podglądał.
Powiedział odwracając się do ściany ponownie kładąc się na kontenery. Podeszłam do niego i udeżyłam go baletkami w głowę.- Zboczeniec. Odparłam. - Wzięłeś dobry rozmiar, nie będę mierzyć.
- No widzisz. W takim razie mam szczęście.Powiedział wstając i wyrywając mi z ręki jego plecak. Wyjął dwa energetyki. - Chcesz?
- Yy...Byłam mało zdecydowana. Nigdy wcześniej nie piłam niczego takiego.
- No juuż weź cnotko zasrana.Sięgnełam po energetyk. Otwierając specjalnie wylałam połowę zawartości na jego białą koszulkę.
- Ups.
Popatrzył na mnie tylko. Grzebał chwilę w plecaku wyjmując identycznie wyglądającą białą bluzkę. Zdjął tą którą pobrudziłam. Yhhh... był bez koszulki. Patrzyłam tylko na niego dopijając energetyk.
- Co, już się podnieciłaś?- Nie, ale skoro tak ci się nie podoba jak dziewczyna spogląda na ciebie kiedy się przebierasz to pewnie jesteś gejem, zgadłam?
- Nie jestem.
- Tjaa...
- Żałosne...Mężczyzna podszedł za kontenery próbując dosięgnąć czegoś ręką, jednocześnie zapytał.
- Skoro kiedy cię poznałem miałaś na sobie mundurek, to pewnie chodzisz jeszcze do szkoły, tak?
- Zgadłeś.- Czyli... Mósisz być w liceum tak?
- Zgadza się.
- A w której klasie?- Yhh... A co się tak interesujesz?
- Po prostu chce wiedzieć.
- A na ile ci wyglądam?
- No nie wiem... z 2,3?
- Trzecia.
- Hmm... 17 lat?
- Tak, a ty?
- Ile ja mam nie jest istotne.Podszedł do mnie i podał dwa łuki wspinaczkowe. - Trzymaj.
- Po co mi to?
- Naucze cię wspinać się po budynkach. Przyda ci się.
- Raczej nie sądze.
CZYTASZ
Wydział mangozjebstwa
HororHistoria opowiada o 17 letniej Ren. Jest ona wzorową uczennicą i przewodniczącą szkoły. Dziewczyna po swoim pierwszym zabójstwie nie czuję wyrzutów sumienia i zabija dalej. Po czasie informacja o zabójstwach Ren zostaje nagłośniona i media oznajmiaj...