Nataniel
- Nie jesteś. Żałośni są ci którzy nie potrafią przyznać się do winy a sami obwiniają.
- Dziękuję. Eh... Szczerze.. To nie byłem przy jej grobie od czasu pogrzebu... Nie chcialem sobie przypominać tych złych chwil... Zazwyczaj o porządek przy nim dbała pani Dorocia i jej siostra...
- Co ty na to by jeszcze przyjść i kiedyś ją odwiedzić?Zapytała. Jejku... Mój mały aniołek.. Ren jest świetna. Niby jest zabójcą i pozbawiła życia wielu osób. Ale mimo wszystko ma tak dobre serce. Po prostu zabłądziła. Bardzo zabłądziła. Zmyliła też ją pewnie choroba. Ren nie jest żadną psychopatką. To ja nim jestem. Przecież na nic nie choruje. Nigdy nie byłem normalny. Wolałem rozkrajać ludzią kończyny niż iść na dobry melanż. Jestem psycholem, racja. Mimo nigdy nie będe żałował tego wyboru. Gdyby nie to, nie poznałbym Ren.
- Tak, dobry pomysł.
Uklęknąłem przy grobie i złożyłem ręce do modlitwy. Nie jestem wierzący. Mimo tego wiem że moja siostrzyczka zawsze była. Chce by poszła do nieba. Po chwili Ren zrobiła to samo. Nie pamiętałem słów żadnej z modlitw, wiec postanowiłem pomodlić się własnymi słowami. Nie do boga, a do niej.
Cześć siostrzyczko. Przepraszam że tak długo cię nie odwiedzałem. Minęło pięć lat odkąd ostatni raz się widzieliśmy. Musiałem sobie wszystko na nowo poukładać. Wiem, że pewnie widząc to jak stoczylem się w dół ubolewasz nad moim losem. Lecz wiedz że jestem szczęśliwy. Bardzo szczęśliwy. Poznałem Ren. Najwspanialszą kobiete na ziemi. Nie spotkałem wiecej taty. Przepraszam że cie zawiodłem. Jestem najgorszym starszym bratem w historii. Przepraszam że zawiodłem ciebie. Przepraszam że zawiodłem mame. Ale obiecuje ci, że nie zawiode tak Ren. I jeżeli w niebie, ludzie z nieba i piekła mogą porozumiewać się ze sobą, to obiecuje ci że wszystko ci opowiem.Mam nadzieje że jest ci o wiele lepiej niż tutaj. Przepraszam że ani razu cię nie odwiedzilem. Kocham cię siostrzyczko. ~Brat psychopataOtworzyłem oczy. Przejechałem ręką po pomniku. Ren położyła ręke na moim ramieniu. Wystarczy że mnie dotknie a ja już czuję ukojenie i spokój. Działa na mnie jak nikt inny. Tylko ona potrafi mnie pocieszyć. Nawet jednym gestem, w takiej sytuacji jak ta.
- Zbierajmy się.
Odpowiedziałem i wstałem otrzepując kolana z piachu.
- Nataniel, czekaj.
Złapała się za moje ramie i wstała. - Hm?
- Co się stało z twoim tatą?
Eh.. Trafiła w kolejny słaby punkt...
- Po śmierci mamy popadł alkoholizm. Bił mnie i siostre. Dlatego ucieklismy.
Po chwili przytuliła się mocno do mnie. Lekko zdziwiony popatrzałem na nią.
- Przepraszam. Nie wiedziałam że tak dużo przeszłeś.
Wyszeptała. Pocałowałem ją czule w czubek głowy. - Wiesz, nie chce by ten dzień zakończył się tak depresyjnie.
- Co masz na myśli?
- Chciałbym cię jeszcze gdzieś zabrać.
Złapałem ją za ręke i podążyliśmy w strone samochodu.Ren
Z Natanielem wyszliśmy z tego mrocznego miejsca w strone pojazdu. Nie wiedziałam że kryje aż tak mroczną przeszłość. Na prawde dużo przeszedł. Poczułam ze złapał za moja ręke i splotł nasze palce razem.
- Masz zimne dłonie.
Powiedział zapalając jedną ręką papierosa.- Za to ty nie masz kurtki i masz ciepłe.
- Gorący ze mnie chłopak, to pewnie dlatego.Zaśmiał się. Głuupi...
- Daleko ci do ,,hot boy'a"
- Pierwszy raz słyszę takie stwierdzenie.Zaciągnął się.
- Wiesz, w mojej byłej szkole tak mówiono.
- Hmmm... Tęsknisz za nią, co? Co ty na to by zrobić mały ,,rozłam" i ja odwiedzić?
Uśmiechnął się szyderczo.- Co masz na myśli?
Odwzajemniłam uśmiech.- Jako psychopata, mam małe braki. Chyba rozumiesz.
Znowu się zaśmiał. Jejciu.. Ten jego śmiech... Cudny...
- Hah w sumie chętnie zobacze ich miny na to jak prawilna przewodnicząca szkoły powróci w wielkim stylu.
- I to z jak ładnym, mądrym i skromnym panem.
Doszlismy do samochodu a ten owtorzył mi drzwi. Papierosa wyrzucił na trawę i zgniótł stopą. Po chwili sam wszedł do pojazdu. Ruszyliśmy.
- To, powiesz mi gdzie w końcu jedziemy?
- A więc, jako szlachetny gentelmen postanowiłem zabrać panienke na randkę.
COO?! JAKĄ RANDKE?! JAK?!
- Co.
Powiedziałam oburzona.
- Nie chcesz bym nazywał to randką? Co ty, przecież to będzie już nasza druga.
Uśmiechnął się do siebie.
Jaka druga?! Kiedy?! CO MNIE OMINĘŁO?!
- Kiedy niby była pierwsza?
- W twoje urodziny, nie pamiętasz? Przypomnieć ci? Wtedy się p r z e l i z a l i ś m y.
Przeliterował śmiejąc się. JA GO ZARAZ!... ZATŁUKĘ!- To nie była randka!
- Pff.. wmawiaj sobie. To tak jak pocałunek nie nazwać pocałunkiem.
- Jesteś irytujący!
- I dobrze.
Ponownie się uśmiechnął. Zdjął jedną ręke z kierownicy i położył na mojej dłoni. Mam ochotę się sprzeciwić.. No ale wiem że to jego głupie żarty.. A on jest taki uroczy!
________________________________________________Na dziś to tyle. Mam nadzieje że rozdział się wam spodobał. Jak chcesz to proszę zostaw komik. Komentarze najbardziej mnie motywują ^^
CZYTASZ
Wydział mangozjebstwa
TerrorHistoria opowiada o 17 letniej Ren. Jest ona wzorową uczennicą i przewodniczącą szkoły. Dziewczyna po swoim pierwszym zabójstwie nie czuję wyrzutów sumienia i zabija dalej. Po czasie informacja o zabójstwach Ren zostaje nagłośniona i media oznajmiaj...