Rozdział III

1.9K 208 7
                                    

Przeczesał niebieskie włosy dłonią odzianą w skórzaną rękawiczkę bez palców. Westchnął cierpiętniczo, tak bardzo nie lubił narad, jednak obowiązek to obowiązek. Przeszedł przez wrota i zasiadł na wyrzeźbionym krześle z kory magicznych świerków rosnących w lesie demonów, przed nim znajdował się okrągły stół wykonany z tego samego tworzywa. Na środku zabytkowego mebla wystrugana została linia podział istot magicznych. Na środku wielki napis głosił "Merra", od niego odchodziły dwa ramiona Has -stworzenia światła- i Esta -stworzenia mroku. Potem niezliczona ilość odłóg, aż na samym końcu poszczególne gatunki istot.

-Widzę, że wszyscy przybyli. - odezwał się nagle najstarszy członek rodu. - Dziś przekażę wam pewną... dość ciekawą plotkę. - Cal miał ochotę zaśmiać się ze słów siwobrodego.

-Baltazarze, mamy wystarczająco dużo pracy, nie potrzeba nam zamartwiania plotką! - oburzyła się elfka. Z wrogością przerzuciła srebrne włosy w tył i spiorunował resztę zebranych gniewnym wzrokiem.

-Zamknij się Katrin. - uciszył ją niebieskowłosy z wyczuwalną pogardą w głosie.

-Cisza! - rozbrzmiał gardłowy głos mężczyzny. Wszystko w sali zamilkło. - Kontynuując... doszły mnie słuchy o pewnej magicznej istocie. Każdy z nas słyszał o masakrze w Wschodnim Królestwie.

-Rzeź na Wojownikach Wschodu? - zapytał jeden z zebranych. Starszy przytaknął i mówił dalej.

-Wiemy tylko to, że sprawcą był jeden z więźniów... ostatni żyjący tam niewolnik, który doprowadził do tego rozlewu krwi, był bez wątpienia Kitsune. - powiedział, lecz wszyscy to wiedzieli. - Teraz znalazła się mała iskierka nadziei, że go odnajdziemy. - ogłosił, a wszyscy otworzyli szerzej oczy. - Podobno ukrywa się w ludzkim mieście Weron.

-Ale jak? - szepnął Cal. Chwycił się obiema rękami za głowę. - Przecież nasi strażnicy wyczuliby taką ilość energii!

-Tego też nie pojmuję jednak proszę obejrzycie to ze skupieniem. - poprosił wskazują na ścianę okrytą krwistoczerwoną tapetą. Nagle rozbłysło się światło, a na ścianie wyświetlił się obraz. Przedstawiał sylwetkę ubraną w czarne ubrania wychodzącą przez bramę jednego z parków. Nagle nad żelaznymi prętami pojawił się kamień i zabłysną błękitnym światłem, a postać obróciła się szybko. Za szybko jak na człowieka. Cal zdołał dostrzec jedynie białe pasmo włosów, kiedy nieznajomy odbiegał.

-I co to nam daje? - zapytała Katrin.

-Gdybyś się skupiła, zobaczyłabyś, że kamień ten to Oko Ślepca. - zaczął starzec odtwarzając nagranie w zwolnionym tempie. Cal zastanowił się przez chwile czym był miniony kamień. Oko Ślepca, ta nazwa była mu znajoma.

-Nie główkuj tak Cal... i tak nie będziesz wiedział co to jest. - warknęła w jego stronę srebrnowłosa. - Powinieneś wiedzieć, że to starożytny artefakt odczytując aurę wszelkich stworzeń, a umieszczany jest tam gdzie potrzeba sprawdzać intencje danego słowa. Kamień pojawia się znikąd przeważnie wyczarowywany przez Strażników Lasu... - mówił z dumnie uniesionym, lekko szpiczastym nosem.

-Zamilcz już. - przerwał jej Cal z irytacją, to nie tak, że nie wiedział co to, po prostu nie był chodzącą księgą, jak jego siostra.

-Rozbłysnął błękitną poświatą, czyli kolorem rodowym Kitsune. - kontynuował swoją wypowiedz niewzruszony docinkami najmłodszych na sali - Jednak niepokojące jest to, że teren z którego wychodził jest pod ścisłą ochroną białego żelaza. A to, że z znikąd pojawiło się oko wskazuję, że musiał spodka Wielkiego Strażnika Lasu.

-A więc jak przedarł się do środka i uszedł z życiem? - zapytał gardłowym głosem Lumon z końca stołu.

-Nie wiemy tego, jednak musimy się dowiedzieć...- wytłumaczył siadając na krześle.

-Skąd ta myśl, że to mógł być ten Kitsune, którego szukam? - znów przerwał mu Cal.

-Nagranie te przesłał do nas pewien wampir... Kler de Chamilt. - wymówił z dobrze skrywaną niechęcią imię przywódcy największego, krwiopijnego rodu w Weron. - Dorzucił do tego także krótki list informujący o tym, że obserwuje Kitsune i jeśli się nie pośpieszymy to on przejmie sprawcę Wschodniej Rzeźni.

-Co zamierzamy z tym zrobić? - zapytał Cal, jednak kiedy szare oczy Baltazara spotkały się z jego granatowymi oczami, wszystko było jasne.

- Zamierzam wysłać tam.... - starzec uśmiechnął się.

-Ja wybiorę się tam z chęcią. - powiedział od razu Katrin pewna, że to ją wyślą na tą misję.

-Wole aby udał się tam Cal. - wyznał z uśmiechem. -Uważam także, że nadajesz się jak nikt inny. - zwrócił się do niebieskowłosego wywołując rechot u zebranych. Jednak Calowi nie było do śmiechu.

* * *

Wystraszony Ira siedział pod materiałem ciepłej kołdry próbują powstrzymać łzy napływające mu się do oczu. Zawalił. Odkryją go. Był tak głupi, żeby wchodzić do tego lasu. Wiedział, że nie powinien, jednak dał się ponieść temu tajemniczemu uczuciu. Zamknął oczy wybuchając szlochem, zatkał usta ręką nie chcą zbudzić Rozalii. Nabrał urywanego wdech przez nos, a jego ramiona zatrzęsły się niekontrolowanie. I wtedy ktoś delikatnie ściągnął z niego kołdrę, a Ira wyczuł jak coś siada obok niego na materacu.

-Znów miałeś koszmar Ira? - zapytała Rozalia z czułością. Białowłosy rozchylił powieki ukazując opiekunce złote, zaczerwienione od płaczu oczy. Pokręcił przecząco głową. - A więc co się stało, kochanie? - on tylko ponownie pokręcił głową i spuścił wzrok na swoje dłonie. Rozalia westchnęła. - Wiesz, że ci ufam? - po chwili otrzymała potwierdzone skinienie głową. - A ty mi ufasz?

-T-tak... - szepnął.

-Więc dlaczego nie chcesz mi powiedzieć, nie nakrzyczę na ciebie, nie uderzę, a jeśli będę mogła to ci pomogę. - wyznała obejmują ramieniem młodszego.

-Ja byłem w tamtym parku. - zaczął cichym szeptem. Czarownica musiał się wysilić aby usłyszeć wyraźnie słowa. - Tym z bramą z magicznego żelaza.

-Mogłeś tam wejść? - przerwała mu zaciekawiona. Nawet ona nie odważyłaby się tam wejść.

-Tak, wiem, że było to nie mądre ale coś mnie do tego ciągnęło, a kiedy przekroczyłem granice poczułem jedynie nieprzyjemne ciepło od bramy. - wytłumaczył.

-Ale to nie powód twojego płaczu, prawda? - zapytała zmuszając Ire do kontynuowania.

---------

929 słów

Błagam chodź ze mną na te wagary... no co Ci szkodzi? Proszę... (jak to Ciebie nie przekona, to nie wiem co mam jeszcze zrobić)

Podoba się rozwój akcji? Ktoś zgaduje kto to Cal?

Ostatni z rodu KayruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz