Przeszła dumnie przez korytarz wyłożony drewnianą boazerią. Unosiła cały czas wysoko podbródek, a jej srebrne włosy opadały z gracją przy najmniejszym ruchu. Ciemnozielone oczy z pogardą obserwowały mieszańców na drogach. Jakże ona ich nienawidziła. Mieli brudną krew, byli połączeniem istoty światła i mroku. Gardziła takimi jak oni. Prychnęła, kiedy dziecko z nienaturalnie złotymi oczami przewróciło się. Odwróciła się gwałtownie, a materiał jej białego płaszcza zawirował. Ruszyła szybkim krokiem z powrotem do twierdzy, na pewno nie będzie męczyć się z plebsem.
-Gdzie ci tak śpieszno, Katrin? - usłyszała. Obróciła głowę w lewą stronę. Mężczyzna o ramionach niczym dąb stał oparty o futrynę drzwi z rękami złożonymi na piersi. Włosy białe niczym śnieg sięgały do ramion.
-Nie powinno cię to obchodzić, Lumon. - warknęła. Patrzyli sobie prosto w oczy. Zieleń spotkała się z intensywnym błękitem. - Powinieneś być teraz na zebraniu rady.
-Nie zamierzam dyskutować z mieszańcami. - oznajmił z odrazą w głosie. Elfka uśmiechnęła się do swojego pobratymca. - Ty raczej też.
-Dobrze mnie znasz. - powiedziała. Lumon podszedł do niej i razem odeszli od gromadki dzieci. Małe wilkołako-skrzaty spojrzały na nich. Przechyliły jednakowo głowy i wystawiły języki. Nie lubiły szpiczasto usznych, zawsze się pyszczyli i uważali za coś lepszego. - Co myślisz o tym Kitsune? - zapytała, gdy opuścili budynek radny wioski.
-Powinniśmy go od razu sprowadzić do Srebrnej Twierdzy. To jest niebezpieczne, dziwie się, że rada jeszcze nie zarządziła przygotowanie celi z magicznego żelaza. - prychnął. Wilkołaki, jak i skrzaty schodzili im z drogi.
-Ja nie potrafię uwierzyć, że wysłali tam Cala! - oburzyła się, zakładając zgubiony kosmyk za ucho.
-Twój brat jest równie brudny jak ten demon...
-To nie jest mój brat. - przerwała mu ze złością. - Tyko jakaś wpadka, skutek odskoczni mego ojca. Powinien zdechnąć już w łonie tej dziwki. - jej głos ociekał jadem. Duszki leśne aż spojrzały na nią.
-Jesteś naprawdę mściwą, okropną i wredną istotą. - skomentował jej wypowiedź. - Jednak przyznam ci rację. Baltazar nie powinien wyrażać zgody na jego szkolenia, a tym bardziej na udział w tej misji.
-Powinien wysłać tam oddział i wywlec demona siłą z nory. - zatrzymała się przed kamiennym okręgiem. - Jestem najmłodsza w radzie, mnie nie posłuchają jednak ty Lumonie, mógłbyś o to poprosić.
-Ściągnięcie tej dwójki? - upewnił się. Katrin przytaknęła głową. - Co jaśni pani rozkażę. - uśmiechnął się i obrócił z powrotem. Cóż, może i nie przepadał za usługiwaniem, jednakże taki układ z Katrin przyniesie mu korzyści. W końcu najsilniejszy ród elficki, szczególnie pod panowaniem mściwej wiedźmy o srebrnych włosach, może wiele zdziałać. Dla niego szczególnie.
* * *
Westchnął czując nieustający bój mięśni. Najmniejsza kość w jego ciele promieniowała bólem, zdawało mu się, że nawet włosy go bolą. Ledwo otworzył oczy i syknął, kiedy smuga światła zaatakowała go. Jęknął i zakrył twarz dłonią, przyprawiając swoje ciało o jeszcze większą dawkę bólu.
-Mam coś co ci pomorze. - usłyszał cichy głos, który mimo starań Cala i tak zabolał Irę. Niebieskowłosy ostrożni ściągnął rękę młodszego, a na to miejsce położył zimny kompres. Przysiadł na materacu i położył dłoń młodszego na swoich kolanach, zaczął czule masować jego kostki. Czuł jak mięśnie spinają się i rozluźniają, przy cichym akompaniamencie jęków bólu.
-Boli. - szepnął cicho i zaskomlał. Przepalenie było jednym z najgorszych chorób Kitsune. Czuli wtedy jakby coś łamało ich od środka, paliło i cięło. Ira miał się tym gorzej, że przeziębił się, a jego bestia nie współpracowała.
CZYTASZ
Ostatni z rodu Kayru
FantasyJedno zdarzenie potrafi zapoczątkować serię katastrof. Wewnątrz niej znalazła się mała, zniszczona istotka. Demon o białych włosach, ostatni z rodu Kayru. Czy uda mu się pokonać przeszłość i uporządkować świat? Co się stanie, kiedy na jego drodze st...