Rozdział XVIII

1K 128 6
                                    

Cal w drżącej dłoni zamknął list. Westchnął cicho i pochylił głowę. Sytuacja coraz bardziej się komplikowała. Zaginięcie Iry, zniszczenie Srebrnej Twierdzy i gniew Elfów, wampiry, zagadki, wojna i ten list. Świat sypał się mu pod nogami.

-Co to może oznaczać? - spytał Diego, stojąc za niebieskowłosym. Położył mu rękę na plecach w pocieszającym geście.

-Kłopoty. - odpowiedział. - Wiesz do kogo należy ten herb na kopercie? - zapyta po chwili. Rozprostował palce i podał czerwonookiemu skrawki papieru.

-Czarny wosk. - mruknął cicho. Przejechał po pieczęci palcem, przypatrując się dokładnie jego strukturze. - Z tego co pamiętam klepsydra oznaczała władców czasu... - mamrotał, jakby do siebie. - Gwiazda? Cztery ramiona to nadzieja, pięć pokora, a sześć droga... Cal czy aby na pewno nie uszkodziłeś tej gwiazdy, kiedy otwierałeś kopert? - zapytał.

-Nie, od początku było sześć. - odpowiedział. - Co to oznacza?

-Jeśli Rozalia jest wiedźmą z rodu wróżbitek i ma na  nazwisko Astersyngna. - mówił cicho, kalkulując i dobierając fakty. - To oznacza, że to jej symbol rodowy! - wykrzyknął. - Sześć ramion czyli droga, a klepsydra władca czasu. Astersynganie od wieków wędrowali po bezdrożach, wskazując drogę uczciwym podróżnym, którzy się zagubili, przecież oni potrafią przewidzieć przyszłość! 

-Czyli zostawiła nam swoją pieczęć rodową, tylko dlaczego? Nie musiała tego robić. - odezwał się nagle niebieskowłosy. Podrapał się zagubiony po karku.

-Rozalia jest bardzo sprytna, to musi być jakiś znak albo wskazówka. - Diego przygryzł swoim kłem wargę. - A może chce abyśmy ją znaleźli? Albo coś znaleźli dotyczącego jej rodziny...?

-A może chce abyśmy... - przymknął oczy "musisz wybrać właściwą stronę." - znaleźli właściwą stronę - "wojna światła i ciemności" - mroku i blasku - "Wszystko co stało się obiegło świat" - ponieważ to co uważaliśmy za prawdę - "Elfy posunęły się stanowczo za daleko" - było zmanipulowane.

-Chwila... - przerwał mu Diego. - Daj mi tą kartkę. - rozkazał. Czerwone oczy szybko przeczytały kolejne linijki, kiedy wampir dostał pognieciony pergamin. - Czytanie między wierszami. - wyszeptał. -Zbliża się wojna z czymś przerażającym w szybkim tempie, uważaj. - dodał.

* * *

-Brama piekieł została otwarta. Wszystkie skazane dusze odzyskały wolność. - powiedziała starsza kobieta. Jej pomarszczona skóra była lekko opalona, a długie do ziemi posiwiałe włosy miała upięte w luźny warkocz.

-Co teraz zrobimy siostry? - odezwała się wiedźma o niespotykanie pięknych włosach w kolorze butelkowej zieleni, upięte na wzór korony.

-Safo, Harriet. - odezwała się niespodziewanie Rozalia. - Jesteśmy ostatnim pokoleniem Astersynganów, którzy mogą coś zdziałać w tej wojnie.

-Wiemy to siostro. - zielonowłosa zabrała głos. Wstała z pięknie zdobionego krzesła, a jej szata z delikatnego, koronkowego materiału o białej barwie zaszurała po podłodze. - Dobrze wiemy, że gdybyś wcześniej do nas przyszła... Dowiedziałybyśmy się prawdy wcześniej! - krzyknęła zamykając dłonie o długich, pomalowanych na srebrno paznokciach.

-Uspokój się Harriet. - druga ze sióstr wstała. Ze spokojem malującym się na twarzy podeszła do okna. Jej pomarszczona twarz mówiła o podeszłym wieku wróżbitki, jednak czarne oczy nadal posiadały młodzieńcze ogniki. - Rozalia nie popełniła błędu traktują Irę jak swojego chowańca*. Ona dostąpiła daru, ponieważ mogła oglądać jak się zmienia, uczy, przeżywa. Widziała jego pierwsze kroki w stronę światła, jak i ciemności.

-Dziękuję, Safo. - Rozalia posłała wdzięczny uśmiech najstarszej siostrze. - Wiem, że źle zrobiłam uciekając i nie dając znaku życia.

-Zrozumiałaś więc swoje błędy? - zapytała najmłodsza. Swoje drobne dłonie położyła na miejscu sera, kiedy w jej głowie ukazała się wizja.

-Co zobaczyłaś? - zapytała Safa. Podeszła do siostry i złapała ja delikatnie za łokieć.

-Widziałam dwie armie. Jedną spowitą mrokiem, który wypływał z paszcz oszpeconych bestii. I drugą, świecącą jasno jak świeca. W tle stoi wzgórze, u którego szczytu stoi... chłopiec. Niczym flagi, dziewięć, białych ogonów powiewa za nim, a błękitne smugi ognia wystrzeliwują w niebo. - nabrała powietrza w płuca. - Potem nadchodzi coś potężnego. Tak wielka ciemność, jakiej jakiej nigdy nie potkałyśmy. Walczą. To coś i chłopiec.

* * *

Klęczał na lodzie na samym środku jeziora. Przed nim znajdowała się mała przerębla, w której woda delikatnie się kołysała. Czuł jak wiatr cicho szumi i koi jego rozpalone z nerwów ciało.

-Jesteś gotowy? - usłyszał. Wielki Strażnik Lasu stał przednim, wywijając ogonem na wszystkie strony.

-Tak. - odpowiedział. Wyprostował się. Delikatna, szara, jedwabna szata okrywała jego nagi tors. Klatka piersiowa unosiła się, kiedy Ira nabierał głębokich wdechów. Lisie uszy pojawiły się między jego włosami, a ogony wypłynęły spod cienkiego materiału.

-A więc zaczynajmy. - powiedział. Ogromne ciało naprężyło się, a z przerębli zaczęła się wydobywać para. - Czy ty, Iro Aster, wywodzący się z rodu Kayru, linii Białego Kruka jesteś pewny, że chcesz przystąpić do ceremonii koronacji?

-Tak, jestem świadom swoich czynów. - przytaknął.

-Czy uważasz, że jesteś godny przyjęcia mojego tronu?

-Nie, nie jestem godzien, jednak zrobię wszytko co w mojej mocy, aby utrzymać równowagę w świecie. - uszy bestii podniosły się wysoko w górę na jego słowa. Następnie uśmiechnął się mile i odpuścił resztę pytań potrzebnych do inicjacji.

-Niech światło okala cię i twoją duszę, widzę, że będziesz dobrym władcą. - powiedział, a wraz z jego słowami dwie, cienkie strugi wody z przerębli zaczęły oplatać ciało Iry. - Witaj, nowy Władco Światła, mój panie. - wyszeptał i pokłonił nisko głowę. Światło wokół nastolatka zaczęło się materializować. Z nikłych nitek światła utkała się korona, następnie spoczęła delikatnie na włosach chłopca. Na jego policzkach z znikąd pojawiły się dwa, złote znaki przedstawiające płomień i otwarte oko.

-Teraz nadeszła ta godzina, w której wypełni się moje przeznaczenie. - cicho wypowiedział słowa, które ujawniały pokłady smutku i niepewność Iry, jednocześnie zawierając wielką siłę.

----------------------

936 słów

*Chowaniec – w europejskim folklorze istota pomagająca czarownicy w magii. 

Dziękuję za pomoc Silio11

Ostatni z rodu Kayru jest na 12 miejscy w Fantasy

Dziękuję!

Ostatni z rodu KayruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz