~First Trouble~

336 89 51
                                    

Ale najprawdopodobniej była to panika.

Daehyun siłą wyrwał się z uścisku młodszego chłopaka i zerwał z łóżka. Wydawało mu się, że temperatura powietrza nagle wzrosła do jakiejś niesamowitej wysokości.

Nie wiedział dlaczego. Nie rozumiał także, co oznacza to dziwne mrowienie w podbrzuszu... Był zdezorientowany i chciał tylko i wyłącznie uciec oraz odpędzić od siebie myśli o Youngjae.

-Daehy-

Na dźwięk głosu czarnowłosego poczuł, że jest jeszcze bardziej zdesperowany. Musiał zwiać i to jak najszybciej!

Jung wybiegł z pomieszczenia, zostawiając leżącego na materacu z otwartymi z zaskoczenia ustami Yoo. Czuł palące rumieńce na policzkach. Ekspresowo przebiegł przez pokój ze stojącym pośrodku pianinem, wpadając do łazienki i zamykając się na klucz.

Przebiegł przez pomieszczenie i spojrzał w lustro, opierając się trzęsącymi rękami o brzeg umywalki. Naprawdę nie wiedział, dlaczego się tak czuł. To małe zbliżenie totalnie wyprowadziło go z równowagi!

Spojrzał w lustro, na swoje ciężko oddychające, lekko spocone odbicie. Jednak później jego wzrok zszedł niżej, a chłopak przełknął ślinę i sam nie chciał w to uwierzyć. No bo... to nie mogła być prawda. Nie mógł się podniecić przez chłopaka! Po prostu nie mógł! A jednak. Jung puścił umywalkę, ukrywając całą czerwoną twarz w dłoniach.

Co ja robię...?! Co ja w ogóle robię?!

Jego serce nadal biło w oszałamiającym tępie, a policzki paliły, jednak Azjata postanowił się uspokoić. Zrobił kilka głębokich wdechów i wydechów. Umył twarz zimną wodą, by trochę ochłonąć.

Sięgnął po swój ulubiony ręcznik, zanurzając twarz w miękkim materiale... ale wtedy myśli Junga znów popędziły w stronę chłopaka jego siostry, doprowadzając go do jeszcze gorszego stanu.

Koreańczyk przypomniał sobie ich pierwsze spotkanie, kiedy to upadek dokładnie tego ręcznika wydał obecność łyżwiarza w pokoju. Przypomniał sobie jego urocze początkowe zakłopotanie, a także kropelki wody, spływające w dół lekko wyrzeźbionej klatki piersiowej...

Palący rumieniec Junga tylko zwiększył swoją temperaturę, a chłopak zaczął się poważnie zastanawiać nad skokiem przez okno na zimowe, nocne powietrze.

-Daehyun-ah...? - Nagle usłyszał cichy szept, dochodzący spod drzwi. - Wszystko w porządku?

Brązowowłosy doskonale wiedział, do kogo należał ten głos i starał się uspokoić znowu przyspieszający ze zdenerwowania oddech. Musi być spokojny. Youngjae nie może zacząć niczego podejrzewać!

-Tak, tak... po prostu jestem... trochę chory! Zrobiło mi się niedobrze, sam rozumiesz... - wymyślił, czując wyrzuty sumienia, że okłamuje młodszego. Ale co innego mógł mu powiedzieć?

-Czemu ja o tym nie wiem?! Leki-

-Już jest dobrze, Youngjae-ah! Zaczekaj w pokoju, by cię nie przyłapała pewna modliszka, a ja się zaraz ogarnę i przyjdę do ciebie! - oznajmił cicho Jung, dla potwierdzenia swoich słów spuszczając wodę w toalecie.

Po drugiej stronie drzwi od łazienki usłyszał westchnięcie pomieszane z mruknięciem niezadowolenia, a potem oddalające się ciche kroki.

Brat Soohyun usiadł na zamkniętej klapie sedesu, kuląc się i obejmując ramionami łydki. Ukrył twarz pomiędzy kolanami, za wszelką cenę starając się nie dopuścić do siebie świadomości, że jego ciało tak zareagowało na bliskość Yoo.

Bo przecież... on chyba nie mógł się zakochać, prawda?

 
  
 
 
~★~

First || DaeJaeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz