~First Photo~

272 82 31
                                    

Pokryta białym puchem gałąź wyglądała tak cudownie i malowniczo. Wydawała się wręcz stworzona do tego, by Jisun uwieczniła ją na fotografii.

Dziewczyna odgarnęła opadające jej na twarz kosmyki fioletowych włosów i wyciągnęła ze specjalnego pokrowca aparat. Nagle zaczęła żałować, że nie zabrała z domu babci lustrzanki, no ale przecież nie mogła przewidzieć tego, że będzie miała taką okazję do zrobienia paru ślicznych fotek. Pocieszyła się myślą, że przynajmniej zawsze ma pod ręką mniejszą i nie tak bardzo cenną kamerkę.

Koreanka przysunęła się bardziej w stronę drzewa, w oka mgnieniu korygując swoje ustawienie tak, by jej cel był jak najlepiej oświetlony. Miesiące praktyki razem z przyjaciółmi z kółka fotograficznego jednak zrobiły swoje i już kilkanaście sekund później mogła podziwiać efekty, wyświetlone na malutkim ekranie. Na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech, gdy okazało się, że wszystko wyszło dokładnie tak, jak tego chciała. Zadowolona schowała urządzenie z powrotem do pokrowca, rozglądając się po parku. Niby wyszła tylko się przejść, ale krajobraz był tak śliczny, że aż szkoda było tego nie uwiecznić na fotografii.

Pokryte śnieżną kołderką drzewa tworzyły coś na kształt dachu nad jej głową. Alejki prowadzące w głąb osiedla były puste, a na białym puchu, którego napadało całkiem sporo nie widać było prawie żadnych śladów stóp.

Pogoda może nie była perfekcyjna, ale Azjatce nie przeszkadzały te drobne opady. Przyjechała tu w odwiedziny do babci, ale nie była w stanie wysiedzieć całego dnia w domu, nawet u boku ukochanej staruszki; musiała się przejść. Jeżeli chodziło o robienie zdjęć zimowego krajobrazu, to pogoda nie była idealna. Śnieg mógłby uszkodzić sprzęt, więc w sumie może dobrze, że Jisun nie zabrała tamtej lustrzanki.

Nagle dziewczyna usłyszała czyiś głęboki, przyspieszony oddech i odgłos skrzypiących na świeżym śniegu szybkich kroków. Przez to, że wcześniej otaczała ją tylko cisza to te odgłosy wydały się obce i nie na miejscu.

Odwróciła się bardziej z odruchu niż ciekawości i z umiarkowanym zainteresowaniem wpatrzyła w pędzącego chodnikiem kilkadziesiąt metrów dalej chłopaka.

Wydał jej się dziwnie znajomy. Nawet przez chwilę myślała nad tym, czy by do niego nie podejść i nie zagadać, przy okazji orientując się kto to jest, ale po chwili doszła do wniosku, że to nie ma sensu. Azjata pewnie gdzieś się spieszył i wyraźnie nie miał czasu ani ochoty na pogadanki z jakąś tam koleżanką, więc Jisun postanowiła go nie zaczepiać. Ale kiedy jakieś dwie minuty później znów usłyszała czyjeś kroki, już z większym zainteresowaniem odwróciła się w tamtą stronę.

Ktoś wołał imię Youngjae. I to był Daehyun. Fioletowowłosa wszędzie rozpoznałaby jego głos.

Jej serce zaczęło trochę mocniej bić. Owszem, minęło dużo czasu od kiedy wyznała Jungowi swoje uczucia, ale mimo wszystko nie potrafiła o nim ot tak zapomnieć. Nie przeżywała tego odrzucenia jakoś bardzo mocno. Jej uczucie do brata Soohyun to było tylko zauroczenie i Jisun doskonale o tym wiedziała. Co miała jednak poradzić na to, że nadal trochę jej na nim zależało?

I może właśnie dlatego widok Junga szukającego chłopaka Soohyun z taką detrminacją tak ją zabolał. Niby nic, ale na jego twarzy widać było tyle uczuć...

Ale gdy ona wyznawała mu miłość, ta sama twarz była obojętna.

Dziewczyna przygryzła wargę, przysiadając na jednej z ławek. Udawała przed samą sobą, że w ogóle jej to nie ruszyło, ale trudno było jej oszukiwać samą siebie.

W dodatku im dłużej o tym myślała, tym bardziej była ciekawa o co chodzi. Może powinna do niego pójść i pomóc szukać? Chwilka... ale przecież ten czarnowłosy chłopak, który wcześniej tędy biegł... to nie była przypadkiem właśnie ta osoba, której szukał Daehyun?

Fioletowowłosa podniosła się z ławki, otrzepując tył jasnego płaszczyka i ruszyła mniej więcej w tą samą stronę co dwójka znajomych Koreańczyków. Oboje udali się w kierunku starego, już od dawna nieczynnego przedszkola i to tam postanowiła się skierować. Aby dostać się do tego miejsca, musiała minąć coś w rodzaju zagajnika; miejsce, gdzie rosło całkiem sporo wysokich na może dwa metry, teraz przykrytuch warstwą białego puchu bzów.

I całe szczęście, bo po zobaczeniu tamtej dwójki musiała się czegoś przytrzymać, by nie stracić równowagi. Jakimś cudem serce Jisun przeskoczyło z klatki piersiowej do gardła i dalej biło, najwyraźniej starając się ją udusić.

Znała partnera Daehyuna. Jak mogłaby nie znać chłopaka swojej przyjaciółki z kółka?

Ale to nie fakt, że czarnowłosym Azjatą okazał się Youngjae tak ją zaskoczył.

Bardziej wstrząsnęło ją to, co Youngjae i Daehyun tam robili. Dlaczego Jung obejmował brata swojej dziewczyny? Dlaczego szeptał mu coś do ucha? I dlaczego na policzkach Yoo były rumieńce?!

Soohyun na jednym z kółek opowiadała jej o tym, że nie chce, by Daehyun i Youngjae kiedykolwiek się spotkali. Wtedy fioletowowłosa nie wiedziała dlaczego, ale teraz zaczynała powoli to wszystko rozumieć. Może to właśnie tego, co mogło powstać między chłopakami obawiała się starsza studentka?

I co ważniejsze: czy Soohyun wiedziała o tym, co wyprawia jej chłopak?

Znaczy brązowowłosa i tak pewnie by jej nie uwierzyła, gdyby Jisun po prostu podeszła do niej na następnym spotkaniu kółka i powiedziała, że Yoo prawdopodobnie ją zdradza. Musiałaby mieć na to dowód...

Palce fioletowołosej zacisnęły się na pokrowcu aparatu, a oczy uniosły, by napotkać dwie znajome sylwetki, które wciąż trwały w uścisku. Z tą różnicą, że tym razem to Yoo obejmował brązowowłosego, nie na odwrót.

Sama nie była pewna, czy kierowała nią zazdrość, czy poczucie obowiązku wobec przyjaciółki, ale ukradkiem uniosła aparat, starając się, by ten ruch nie wyglądał zbyt podejrzanie. Chociaż z tego co widziała, to dwójką Koreańczyków i tak była bardziej skupiona na sobie i prawie na pewno nie zwróciłaby uwagi na ukrytą wsród bzów Koreankę.

 

~★~









Sorcia za dłuższą nieobecność XD
By Wam to wynagrodzić następny rozdzialik będzie jakoś niedługo c; może jutro?

First || DaeJaeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz