~First Meeting~

331 98 16
                                    

Z początku wydawało mu się, że to przesłyszenie, no bo skąd dźwięki pianina w domu jego dziewczyny, gdzie wszyscy jeszcze spali? Jednak nie było mowy o pomyłce.

Youngjae wyraźnie słyszał przepiękną melodię Spring Valtz.

Chłopak z szoku wypuścił z dłoni torbę, która upadła na podłogę. Zaraz się za to skarcił, bo co prawda cichy, jednak niezgrabny dźwięk zakłócił harmonię muzyki.

Zamknął oczy, wsłuchując się w delikatną melodię, której nuty niczym krople deszczu uderzały w jego zmysł słuchu, rozpieszczając go.

Jak można było stworzyć coś tak przepięknego?

W sercu Youngjae pojawiła się przysłaniająca wszystkie inne uczucia ciekawość i podziw. Chłopak nawet nie zauważył, kiedy jego nogi bez pozwolenia poniosły go w stronę źródła muzyki, nie zarejestrował, w którym momencie popchnął uchylone drzwi, które trochę tłumiły melodię...


A potem w jego sercu wyryła się dokładna podobizna tego, co zobaczył.

Delikatne światło padało na czarny fortepian, odcinający się ostrym kontrastem od białego dywanu i ścian, jednak muzyka, tworzona przez czyjeś smukłe palce nadawała barw wcześniej negatywowemu światu. Wszystko lśniło dzięki melodii, wplątującej wiązki magii w czekoladowe włosy muzyka i kierującej jego dłońmi po klawiszach.

Bo to ktoś grał na fortepianie, chociaż Youngjae w chwili usłyszenia pierwszych nieziemskich nut był pewien, że człowiek nie da rady stworzyć czegoś tak niezwykłego.

Czy to wyobraźnia, czy piękno granej melodii sprawiło, że przed oczami Yoo stanął ciemnowłosy anioł?

Chłopak nie wiedział. Nie był w stanie poruszyć się nawet o milimetr, nie mógł oderwać wzroku od czarnego baldachimu rzęs muzyka, ukrywającego jego oczy. Nie chciał patrzeć gdzie indziej. Mógłby chłonąć widok pełnych ust i lekko rozpiętej białej koszuli bez końca, a nadal nie miałby dość.

Czy to sen?

Nagle zapadła cisza tak głośna, że boleśnie wbijała się w uszy Youngjae.

- Co ty tutaj robisz?!



~★~





Daehyun kochał to uczucie.

Od kiedy ograniczył wyjścia z domu do chodzenia do szkoły i przestał się spotykać ze znajomymi, tylko to dawało mu radość. Wiedział, że to on sam odciął się od życia, jednak dobrze mu było z tym faktem, dopóki mógł grać.

Fortepian pochłaniał wszystkie jego emocje, każde negatywne uczucie przemieniał w cudowny dźwięk.

Od tamtej chwili, gdy po raz pierwszy w życiu poczuł strach i zranienie, nie radził sobie i tylko muzyka dawała mu wytchnienie. Była jego lekarstwem i ucieczką od rzeczywistości równocześnie.

Jednak wczoraj wydarzyło się coś dziwnego.

Gdy chłopak zobaczył nowego kochasia jego dziewczyny, z jakiegoś powodu mur, którym się odgrodził od świata nie wystarczył by stłumić jego śmiech. Śmiech! Daehyun tak dawno się nie śmiał, że prawie zapomniał, jakie to uczucie.

A przecież ten dzieciak nie miał w sobie niczego niezwykłego.

Ale w sumie to jest nieistotne. Chłoptaś ucieknie tak jak inni, gdy tylko bliżej pozna jego siostrę. A wtedy zniknie z życia Daehyuna tak szybko jak się pojawił...

Może to i dobrze. Sam fakt, że ten chłopak mnie zainteresował skomplikował mi życie. Co by było, gdybym poznał go bliżej?

Chłopak odgonił uczucie bezsilności i żalu, kładąc palce na białej klawiaturze. Tęsknota za czymś, co minęło...

Tak.

Delikatnie przesunął dłonią po zimnych klawiszach, zaczynając grać.

Tęsknię za dniami przed wypadkiem. Wtedy jeszcze siostra i ja się dogadywaliśmy. Wszystko było idealne. Nawet miłość. Zwłaszcza ona była idealna...

Ostatni dźwięk wybrzmiał w ciszy pomieszczenia, a w oczach chłopaka zebrała się wilgoć.

Muszę przestać żyć przeszłością.


Za jego plecami rozległ się ledwo słyszalny odgłos materiału uderzającego o podłogę. Jednak dzięki panującej ciszy, dźwięk rozniósł się po pomieszczeniu jak huk armaty.

Oczy Daehyuna natychmiast się podniosły, spotykając się z błyszczącymi zwierciadłami duszy kogoś, kogo tam nie powinno być.

- Co ty tutaj robisz?! - wydusił ze ściśniętym gardłem.

Ten chłopak z wczoraj, który samym swoim istnieniem poprawił mu humor. Czemu nie miał na sobie koszulki? Jung zwrócił uwagę na mokre włosy nieznajomego i jego ulubiony ręcznik leżący na podłodze. To chyba upadek wilgotnego materiału wydał dźwięk, który zdradził obecność chłopaka Soohyun w pokoju.

Daehyun wbrew sobie zaczął śledzić kropelkę wody, która znaczyła leniwą ścieżkę, płynąc od obojczyka przez jasny tors chłopaka i kończąc swój żywot wsiąkając w czarne, obcisłe spodnie.

Jego policzki przybrały lekko różową barwę, a chłopak szybko skierował spojrzenie na twarz czarnowłosego, by zawrócić myśli, pędzące w złym kierunku.

- Ja... przepraszam, nie powinienem tu wchodzić... ale mogę posłuchać? Będę siedział i nic nie mówił, jakby mnie tu nie było. Proszę - Jego głos był tak błagalny, że muzyk nie wybaczyłby sobie, gdyby odmówił.

Ale mógł to zrobić. Więc dlaczego nie wykopał go za drzwi, jak by zrobił z całą resztą świata?

- Możesz.

Jung przeniósł spojrzenie na fortepian. Co miał zagrać? Po raz pierwszy miał zaprezentować komuś swoją muzykę. A co, jeżeli nieznajomemu się nie spodoba?

Nie, nie może tak myśleć. Skoro chłopak chce posłuchać, niech słucha.

- Jak masz na imię?

- Yoo Youngjae.

Ślicznie...

- A ty?

- Daehyun. Jung Daehyun. Znasz już moją siostrę, Soohyun.

Młodszy poczuł, że to nie było pytanie, więc pokiwał głową. Nie miał zamiaru wypierać się swojego związku ze studentką, bo niby dlaczego miałby to robić?

- Tak. Chodzimy ze sobą.

- Och. Domyśliłem się. - Oczy brązowowłosego na chwilę zostały przysłonięte przez powieki, a potem jego spojrzenie znowu skierowało się na instrument. - W takim razie czego chciałbyś posłuchać, Youngjae-ah?

- Nie wiem, co umiesz grać. Ale może być znowu Spring Valtz. - Czarnowłosy podniósł leżący na podłodze ręcznik i podszedł bliżej, niepewnie muskając palcami powierzchnię fortepianu. Była hebanowa i idealnie gładka, zdawała się wręcz emanować elegancją i poczuciem wyższości. Zupełnie jakby fortepian mówił mu, że w porównaniu do jego muzyki istnienie studenta jest niczym.

Przez chwilę przyjaciel Himchana się wahał, czy może tak nazwać brata swojej dziewczyny, jednak stwierdził, że skoro fortepianista użył tego zwrotu, to on też może.

- Wiesz, Daehyun-ah, to dla mnie bardzo ważny utwór.

Starszy pokiwał głową, czując, że słowa nie są potrzebne.
Cisza także była dźwiękiem.

Utwór już drugi raz wypełnił pomieszczenie, jednak tym razem oboje słysząc jego melodię myśleli tylko i wyłącznie o sobie nawzajem.

O tym, jak wielu rzeczy o sobie nie wiedzieli.



~★~



First || DaeJaeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz