~First Passion~

217 38 52
                                    

-To miejsce wygląda dobrze. Proszę się zatrzymać - powiedziała pani Jung, zwracając się do siedzącego za kierownicą taksówkarza. Mężczyzna posłusznie zjechał na parking przed klubem i zatrzymał się obok innych zaparkowanych samochodów.

Azjatka zmierzyła okiem licznik kilometrów i jeszcze zanim taksówkarz otworzył usta ta już wyciągnęła z torebki portfel, szybko odliczając potrzebną kwotę. Wcisnęła ją zaskoczonemu Koreańczykowi do ręki, po czym wysiadła z taksówki nie rzucając nawet słowa na pożegnanie.

Rzadko odwiedzała takie miejsca jak to. W Japonii była pochłonięta pracą i jedyne imprezy, na których można było ją zobaczyć to przyjęcia służbowe. Może właśnie dlatego kobieta zawsze czuła się tak, jakby jej obecność w klubach była łamaniem zasad...

Dziś jednak postanowiła zignorować tą myśl. Czuła, że jeżeli nie pójdzie i się trochę nie wyluzuje, to oszaleje z nerwów. Złe przeczucia nie dawały jej spokoju, a troska o syna spędzała sen z powiek. Nawet, jeżeli nie widzieli się od kilku lat, to ona naprawdę chciała dla niego jak najlepiej. A to, że on sam sobie utrudniał życie, było dla niej niepojęte. Potrzebowała odpocząć od tych wszystkich zmartwień.

Gdy taksówka opuściła parking, kobieta schowała portfel do torebki i zarzuciła ją sobie na przedramię. Poprawiła jeszcze włosy, upięte w luźny kok i ruszyła pewnym siebie krokiem w stronę wejścia do klubu. Zanim jednak tam dotarła, poczuła silne wibracje. Ponownie otworzyła torbę by wyciągnąć telefon. Gdy ujrzała imię męża na ekranie, coś ją ścisnąło w gardle. Pokonała to uczucie i odebrała, przykładając urządzenie do ucha.

-Słucham?

-Cześć, kochana. Nie przeszkadzam ci? - Mężczyzna po drugiej stronie linii był najwyraźniej w bardzo dobrym humorze. W jego głosie słychać było dziwne szczęście. Pani Jung odsunęła na sekundę telefon od ucha i zmierzyła go lekko zaskoczonym spojrzeniem; ostatnim razem słyszała tak radosnego męża kilka lat temu.

-Nie. Aczkolwiek nie mam nieograniczonej ilości czasu. - W zasięgu jej wzroku pojawił się jakiś ruch, więc Azjatka na chwilę podniosła wzrok. Widząc jednak, że to tylko kolejne auto, znów spuściła go na chodnik pod swoimi stopami. - Coś się stało? Wydajesz się być jakiś podekscytowany.

-Szef dał mi wolne - oznajmił pan Jung, a kobieta mimo tego, że go nie widziała, doskonale potrafiła sobie wyobrazić lekki półuśmiech, który prawie na pewno gościł teraz na ustach jej męża.

-Gratuluję.

-Poczekaj, jeszcze nie wiesz do czego zmierzam. A mianowicie wykupiłem już bilety... i za dwa dni do was przylecę.

Koreanka gwałtownie wciągnęła powietrze. Tego właśnie się obawiała...

-Cudownie, skarbie - odpowiedziała sztucznie.

-Wiesz, chciałbym zobaczyć dzieci po tylu latach rozłąki. Jestem ciekawy, ile rzeczy się u nich zmieniło.

Kobieta przygryzła pomalowaną na czerwono wargę. Wiedziała, że odwiedzenie mężczyzny od tej decyzji jest niemożliwe, jednak mimo tego postanowiła spróbować.

-Rozumiem. Ale wiesz, u Daehyuna i Soohyun praktycznie nic się nie zmieniło. Relacje między nimi pozostały takie same. Może tylko trochę podrośli.

Co za kłamstwo. Daehyun jest zupełnie innym człowiekiem! Kompletnie nie rozumiem, co się stało z umysłem tego dzieciaka. Nie tak go wychowywałam.

-I tak bym chciał ich zobaczyć.

-Rozumiem... no dobrze. Może masz rację, chyba powinni wreszcie zobaczyć się z ojcem. W takim razie na którym lotnisku lądujesz? Podjadę po ciebie. - Azjatka nieświadomie podążała wzrokiem za dwoma męskimi sylwetkami, które właśnie ją minęły i skierowały się w kierunku wejścia do klubu.

First || DaeJaeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz