Daehyun schował wyładowaną komórkę do kieszeni. Że też musiała paść akurat wtedy, kiedy tak bardzo jej potrzebował...
Jednak czuł, że przyjaciel go znajdzie i mu pomoże. Jeszcze nigdy nie zawiódł się ani na Zelo, ani na Bangu; ufał im i wierzył, że mu pomogą.
Dlaczego myślał w liczbie mnogiej? To proste. Niby zadzwonił tylko po Junhonga, ale wiedział, że ten i tak nigdzie się nie ruszy bez swojego chłopaka.
Właściwie... teraz Daehyun chciał tylko opuścić lód. Cały czas miał wrażenie, że zamrożona warstwa jest strasznie cienka i jak tylko wykona gwałtowniejszy ruch, to pęknie, a on znów wpadnie do lodowatej wody. No i... może był dorosły, ale teraz potrzebował nazwyczajniejszego na świecie wsparcia.
Chciał, by ktoś, ktokolwiek, go przytulił, powiedział, że to się nie powtórzy i że nic się nie stało. Że jest bezpieczny...
Przez jego umysł przeszło inne wspomnienie. Uśmiechniętego Youngjae, mówiącego ,,Nie pozwolę ci upaść" i pomagającego zachować mu równowagę na śliskiej powierzchni lodu.
Może i powinien być na niego zły, że Yoo go tutaj zostawił.
Ale jak mógł się na niego gniewać, skoro go kochał, a tamten właśnie go pocałował i to sam z siebie?
Chociaż... równie dobrze mógł się poślizgnąć i... nie.
Daehyun pokręcił głową, delikatnie dotykając kciukiem swoich ust. Nawet jeśli to był wypadek, to on chciał wierzyć, że jest inaczej.
A teraz... teraz pozostaje mu tylko czekać na pomoc. Oczywiście z zamkniętymi oczami, by nie patrzeć na lód pod swoimi kolanami.
~★~
-Hyung, jest otwarte! - zawołał Zelo, ciągnąc za klamkę prowadzącą do budynku ukrywającego kolejne lodowisko. Szukali Daehyuna już w dwóch miejscach, jednak wszystkie były zamknięte z powodu późnej godziny. Może teraz im się poszczęści.
Yongguk wbiegł po schodkach, dołączając do różowowłosego przy drzwiach. Światła wewnątrz były zapalone.
-Myślisz, że możemy wejść? - spytał go niepewnie Choi.
-O tej godzinie? Nie możemy. - Yongguk popchnął drzwi, chwytając dłoń młodszego i wchodząc do środka. - Ale musimy.
Wnętrze nie różniło się od wszystkich innych szatni: po prawiej znajdowała się wypożyczalnia łyżew, a po lewej wzdłuż ścian ławki do zmieniania obuwia. Chociaż ze ścian gdzieniegdzie odłaziła szara farba, to miejsce było czyste i w miarę zadbane. Jedyną rzeczą, która psuła panujący wokół porządek były leżące na środku łyżwy, wyglądające na niedbale tu rzucone.
-Hyung, chyba ktoś tutaj był... - zauważył Junhong.
-I chyba jeszcze jest. Spójrz... tam stoją czyjeś buty. - Yongguk wskazał dłonią na jedną z ławek. - Może to Daehyun.
Koreańczycy szybko przeszli przez szatnię, zmierzając w kierunku wejścia na taflę lodowiska. Oboje mieli nadzieję, że wreszcie znaleźli przyjaciela, więc gdy wpadli przez drzwi i na pierwszy rzut oka nikogo nie zauważyli, poczuli ogromne rozczarowanie.
-Nie ma go?! - jęknął Zelo, wlątując dłoń w miękkie, różowe kosmyki.
-Zelo? Bang?!
Przyjaciele podbiegli bliżej barierek i dopiero teraz zauważyli klęczącego na lodzie Junga. Chłopak zasłaniał twarz dłońmi, a materiał jego jeansów na kolanach był lekko zdarty.
CZYTASZ
First || DaeJae
Fanfiction" Daehyun i Youngjae poznali się dzięki komuś, kto równocześnie ich rozdzielał. Stali się sobie bliscy, chociaż wyglądało na to, że łączyły ich tylko wspólne pasje. Czy ich przeznaczenie było zapisane na pierwszych płatkach styczniowego śniegu, czy...