~First Explains~

295 90 55
                                    

Tego dnia całe niebo było zasnute białymi, puchatymi chmurami. Lecące z niego płatki śniegu delikatnie wirowały w powietrzu, kończąc swój lot na gałęziach drzew i przykrywając je białą kołderką. Jeszcze inne dołączały do śnieżynek pokrywających zjeżdżalnie, barierki i inne elementy starego placu zabaw, znajdującego się w centrum jednego z osiedli w okolicy hali łyżwiarskiej.

Jednak niektórym płatkom nie było dane dotrzeć do powierzchni ziemi, czy jakiś przedmiotów, by zmienić się w pokrywający je biały puch.

Youngjae zatrzymał się dopiero przy wcześniej wspomnianym placu zabaw, gołą dłonią chwytając się zimnej, ośnieżonej barierki. To jego przyspieszony po biegu oddech sprawiał, że niektórym ze śnieżynek nie było dane dolecieć do ziemi - roztapiały się one w chmurce gorącego powietrza wydobywającej się z jego ust lub osiadały na miękkich włosach i ramionch.

Dziś nie było tak dużego mrozu, więc fakt, że chłopak nie miał na sobie kurtki prawie w ogóle mu nie przeszkadzał. Był zgrzany po biegu i tańcu. Poza tym, to nawet lepiej, że powietrze było zimne. Pomoże mu szybciej ochłonąć po niedawnych wydarzeniach.

Yoo w miarę uspokoił oddech, unosząc głowę i wlepiając wzrok w mlecznobiałe niebo. Co pewien czas musiał mrugać, gdy płatki śniegu wadały mu do oczu i osiadały na rzęsach, ale i tak nie opuścił głowy. Nie chciał, by po policzkach polała mu się druga fala łez.

Stał tak może kilka minut. Emocje wcale nie opadały i tylko jego oddech stawał się spokojniejszy, a zimno wręcz parzyło jego wciąż mocno zaciśniętą na oblodzonym pręcie dłoń.

Krajobraz wokół był taki spokojny... nie to, co serce Youngjae. Z wyjątkiem czyichś kroków było tak cicho, że można było odnieść wrażenie, iż gdyby się skupić, dałoby się usłyszeć odgłos lądujących na swoich poprzedniczkach śnieżynek.

A te kroki...

To pewnie Himchan. Albo Soohyun. Ech, wcale nie chcę z nimi gadać, najchętniej zostałbym sam...

-Youngjae-ah.

Znajome ramiona objęły go w talii, a ciepły tors przywarł do jego pleców.

Nie tego się spodziewał.

Czarnowłosy nie wiedział, czemu tak zareagował, ale z całej siły próbował się uwolnić z uścisku, szarpiąc się i rzucając na wszystkie strony. Jednak po chwili jakby opadł z sił, zaprzestając swoich starań i spuszczając głowę.

-Miałeś tam być - szepnął młodszy, czując, że znów zaraz zacznie płakać. - Miałeś tam być! - krzyknął, odwracając się w stronę kogoś, kto jakiś czas temu złożył mu pewną obietnicę. Jego krzyk poniósł się echem wśród ośnieżonego placu zabaw i otaczających go bloków, rozdzierając ciszę.

Daehyun wyglądał pięknie i smutno równocześnie. Jego brązowe włosy odcinały się na tle białego nieba, a śnieg przyprószył ramiona Koreańczyka, okryte czarną marynarką. Emocje nadawały jego pięknym, ciemnym oczom blasku, ale było ich zbyt wiele na raz, by łyżwiarz rozpoznał uczucia, które towarzyszyły muzykowi. Kiedyś na pewno aż by się zapowietrzył przez to, jak cudowny miał przed sobą widok, ale teraz tylko jeszcze bardziej go to zabolało.

Yoo czuł dziwną flustrację. Przez bezsilność, która go nagle ogarnęła miał ochotę uderzyć kilka razy pięściami w tors starszego chłopaka, jednak wiedział, że nie dałby rady tego zrobić. Zamiast tego z całej siły wtulił się w tors muzyka, pozwolając na to, by fortepianista objął go w pasie.

Przecież powinnien się zastanawiać, skąd brat Soohyun się tu w ogóle wziął. Powinien przestać rozpaczać, w końcu po tym, co zrobił na lodowisku, to Jung miał pełne prawo złamać obietnicę.

Jednak z jakiegoś powodu jedyną rzeczą, o jakiej student miał siłę teraz myśleć było to, że tak bardzo tego potrzebował. Takiego zwykłego uścisku ukochanej osoby, wsparcia. Nawet, jeżeli to właśnie ta ukochana osoba sprawiła, że miał ochotę płakać.

-Spokojnie - usłyszał cichy, delikatny szept. - To nie tak jak myślisz i zaraz ci wszystko wytłumaczę, dobrze? Tylko się uspokój.

-Jestem spokojny. - Youngjae nie chciał, by jego głos był tak cierpki. Przez chwilę się zastanawiał, czy nie zranił trochę Junga, ale uścisk starszego ani trochę nie zelżał.

-Trzęsiesz się, Jae.

-To z zimna.

-Chcesz wrócić do jakiegoś budynku? - usłyszał nutę zmartwienia w jego głosie.

-N-nie.

Wcale nie było mu zimno. Jak mogłoby, skoro stał wtulony w tą jedyną, najważniejszą dla siebie osobę?

-To dobrze. Chciałem ci tylko powiedzieć, Youngjae... to koniec sekretów. Chciałbym, abyśmy od tej chwili byli ze sobą szczerzy, dobrze? Przynajmniej ja już nie będę przed tobą niczego ukrywał. - Brązowowłosy przeniósł swoją jedną dłoń z pleców młodszego Azjaty na jego kark, bawiąc się miękkimi włosami drugiego chłopaka. - Już od twoich urodzin chciałem ci to powiedzieć. Chciałbym, byś mi nie przerywał, dobrze? Ugh, będziesz pierwszą osobą, która to ode mnie usłyszy, więc no. Możesz się czuć zaszczycony, czy coś.

Zapadła cisza, w czasie której Jung wziął głębszy oddech. Nawet żarty nie ociepliły panującego wokół chłodu.

-Wszystko zaczęło się dwa lata temu.




~★~









Krótka zapowiedź XD
Spodziewaliście się czegoś lepszego? No trudno XD

Ogl to nie wiem, jak ja napiszę następny rozdział, no ale dam z siebie wszystko XD sporo rzeczy się wyjaśni... c:

Albo i nie X'D

No dobra, zobaczymy XD (bo ja też jeszcze nwm co z tego będzie)

Miłych wakacji, mordeczki c;

First || DaeJaeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz