Rozdział 11

7.1K 365 17
                                    

Tydzień później

- Matt, szybciej! - krzyknęłam, pukając w drzwi.

- Jeju, no już..już - zrobaczyłam, że klamka się porusza, więc lada chwila chłopak powinien wyjść. Odsunęłam się kawałek, aby nie oberwać od niego.

- Zaraz twoi rodzice tutaj będę, nie chcę by mnie widzieli - naskoczyłam na niego z chwilą, kiedy wyszedł z łazienki.

- No dobrze, już idziemy - poprawił swoją bluzę, do której włożył ręce.

- Telefon jeszcze - ruszyłam w stronę komody, na której go zostawiłam. - Matt, oni już przyjechali - zobaczyłam światło na podjeździe.

- O kurwa.. Trochę się to skomplikowało - podszedł bliżej, aby zobaczyć samochód. Odsłonił trochę firankę i wyjżał przez okno.

- To wszystko przez to, że jesteś taki powolny - uderzyłam go w czoło.

- Dobra, ja pójdę ich zagadać, a ty jak najciszej wyjdziesz z domu i wsiądziesz do samochodu tylko na tylnie siedzenia, okey? - spojrzał na mnie i podszedł do drzwi, otwierając je.

- Okey - zgodziłam się mając nadzieję, że uda mi się stąd wyjść i rodzice o niczym się nie dowiedzą.

Ruszyłam za Mattem. Cały czas przez moją głowę przelatywały myśli, co zrobią rodzice, gdy dowiedzą się o moich wypadach z chłopakiem.
Zeszliśmy po schodach na dół i przystanęłam, gdy usłyszałam głosy rodziców blondyna. Chłopak odwrócił się do mnie i posłał mi spojrzenie typu, że uda się nam.

Zostałam sama za tą ścianą, a Matt poszedł prawdopodobnie do salonu, gdzie znajdowali się jego rodzice. Serce waliło mi jak oszalałe i czekałam na najlepszy moment, aby wymknąć się. Kiedy usłyszałam, że chłopak zaczyna ich zagadywać, co raz bardziej zbliżyłam się do wyjścia. Jak ogarnęłam, że uda mi się wyjść, nie budząc żadnych podejrzeń, ruszyłam pędem w stronę drzwi. Delikatnie je otowrzyłam, a następnie  cicho zamknęłam. Pobiegłam do samochodu, aby go otworzyć, ale nie otwierały się.

Cholera. Zapomniał dać mi kluczyki.

Schowałam się za pojazdem w spokoju ubierając buty, które trzymałam w ręce. Nie zamierzałam się wychylać, bo gdyby zachciało się im wyjrzeć przez okno, to by mnie zauważyli. Dziwnie to musiało wyglądać dla sąsiadów, którzy na pewno wzięli mnie za jakąś wariatkę. No, ale miejmy nadzieję, że nie widzą mnie.
Usłyszałam otwierające się drzwi, miałam prawie stu procentową pewność, że to Matt. Gdy do moich uszu dotarł charakterystyczny dźwięk, otwierającego się samochodu, wychyliłam się, aby zobaczyć czy to blondyn.

- Matt.. - zobaczyłam, że wzrokiem zaczyna mnie szukać.

- Czemu ty nie w samochodzie? - podszedł do mnie i przykucnął obok.

- A dałeś mi kluczyki frajerze? - uniosłam brwi.

- No tak.. Zapomniałem - uderzył się w czoło.

- Matt?? - drzwi się otworzyły, a ja ponownie schowałam się za samochodem.

- Tak tato? - wstał szybko.

- Nie wracaj późno, bo rano masz trening - usłyszałam jego gruby głos.

- Ok - rzucił.

- Coś nie tak z oponami? - zapytał, a ja siedziałam tam jak na szpilkach.

- Nie, a czemu? - zadziwił się.

Gratuluję Matt głupoty.

- No bo kucałeś przy nich? - przybliżył się trochę, na pewno zbliżył się do auta.

Po prostu walcz! Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz