Rozdział 12

7.1K 382 33
                                    

- Aaron! Aaron! - rozejrzałam się dookoła, aby upewnić się, że nikogo w pobliżu nie ma i podbiegłam do chłopaka. - Wszystko dobrze? - położyłam jedną rękę na jego ramieniu, a drugą na brzuchu.

- Naomi idź, nie może cię tu być - zrobił zniesmaczoną minę, która wskazywała, że coś go boli.

- Żartujesz? Nie zostawię cię tutaj - dotknęłam okolicy rozciętego łuku brwiowego, ale natychmiast zabrałam rękę, kiedy chłopak syknął z bólu.

- Znajdź Matta i jedź z nim - nie brzmiało to jak prośba, a raczej jak rozkaz.

- Nie! - krzyknęłam. - Daj kluczyki - nie czekałam na jego odpowiedź tylko zaczęłam szukać ich po jego kieszeniach.

- Co ty chcesz zrobić? - zmarszczył brwi, ale w momencie tego pożałował.

- Odwieźć cię do domu - rzuciłam. - Dasz radę wstać?

- Tak - zaczął się lekko unosić do góry. - Ale Naomi to nie jest dobry pomysł.

- Spokojnie, umiem prowadzić - zaśmiałam się.

- Nie o to chodzi, tylko ja nie mogę wrócić do domu - staliśmy naprzeciwko siebie, a ja wpatrywałam się w niego ze zdziwioną miną.

- Bo? - wystawiłam ręce, marszcząc brwi.

- Oni tam będę czekać - zaczął iść prawdopodobnie w kierunku samochodu.

- Kto to jest? - zrobiłam dłuższe kroki, aby go dogonić. - Aaron - zatrzymałam go. - Słyszysz?

- Co mam ci wymieniać imiona po koleji? - warknął, wyrywając się.

- Nie chcesz pomocy, to nie - przycisnęłam kluczyki do jego klatki piersiowej i ruszyłam w stronę hali, mając nadzieję, że jest tam jeszcze Matt.

- Przepraszam - usłyszałam za sobą i przystanęłam. - Naomi przepraszam...

- Wsiadaj - podeszłam do niego, zabrałam klucze i wsiadłam do samochodu.

- Zaczynasz mną rządzić - usiadł po stronie pasarzera i bacznie przyglądał się moim ruchom.

- Aaron - westchnęłam. - Zapewniam cię po raz kolejny, że umiem prowadzić. Nie przyglądaj się mi tak.

- No okey, okey - uniósł ręce w geście obronnym.

******

- Gdzie my jesteśmy? - spojrzał na mnie z wielkimi pytajnikami w oczach, kiedy parkowałam na naszym podjeździe.

- W moim domu - rzuciłam, zgaszając samochód.

- Ale...

- Tak, wiem - kiwnęłam głową. - Okłamałam cię i nie będę zdziwiona jeśli się wkurzysz na mnie.

- Dlaczego mi nie powiedziałaś? - swój wzrok skupił na mojej osobie.

- Moi rodzice są bogaci, mają własną firmę - zaczęłam spokojnie. - W szkole często tylko przez to miałam przyjaciół i postanowiłam nikogo nie przyprowadzać tutaj, bo jak zobaczy, że mam dużo kasy, to wiadomo, że będzie chciał się ze mną zadawać.

- Myślałaś, że jestem jak inni? - widziałam, że zabolało go moje kłamstwo.

- Przepraszam Aaron, ja po prostu chciałam mieć pewność. Ty i ja to przeciwieństwa. Nawet nie myślałam, że ktoś taki jak ty może zainteresować się mną - westchnęłam.

Po prostu walcz! Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz