Rozdział 10

7.4K 382 36
                                    

Stałam tam i patrzyłam w jeden punkt, a mianowicie oczy Arrona, które nie wyrażały żadnych emocji.

- Wyglądasz jakbyś ducha zobaczyła - odezwał się poniwnie, upijając łyk napoju.

- Nie wiedziałam, że będziesz wchodził do środka - zmarczyłam brwi, spoglądając pytająco na babcię.

- Aaron - spojrzała przelotnie na bruneta. - Przyjechał po ciebie, a że ty poszłaś do sklepu, to zaprosiłam go do środka - puściła mi oczko, tak żeby Aaron tego nie zobaczył.

- Aa.. Do sklepu - uniosłam głowę do góry. - Tak, byłam, ale nie było tego co chciałaś babciu.

- To nic, poradzę sobie bez tego - machnęła ręką.

- Idziemy? - zwróciłam się do bruneta, który słysząc mnie, uniósł swoje ciało do pozycji stojącej.

- Tak - uśmiechnął się do mnie, a następnie do mojej babci. - Dowidzenia - powiedział, znikając za ścianą.

- Dziękuję babciu - powiedziałam cicho i pocałowałam ją w policzek.

- Fajny z niego chłopak - powiedziała cicho. - Powiedz mu prawdę.

- Tak myślisz?

- Tak, miałam okazję z nim porozmawiać i musisz mu pomóc, coś go męczy - posłała mi lekki uśmiech.

- Też to zauważyłam - powiedziałam, myśląc nad tym jak tu od niego coś wyciągnąć. - Idę babciu, pa - pomachałam jej, będąc wdzięczna za to, że tak wybrnęła z tej sytuacji i nie wygadała się.

- Możemy jechać - uśmiechnęłam się do bruneta, wymijając go i wychodząc na zewnątrz.

- Masz fajną babcię - otworzył mi drzwi, po czym sam wsiadł po drugiej stronie.

- Tak, jest cudowna - zapięłam pasy, aby czuć się bezpieczna, bo nie powiem, ale Aaron nie jest z tych, którzy przestrzegają przepisów.

- Macie to rodzinne - spojrzał przelotnie na mnie, a mi zaczęło robić się co raz cieplej.

- Weź... - odwróciłam się w druga stronę i zakryłam swoje policzki włosami. Nie chciałam, żeby chłopak widział moje rumieńce. W sumie to chyba musiałby być ślepy, żeby tego nie zauważyć.

- Nie zakrywaj się - jedną ręką odgarnął moje włosy. - To twarzy ci z tymi rumieńcami.

- Musisz to robić? - odwróciłam się oburzona całym ciałem w jego stronę.

- Ale co? - zmarszczył brwi.

- No na przykład to, że czuję się przy tobie niezręcznie, jak tak do mnie mówisz - zacisnęłam usta w wąską linię i spojrzałam na dłoń Aarona, która była zaciśnięta na kierownicy.

- Dobra jak chcesz... - westchnął, wypuszczając powietrze z płuc. - Już nie będę cię komplementować - uniósł ręce w geście obronnym.

- A ty jakbyś się czuł w mojej sytuacji? - założyłam za siebie ręce, unosząc brwi i oczekując jakiejś czarującej, oryginalnej wypowiedzi.

- No cóż... Moja samoocena sięgnęłaby niewobrażalnego poziomu, a jeszcze jakbym usłyszał to od kogoś takiego jak ty, to już w ogóle - jego twarz była niewzruszona i cały czas zachowywał powagę.

- Ej - uderzyłam go delikatnie w napięte przedramię. - Znowu to robisz - oburzyłam się.

- Jesteś pierwszą osobą, która nie lubi być komplementowana - zrobił zdziwioną minę.

- Nie jestem do tego przyzwyczajona - oparłam głowę o szybę, obserwując otoczenie.

- To znaczy, że nie miałaś chłopaka czy on cię nie doceniał?

Po prostu walcz! Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz