Epilog

5.5K 319 122
                                    

6 miesięcy później

- Rebecca! - zawołałem, biorąc klucze z szafki. - Jesteś już gotowa? - powędrowałem do lazienki, gdzie blondynka poprawiała swój makijaż.

- Tak, już prawie - widziałem, jak robi sobie na powiece czarne kreski.

- Nie potrzebne ci to - położyłem dłonie na jej biodrach i przygryzłem płatek jej ucha.

- Aaron, bo nie zrobię tego w końcu - westchnęła, kręcąc się na boki, abym ją pościł.

- No okey, okey - uniosłem ręce w geście obronnym, opierając się o framugę drzwi i przyglądając mojej dziewczynie.

Rebecca była całkiem inna niż Naomi. Blondynka miała charakter wybuchowy i często się wkurzała o pierdoły, bruneta zaś ustępowała i była cicha, nie chciała być w centrum uwagi. Ta pierwsza prowadziła imprezowy styl życia i brakowało jej czasu dla nas, Nao lubiła spokój i tylko ja jej wytarczałem do szczęścia. Rebecca była taka jak ja burzliwa, kłótliwa i robiła bałagan. Naomi przeciwieństwo mnie, zawsze opanowana, potrafiła mnie uspokoić.  A to przecież przeciwieństwa się przyciągają.

- Jestem gotowa - z przemyśleń wyrwała mnie blondynka, która przeszła obok mnie i dała mi przelotnego buziaka w policzek.

- W takim razie jedźmy - zabrałem z wieszaka kurtkę i razem wyszliśmy na klatkę schodową.

- Wiesz, że nie lubię tam jeździć - skarżyła się.

- Wiem, ale jest to dla mnie ważne - zacisnąłem pięści. - Powinnaś to uszanować.

- Ale misiek.. - marudziła, łapiąc mnie za rękę. - Myślę, że musiz się od niej odciąć.

- Nie potrafię - otworzyłem drzwi, przepuszczając w nich dziewczynę.

- Kiedy ta zima się skończy - warknęła, patrząc w niebo, jak śnieżnynki spadają na ziemię.

- Za miesiąc - powiedziałem pod nosem.

- Wracając... - zaczęła blondynka, pocierając o siebie ręce. - Za to, że tam będę z tobą siedzieć, to masz mnie dzisiaj zabrać na imprezę.

- Muszę iść jeszcze dziś na wykłady, a potem chcę spokojnie pójść spać - oznajmiłem, mając nadzieję, że zrozumie i nie zrobi mi godzinnego kazania.

- Żadnego życia w tobie - westchnęła, opierając się o szybę. - Naomi nie nauczyła cię, bawić sie.

- Nie mieszaj jej w to - zacisnąłem ręce na kierownicy, nie lubiłem kiedy narzekała na Naomi.

- Długo tam będziesz siedzieć? - zapytała po chwili, zakładając za siebie ręce.

- Chwilę.

- Okey.

*******

Zaparkowałem na parkingu koło szpitala i wysiadłem z samochodu.

- Idziesz czy zostajesz? - zapytałem, pochylając się, aby zobaczyć twarz dziewczyny.

- No idę, idę - zabrała swoją torebkę i wysiadła z auta, łapiąc mnie za rękę.

- Tylko masz nic nie robić przy maszynach tak jak ostatnio - zwróciłem się do niej. - Ostatnio zrobiłaś cyrk na cały oddział, jak zaczęły piszczeć.

- One same tak zaczęły - wyruszyła ramionami.

- Akurat - prychnąłem.

Po prostu walcz! Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz