Następnego dnia wstałam bardzo wcześnie. Nie wiem czy to spowodowane rutyną, czy reż obawiałam się dzisiejszego spotkania z Mattem. Polubiłam go. Nie, ewidentnie to nie mój gust. Może i jest przystojny, ale nie liczę ani nie oczekuję niczego więcej niż przyjaźń.
Nie wiem dlaczego ktoś taki jak on zainteresował się mną, przecież nie musi się martwić o to, że nigdzie nie wychodzę. Na pewno ma swoich kolegów, koleżanki. Wygląda jak milion dolarów, więc jestem przekonana, że ma dużą grupkę znajomych, a po za tym jest bogaty, a tacy mają pełno przyjaciół, fałszywych przyjaciół.- Naomi! - usłyszałam głos mamy, więc leniwie zeszłam z łóżka, zakładając na nogi kapcie.
- Tak? - zapytałam, gdy znalazłam się obok niej.
- Dzisiaj pojechałabyś do babci na noc - zaproponowała, a raczej rozkazała.
- Um.. Nie, nie - zaprzeczyłam szybko.
- Jak to nie, przecież uwielbiasz spędzać czas u babci - zdziwiła się, poprawiając w lustrze swoją czarną spódnicę.
- No bo.. - zaczęłam coś kręcić, aby zyskać na czasie i coś wymyślić. - Um.. No bo mamo chciałam ci coś powiedzieć.
- No to mów szybko, bo się śpieszymy - spojrzała na wchodzącego do przedpokoju tatę, który był już gotowy do wyjścia.
- Chciałabym iść dzisiaj do Kelly na noc - mój wzrok padł na tatę, który uśmiechnął się do mnie, że mi pozwala.
- No nie wiem.. - zastanawiała się mama. - Będzie Diego? - podeszła do szafki i zabrała z niej torebkę i teczkę.
- Chyba nie - wzruszyłam ramionmi.
- To dobrze, ale pamiętaj by wziąć klucze, bo pewnie cię wieczorem już nie będzie jak wrócimy, a rano wyjdziemy do pracy i też nie dostaniesz się do domu.
- Okey, dziękuję - pocałowałam ich w policzek na pożegnanie, zamknęłam drzwi i postanowiłam zrobić sobie coś do jedzenia.
Weszłam na górę do swojego pokoju, aby przebrać się w jakieś luźne ubrania. Wyjęłam z szafy pierwsze lepsze szorty i białą koszulkę. Umyłam jeszcze zęby i związałam włosy w luźną kitkę. Wzięłam z szafki nocnej telefon i zeszłam na dół, zrobić sobie śniadanie.
Włączyłam sobie muzykę i zaczęłam wyciągać potrzebne mi składniki. Dzisiaj postawiłam na tosty. Nawet do tego czasu dziwię się dlaczego nie mamy gosposi, przecież nas stać, a rodzice są wygodni. Przychodzi tylko 2 razy w tygodniu pani, która sprząta cały dom, omijąc mój pokój i sypialnię rodziców.
W pewnym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi. Zdziwiłam się, ponieważ nikt nie odwiedza mnie, po za Diego i Kelly, a oni są śpiochami i nigdy by tutaj nie przyszli o siódmej rano.
Wyłączyłam muzykę, wymyłam ręce i ruszyłam do drzwi. Przekręciłam klucz i pchnęłam drzwi. Moim oczom ukazał się wysoki blondyn. Zmarszczyłam brwi, nucąc sobie jeszcze piosenkę pod nosem.
- Co ty tutaj robisz? - stałam z szeroko otwartą buzią, patrząc na chłopaka.
- Zostawiłaś wczoraj to u nas - wystawił dłoń, w której znajdował się mój zegarek.
- Skąd go masz? - wzięłam go do ręki.
- W łazience był - oparł się o framugę drzwi.
- Musiałam go zostawić, gdy myłam ręce - przypomniałam sobie całą sytuację. - Ma taki tutaj pasek, który od razu nasiąka wodą - tłumaczyłam blondynowi.
- Wpuścisz mnie czy będziemy tu tak stać? - cały czas jego wzrok wbity był w moją osobę.
- Jeśli musisz, to wchodz - pokazałam gestem ręki, a chłopak odbił swoje ciało od framugi i pewnym krokiem wszedł w głąb domu.
CZYTASZ
Po prostu walcz!
RomansNajpierw proponuję obejrzeć zwiastun! Naomi - to dziewczyna, która popadła w rutynę. Życie nie cieszy już ją. Całe liceum uczyła się, aby jej rodzice byli z niej dumni. Jej życie towarzyskie ograniczało się do spotkań z przjaciółmi. Ta dziewiętnast...