Rozdział 3

10.4K 467 46
                                    

Następnego dnia wstałam bardzo wcześnie. Nie wiem czy to spowodowane rutyną, czy reż obawiałam się dzisiejszego spotkania z Mattem. Polubiłam go. Nie, ewidentnie to nie mój gust. Może i jest przystojny, ale nie liczę ani nie oczekuję niczego więcej niż przyjaźń.
Nie wiem dlaczego ktoś taki jak on zainteresował się mną, przecież nie musi się martwić o to, że nigdzie nie wychodzę. Na pewno ma swoich kolegów, koleżanki. Wygląda jak milion dolarów, więc jestem przekonana, że ma dużą grupkę znajomych, a po za tym jest bogaty, a tacy mają pełno przyjaciół, fałszywych przyjaciół.

- Naomi! - usłyszałam głos mamy, więc leniwie zeszłam z łóżka, zakładając na nogi kapcie.

- Tak? - zapytałam, gdy znalazłam się obok niej. 

- Dzisiaj pojechałabyś do babci na noc - zaproponowała, a raczej rozkazała.

- Um.. Nie, nie - zaprzeczyłam szybko.

- Jak to nie, przecież uwielbiasz spędzać czas u babci - zdziwiła się, poprawiając w lustrze swoją czarną spódnicę.

- No bo.. - zaczęłam coś kręcić, aby zyskać na czasie i coś wymyślić. - Um.. No bo mamo chciałam ci coś powiedzieć.

- No to mów szybko, bo się śpieszymy - spojrzała na wchodzącego do przedpokoju tatę, który był już gotowy do wyjścia.

- Chciałabym iść dzisiaj do Kelly na noc - mój wzrok padł na tatę, który uśmiechnął się do mnie, że mi pozwala.

- No nie wiem.. - zastanawiała się mama. - Będzie Diego? - podeszła do szafki i zabrała z niej torebkę i teczkę.

- Chyba nie - wzruszyłam ramionmi.

- To dobrze, ale pamiętaj by wziąć klucze, bo pewnie cię wieczorem już nie będzie jak wrócimy, a rano wyjdziemy do pracy i też nie dostaniesz się do domu.

- Okey, dziękuję - pocałowałam ich w policzek na pożegnanie, zamknęłam drzwi i postanowiłam zrobić sobie coś do jedzenia.

Weszłam na górę do swojego pokoju, aby przebrać się w jakieś luźne ubrania. Wyjęłam z szafy pierwsze lepsze szorty i białą koszulkę. Umyłam jeszcze zęby i związałam włosy w luźną kitkę. Wzięłam z szafki nocnej telefon i zeszłam na dół, zrobić sobie śniadanie.

Włączyłam sobie muzykę i zaczęłam wyciągać potrzebne mi składniki. Dzisiaj postawiłam na tosty. Nawet do tego czasu dziwię się dlaczego nie mamy gosposi, przecież nas stać, a rodzice są wygodni. Przychodzi tylko 2 razy w tygodniu pani, która sprząta cały dom, omijąc mój pokój i sypialnię rodziców.

W pewnym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi. Zdziwiłam się, ponieważ nikt nie odwiedza mnie, po za Diego i Kelly, a oni są śpiochami i nigdy by tutaj nie przyszli o siódmej rano.

Wyłączyłam muzykę, wymyłam ręce i ruszyłam do drzwi. Przekręciłam klucz i pchnęłam drzwi. Moim oczom ukazał się wysoki blondyn. Zmarszczyłam brwi, nucąc sobie jeszcze piosenkę pod nosem.

- Co ty tutaj robisz? - stałam z szeroko otwartą buzią, patrząc na chłopaka.

- Zostawiłaś wczoraj to u nas - wystawił dłoń, w której znajdował się mój zegarek.

- Skąd go masz? - wzięłam go do ręki.

- W łazience był - oparł się o framugę drzwi.

- Musiałam go zostawić, gdy myłam ręce - przypomniałam sobie całą sytuację. - Ma taki tutaj pasek, który od razu nasiąka wodą - tłumaczyłam blondynowi.

- Wpuścisz mnie czy będziemy tu tak stać? - cały czas jego wzrok wbity był w moją osobę.

- Jeśli musisz, to wchodz - pokazałam gestem ręki, a chłopak odbił swoje ciało od framugi i pewnym krokiem wszedł w głąb domu.

Po prostu walcz! Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz