- Um.. - stanęłam na wyprostowanych nogach, patrząc na uroczego blondyna, który stał zaraz przy furtce. - Dopiero tutaj przyjechałam i nie wiedziałam - wyminęłam go i chciałam iść do budynku.
- Jesteś nowa - brzmiało to bardziej, jak stwierdzenie niż pytanie, więc tylko przytaknęłam. - Takie są najgorsze - Zmarszczyłam brwi.
- Co masz na myśli? - zatrzymałam się i skrzyżowałam ręce na piersi, odwracając się w jego kierunku.
- Nie znają zasad jakie tu panują - podszedł bliżej, ale cały czas zachowywał bezpieczną odległość między nami.
- Jakie tutaj panują zasady? - zmarszczyłam brwi, widząc zadrapania na jego szyji twarzy. Aha, czyli badboy.
- Nie zrozumiesz złotko.
- Skąd taka pewność? - uniosłam brwi i spojrzałam na niego, jakbym była przekonana o swojej racji, a tak nie było.
- Patrz, jak ty wyglądasz - lustrował mnie z góry na dół.
- Co ci nie pasuje? - fuknęłam zła. Już go nie lubię.
- Jesteś taką malutką, słodką dziewczyną i nie obracasz się w towarzystwie takim, jak tutaj - włożył ręce do kieszeni i zaczął chodzić po parkingu.
- To znaczy, że jakie towarzystwo? - zdziwiłam się, nie rozumiejąc co ma na myśli.
- Za dużo pytań zadajesz - stwierdził, idąc w kierunku akademika. - Lepiej wiedzieć mniej i żyć spokojniej - zatrzymał się nagle, przez co wpadłam na niego.
- Przepraszam - powiedziałam cicho.
- Nie chodź za moimi plecami - mówił łagodnie, aż zdziwiło mnie to, ponieważ tacy zawsze kojarzą się z gośćmi, którzy tylko patrzą na siebie i nie przejmują się nikim.
- Też studiujesz? - zapytałam, chcąc zmienić temat i normalnie z nim pogadać.
- Zgadza się - oparł się o mury budynku i wyciągnął z kieszeni paczkę papierów oraz zapalniczkę.
- Musisz? - spojrzałam na papierosa, który włożył sobie do buzi.
- Muszę - schował opakowanie z powrotem do kieszeni.
- Nie pal przy mnie - zobaczyłam, że jego oczy nie wyrażają żadnych emocji, totalnie zero. - Albo wiesz co? Pal sobie, ja już idę - machnęłam ręką, a chłopak wzruszył ramionami i zapalił papierosa.
Nawet dobrze nie weszłam do tego pieprzonego akademika i już się wywaliłam. Moje spotkanie z ziemią było dość przyjemne, jeszcze nigdy nie byliśmy tak blisko. Słyszałam, jak blondyn zaczął się śmiać ze mnie i już wiedziałam, że go nie polubię. Zwykły dupek, który się nawet nie przedstawił, a teraz nabija się ze mnie.
- Ugh - wzięłam więcej powietrza do płuc i podniosłam się z ziemi. - Pieprzony kamień - podniosłam dość ciężki, wystający kamyk i rzuciłam nim przed siebie.
- Ostrożnie księżniczko - wypuścił dym papierosowy z ust i uśmiechnął się w moim kierunku.
- Jesteś denerwujący - fuknęłam i weszłam w końcu do tego akademika, bo ten człowiek działał mi na nerwy i jeszcze chwila, a przyłożyłabym mu.
Chodziłam po całym budynku, aż w końcu udało mi się znaleźć tatę, który szedł w moją stronę.
- Mam klucze - uniósł rękę do góry i pomachał nią, a metalowy przedmiot wydał z siebie dźwięk. - 50 - wręczył mi klucze i razem zaczęliśmy szukać mojego pokoju.
- Mam już jakąś koleżankę? - zapytałam, mając nadzieję, że jednak nie będę samotna.
- Nie wiem - wzruszył ramionami. - Ja pójdę po twoje walizki, a ty idź już do pokoju - zatrzymał się i zawrócił.
Po chwili stałam już przed pokojem, w którym miałam zamieszkać. Pełna optymistycznych myśli, zabrałam się za otwieranie drzwi. Pchnęłam je do środka i weszłam do pomieszczenia. Rozejrzałam się dookoła i stwierdziłam, że jest tutaj dość przyjaźnie. Nie było tak źle, ale też nie pozwalało. Spojrzałam w drugą stronę i trochę się przeraziłam. Ściana była oklejona plakatami, a po podłodze walało się pełno ubrań i pudełek po pizzy oraz innych fast foodów. Czy ja śnię? To wszystko wyglądało, jak jeden, wielki burdel.
W pokoju nikogo na szczęście nie było, bo chyba nie przeżyłabym spotkania ze współlokatorką. Muszę się przygotować na to psychicznie. Postanowiłam sprawdzić co jest w łazience. Zdziwiłam się, że w niej panował nawet porządek. Zamknęłam drzwi i usiadłam na łóżku, ale szybko wstałam, żeby otworzyć okno, bo tutaj za przyjemnie nie pachniało.
- O kurwa - drzwi trzasnęły, a ja podskoczyłam w miejscu. - Siema - przywitała się ze mną brunetka, która wyglądała, jakby ktoś zabrał ją z ulicy. Zaczęłam zastanawiać się co ona w ogóle tutaj robi. Przypominała mi takiego typowego dresa tylko, że w męskim wydaniu.
- Hej - odpowiedziałam, nie wiedząc, jak się przy niej zachować. W tym czasie do naszego pokoju wszedł tata, który zdyszany upuścił walizki.
- Co ty tutaj napakowałaś? - przetarł ręką czoło. - Dzień dobry - zwrócił się do dziewczyny, która rozwaliła się na łóżku i siedziała przed telefonem.
- Siema stary - nawet nie wychyliła się i nie spojrzała w naszym kierunku. Ojciec zerknął na mnie porozumiewawczo, a ja wzruszyłam ramionami i wydęłam wargę.
Po godzinie staliśmy na parkingu i żegnałam się z tatkiem. Będzie mi go brakować, a dopiero zobaczymy się za miesiąc. Nie wiem, jak wytrzymam z tymi wszystkimi ludźmi, przecież oni są świrnięci. Głupia myślałam, że trafię na jakąś fajną dziewczynę, z którą będzie można normalnie porozmawiać, a tu takie coś. No zajebiście, kolejne lata spędzę nad książkami i nawet nigdzie się nie ruszę.
- Pa, skarbie - uchylił szybę i posłał mi buziaka w policzek.
- Do zobaczenia - pomachałam mu na pożegnanie i patrzyłam dopóki nie straciłam go z pola widzenia.
- Podoba ci się w naszym pięknym akademiku? - usłyszałam znajomy mi głos nad uchem.
- Bardzo - prychnęłam, omijając go i podążając w kierunku dużych drzwi, prowadzących do środka.
- A jak współlokatorka? - zaśmiał się, a ja zdziwiłam się skąd on wiedział, jego śmiech wskazywał na to, że wie z kim mieszkam.
- Nie masz co robić? Będziesz mi zatruwać życie - warknęłam, zamykając mu drzwi przed nosem.
- Jeszcze chwilę temu byłaś bardziej zainteresowana rozmową - zauważył, a mnie coraz bardziej denerował. Miał coś w sobie takiego, że od samego patrzenia, najchętniej przyłożyłabym mu. A wydawał się całkiem w porządku.
- No widzisz? - zatrzymałam się i odwróciłam ku niemu. - Ale teraz nie jestem - fuknęłam mu prosto w twarz i szybkim krokiem ruszyłam przed siebie, nie oglądając się za siebie.
- A więc tutaj mieszkasz sobie - oparł się o ścianę i patrzył na mnie, jak przekręcam zamek.
- No coś ty?! - przyłożyłam rękę do ust ze zdziwienia. - Jesteś spostrzegawczy, kolego. Żegnam, nie chcę cię tutaj widzieć wiecej.
- Jeszcze będziesz mnie błagać, żebym przyszedł do ciebie - jego ręka powędrowała na mój policzek, na którym zatoczył kilka kółeczek i odszedł.
Co za baran! Z pozorów wydawało się, że jest normalnym chłopakiem, a to jakiś pieprzony bad boy, który mnie zaczyna prześladować. Chyba mohę to już tak nazwać .
Gdzie na trafiłam? Jeszcze ta cała dziewczyna dodatkowo mnie dobija.
Chciałam, jak najszybciej się położyć i zasnąć, mając nadzieję, że kolejne dni będą zdecydowanie lepsze. W sumie pomarzyć zawsze można.___________
Udało mi się napisać jeszcze tutaj rozdział.
Miał być dopiero jutro, ale zmobilizowałam się i coś tam naskrobałam.
Nie wiem, czy on trzyma się kupy, ale jest po 22 i zdecydowanie, ta pora nie jest dobra dla mnie, na pisanie.Piszcie co myślicie o rozdziale!
Do zobaczenia 😍😍
CZYTASZ
Po prostu walcz!
RomanceNajpierw proponuję obejrzeć zwiastun! Naomi - to dziewczyna, która popadła w rutynę. Życie nie cieszy już ją. Całe liceum uczyła się, aby jej rodzice byli z niej dumni. Jej życie towarzyskie ograniczało się do spotkań z przjaciółmi. Ta dziewiętnast...