- Uspokoiłaś się? - zapytał, odwracając głowę w moją stronę i patrząc na mnie swoimi brązowymi oczami.
- Nie - warknęłam, zakładając ręce na piersi.
- Okey - uniósł ręce, w geście wycofania się.
- Skąd wiedziałeś, że tutaj będę? - po chwili przerwałam tę ciszę, która doprowadzała mnie do szału.
- Czy to ważne? - zerknął na mnie, a później znowu patrzył gdzieś przed siebie.
- Tak.
- Wszyscy chodzą na takie imprezy - wzruszył ramionami. - Nie byłem pewnien, czy przyjdziesz, bo dawniej nie lubiłaś imprez. Chyba to się zmieniło - w palcu zaczął obracać kluczyk, który był tak cenny w tym momencie.
- No właśnie, dawniej.
- Dlaczego nie poinformowałaś mnie, że się wybudziłaś? - teraz już cały czas patrzył prosto w moje oczy, jakby chciał z nich coś wyczytać.
- Nie było takiej potrzeby - starałam się nie patrzeć w jego kierunku, ale to było niemożliwe. - Nie chciałam ci psuć związku, a po za tym nie odwiedzałeś mnie, więc stwierdziłam - ucięłam, bo zorientowałam się, że za dużo mówię.
- Stwierdziłam? - ciągnął, abym dokończyła, ale nie miałam zamiaru.
- Nic.
- Jesteś uparta - wypuścił głośno powietrze.
- A ty jesteś idiotą! - podniosłam się i wstałam na równe nogi, zaczynając krążyć po pomieszczeniu.
- Ale przynajmniej jestem przystojny - ukazał szereg swoich zębów, a ja spojrzałam na niego, unosząc brwi.
- Ty chyba nie wiesz, co to znaczy przystojny - prychnęłam, zauważając, że Aaron zbliża się do mnie.
- Przystojny równa się Aaron - powiedział dumnie, stając obok mnie, a ja zaczęłam szukać czegoś do jedzenia, albo picia. - Jesteś z nim?
- Z kim? - zapytałam, marszcząc brwi.
- Nie udawaj - oparł dłoń o półkę.
- Może jestem, ale to nie twoja sprawa - zauważyłam wino w kącie, które tak bardzo mnie kusiło. Ogólnie było tutaj dużo alkoholu i jakieś przetwory w słoikach.
- Nie powinnaś z nim być - przybliżał się, przez co zaczynałam czuć się niekonfortowo.
- Ty sobie chyba kpisz ze mnie? - oburzyłam się, ale nie patrzyłam na niego. Jeszcze tego brakowało, żeby mówił z kim mam się spotykać.
- Jestem poważny - poczułam jego oddech na mojej skórze. Był bardzo przyjemny. Co ja mówię? To było beznadziejne uczucie.
- Zamknij się już, okey? - warknęłam i byłam sflustrowana, bo alkohol stał na najwyższej półce, a moje metr sześćdziesiąt pięć nie pozwalało mi sięgnąć po nie.
- Pomóc ci? - zaproponował.
- Nie, dam sobie radę - odmówiłam, bo przecież nie będę się prosić go. Już wiele razy ściągałam coś z wysokości.
- Jak chcesz - wzruszył ramionami i z powrotem usiadł na zimnych kafelkach, które od samego patrzenia, przyprawiały mnie dreszcze.
Pewna siebie zaczęłam kombinować, jak dostać się na górę. Chwyciłam za półkę i chciałam podskoczyć. Cholera. Jeszcze raz podskoczyłam i nie skończyło się to za dobrze. Wylądowałam na ziemi.
- Kurwa!
- Nao! - Aaron szybko się zerwał. - Nic ci nie jest? - przykucnął obok.
- Złamałam paznokcia - spojrzałam na swoją dłoń i jeden paznokieć znacznie różnił się od pzostałych.
- Ja pierdole, wystraszyłaś mnie! - przejechał dłońmi po twarzy.
- Przepraszam - powiedziałam cicho, podnosząc się. Oczywiście gemtelmen Aaron, książę na białym rumaku musiał mi pomóc.
- Na więcej razy schowaj dumę w kieszeni i daj sobie pomóc - stał tak naprzeciwko mnie i mówił takim cudownym głosem, którego mogłam słuchać godzinami.
- Dobrze panie idealny - powiedziałam, patrząc ślepo na bruneta. Zawiesiłam się i dopiero, jak chłopak podszedł do półki i chwycił bez problemu za alkohol.
- Proszę - podaje mi butelkę, jakiegoś wina.
- Czym mam to otworzyć? - pytam, bo w pobliżu nie widzę żadnego otwieracza.
- Zębami - śmieje się, a ja wywracam oczami.
- Może to ryzykowne - wystawiam nogę i ściągam z niej buta. - Ale raz się żyje - próbuję wbić szpilkę w korek, ale jakoś mi to nie wychodzi. - To winko nie może się zmarnować - mówię smutno, a Aaron przygląda się mi.
- Daj - wyciąga rękę, a ja wręczam mu wino z wbitym w korek butem. To była zła decyzja, bo teraz zimno mi w stopę. Przyglądam się chłopakowi, który zaczyna obracać dookoła butem, radzi sobie z tym świetnie i jest skupiony, na tym co robi. - Proszę - oddaje mi butelkę i buta.
- Dziękuję - zabieram od niego rzeczy i na nogę ubieram buta, a szkło zbliżam do ust, rozkoszując się smakiem wina. - Chcesz? - podaję mu, a ten od razu bierze dość solidnego łyka.
- Dobre - oblizuje malinowe wargi, które najchętniej dotknęłabym.
- Zajebiste - potwierdzam.
Na górze impreza trwa. Głośna muzyka roznosi się po całym domie, a mi jest trochę szkoda, że nie mogę się tam bawić. W sumie z drugiej strony, mogę posiedzieć tutaj z Aaronem.
- Pojdźmy zatańczyć - proszę go, składając ręce. - Aaron - przybliżam się do niego i czuję, że alkohol zaczyna działać. W normalnych okolicznościach bym tego nie zrobiła.
- Mieliśmy porozmawiać - przypomniał, a ja zrobiłam kwaśną minę.
- Wrócimy, jak tylko zatańczymy - wdrapałam się na jego kolana i siedziałam tak teraz okrakiem na nim.
- Nao - zaczął się wiercić.
- Powiedz, że mnie kochasz - moje ręce znalazły się na jego torsie, którego tak lubiłam dotykać.
- Kocham Naomi, ale ty jesteś pijana - stwierdził, odkładając ręce na moje uda.
- Nie jestem - fuknęłam. - Ale wiesz - zaczęłam, kładąc głowę w zagłębienie jego szyji. - Bardzo tęsknię za tobą. Chciałabym być z tobą - poczułam na plecach ręce bruneta. - A ty? - odchyliłam się, patrząc w jego tęczówki. - Tęsknisz za mną?
- Bardzo.
- Wróć do mnie, proszę - przycisnęłam się do klatki piersiowej chłopaka, od którego biło ciepło.
- Powiesz mi to, jak wytrzeźwiejesz.
- Zawsze będę ci to powtarzać - musnęłam swoimi ustami jego słodkie wargi. Z czasem zaczęliśmy pogłębiać pocałunek. Zdawałam sobie sprawę z tego co robię, ale tak go pragnęłam, że nie mogłam dłużej uciekać od niego.
- Zobaczymy - powiedział, kiedy oderwaliśmy się od siebie. Czułam na twarzy jego oddech, a jego serce biło szybciej.
- Jesteś mój - położyłam się na jego ciele, a ten objął mnie swoimi ramionami. W głowie mi szumiało, a muzyka huczała w uszach. Ale kontakt z Aaronem jakoś to załagodził.
- Oj Naomi - przejechał ręką po moich włosach i to jedyne co pamiętam, bo potem chyba zasnęłam.
CZYTASZ
Po prostu walcz!
RomansaNajpierw proponuję obejrzeć zwiastun! Naomi - to dziewczyna, która popadła w rutynę. Życie nie cieszy już ją. Całe liceum uczyła się, aby jej rodzice byli z niej dumni. Jej życie towarzyskie ograniczało się do spotkań z przjaciółmi. Ta dziewiętnast...