Rozdział 27

5K 305 65
                                    

- Japierdole! Matt! - rzucam w niego jaśkiem, który leżał w rogu łóżka. - Wystaszyłeś mnie - mówię już spokojnie, ale nadal zabijam go wzrokiem.

- Ale ja tylko tutaj sobie w kulturalny sposób wszedłem - wzrusza ramionami, a na jego usta wkrada się łobuzerski uśmiech. - Co tam porabiacie jaskółki?

- To nie miały być gołębie? - zmarszczyłam brwi.

- Nie, wcale - przywitał się uściskiem dłoni z Aaronem, a mi dał buziaka w policzek. Wysunął sobie krzesło i usiadł wygodnie na nim.

- Co cię tu sprowadza o tak wczesnej porze? - uniosłam brwi, wiedząc, że blondyn nigdy nie wstaje tak wcześnie.

- Przyszedłem porozmawiać - rzucił, zaplątując swoje dłonie.

- O czym? - wcale się nie zdziwiłam, że tutaj przyjdzie, bo to było widać już wczoraj, że chciał mi coś powiedzieć.

- Możemy na osobności? - spojrzał najpierw na mnie, a później na Aarona, który skinął głową.

- To chodźmy - popatrzyłam na bruneta, który uśmiechnął się do mnie. Wygrzebałam się spod kołdry i ruszyłam z Mattem do wyjścia.

-Nie wiem od czego zacząć - westchnął. - To ciężki temat..

- Wal prosto z mostu - spojrzałam na chłopaka i widać było, że się stresuje tą rozmową.

- Podoba mi się pewna dziewczyna i to już od dłuższego czasu.. - zaczął.

- Wiedziałam! - krzyknęłam na cały korytarz, aż personel się odwrócił w naszym kierunku.

- Wiesz?

- Wiem - przytaknęłam. - Nawet nie wiesz jak się cieszę - uśmiechnęłam się szeroko do blondyna. - Jak ma na imię ta szczęściara? - zapytałam, a chłopak zrobił dziwną minę.

-Co? - zmarszczył brwi i otworzył mi drzwi do mojej sali.

- No jak ma na imię ta dziewczyna, która ci się podoba - zaczęłam mu tłumaczyć, ale nie wiedziałam, czego on tutaj nie rozumie.

- Naomi... - westchnął.

- No słucham? - usiadłam rozpromieniona na łóżku, a Matt zaraz obok mnie.

- Mówię Naomi.

- A ja mówię, że słucham - śmieszyła mnie cała ta sytuacja, bo nie wiedziałam czy on na serio nie rozumie, czy odwleka i nie chce mi powiedzieć kim jest ta dziewczyna.

- Naomi ma na imię - powiedział głośniej.

- Ładnie, tak jak ja - usiadłam po turecku, a blondyn wywrócił tylko oczami i wstał.

- Ty mi się podobasz - westchnął głośno i podszedł do okna, opierając się o parapet.

- Ty śmieszku - zaczęłam się śmiać, ale kiedy zobaczyłam, że Matt się nawet nie uśmiecha, spoważniałam. - Ty w tym momencie żartujesz, prawda? - przybrałam poważny wyraz twarzy i patrzyłam, jak blondyn zmierza w moim kierunku.

- Nie chciałem się zakochiwać.. - złapał moje dłonie. - Uwierz mi, broniłem się rękami i nogami. Tyle razy chciałem już urwać z tobą kontakt. Wiem, jak bardzo kochasz Aarona i nie ma w twoim sercu miejsca dla mnie - uśmiechnął się lekko. - Może to tylko zauroczenie i wszystko przejdzie, nie wiem - wzruszył obojętnie ramionami i patrzył raz na nasze dłonie, a raz w moje oczy.

- Od kiedy? - powiedziałam drżącym głosem. - Dlaczego dopiero teraz mi to mówisz? - powiedziałam z wyrzutami.

- To nie stało się tak nagle, to po prostu z każdym dniem stawało się silniejsze - wyjaśnił, a ślina ledwo przechodziła mi przez gardło. - Co by to zmieniło, gdybym ci powiedział? - milczałam. - No właśnie, nic.

Po prostu walcz! Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz