Rozdział 19

5.9K 343 46
                                    

Nie mogłam nadal uwierzyć w to co widzę, on stał tutaj, jak nigdy nic. Mój Aaron znajdował się tak blisko mnie. Swój wzrok wbił w moją osobę. Czy może być coś piękniejszego? Dlaczego mam przeczucie, że to wszystko jest snem. Chłopak miał przecież wyjechać, pisał w liście, Matt mówił.

- Aaron - powiedziałam cicho, nie przestając patrzeć na niego. - Co tutaj robisz? - przełknęłam głośno ślinę.

- Stoję - powiedział sarkastycznie, uśmiechając się lekko.

- Nawet teraz nie możesz zachować się powaznie - wywróciłam oczami.

- Za dobrze mnie znasz - podszedł powoli do łóżka i usiadł na krześle obok niego. - Przepraszam - powiedział po chwili.

- Nie, Aaron nie przepraszaj - spojrzałam na kroplówkę, która właśnie się kończyła.

- Chciałem cię zostawić - przybliżył niepewnie swoją dłoń do mojej.

- Masz takie prawo - wzruszyłam ramionami i pozwoliłam mu dotknąć swojej dłoni, bo właśnie tego teraz potrzebowałam.

- Byłem głupi - pokręcił głową. - Myślałem, że ucieknę od tego uczucia - ścisnął mocniej moją dłoń, a w jego oczach dojrzałam smutek. - Jeśli tylko będziesz chciała, to wyjadę.

- Nie chcę - uniosłam się do pozycji siedzącej.

- Wiesz, że życie ze mną nie jest łatwe - patrzył cały czas na mnie. - Tobie należy się wszystko co najlepsze.

- Wiem, zdążyłam się przekonać - zaśmiałam się. - Ale nie zostawiaj mnie już nigdy więcej, dobrze?

- Dobrze - powiedział, uśmiechając się do mnie. - A ty jak się czujesz? - przeczesał swoje włosy, które opadły mu na twarz.

- Jest okey, zawsze mogło być lepiej - westchnęłam. - Nie rozmawiajmy o mojej chorobie, nie chcę o tym myśleć.

- Kiedy wychodzisz? - zwrócił się do mnie, siadając na rogu łóżka.

- Jutro - rozweseliłam się. - A co z twoją mamą? - widziałam, że wyraźnie posmutniał, ale musiałam o to zapytać.

- Za tydzień planują operację - powiedział obojętnie, myśląc nad czymś.

- To dobrze, jednak udało się zebrać pieniądze - posłałam mu pocieszający uśmiech.

- Tak, ale teraz boję się, że coś pójdzie nie tak.

- Nawet tak nie myśl - skarciłam go. - Cieszę się, że wróciłeś - oparłam głowę o jego silne ramię.

- Jak mógłbym opuścić moją księżniczkę - zaczął głaskać moje włosy. - A ten list...- chwycił w dłoń kopertę. - Nie ma już najmniejszego znaczenia - przerwał go na pół.

- Ty myślisz naprawdę, że ja i Matt - zaśmiałam się, na myśl o tym jaki Aaron jest głuputki.

- A nie?

- Nie Aaron, nie - prychnęłam rozbawiona.

- Ale.. - westchnął. - Wszystko na to wskazywało.

- Dlatego chciałeś wyjechać? - zmarszczyłam brwi, spoglądając na bruneta.

- To był jeden z glownych powodów - powiedział smutno, gładząc mój policzek.

- Wiesz, że mogą wypaść mi włosy i będę brzydka - dotknęłam swoich miękkich i długich włosów, wyobrażając sobie jak będę wyglądać łysa.

- Mogą, ale nie muszą - poprawił mnie. - Lekarz mi powiedział, że to początkowa faza, więc szybko cię wyleczą i będzie dobrze - poczułam jego lekki zarost na moim policzku.

- Rozmawiałeś z nim? - zdziwiłam się.

- Tak - rzucił. - A po za tym i tak zawsze będziesz dla mnie piękna.

- Nie musisz mnie okłamywać, ani litować się nade mną jak moi rodzice - oderwałam się od ciepłego ciała chłopaka.

- Nie zamierzam - powiedział, poprawiając się na łóżku.

- Mam przeczucie, że nawet Matt zaczyna jakoś inaczej się zachowywac przy mnie - spojrzałam na obojczyk chłopaka, na którym znajdował się malutki tatuaż. Wczesniej go tu nie było.

- Pewnie nie wie, jak się przy tobie zachować, zrozum go. To dla niego coś nowego - chyba przyłapał mnie na gapieniu się na jego tatuaż, bo uśmiechnął się.

- Nie broń go - teraz wbiłam swój wzrok w tęczówki Aarona. - Ładny - dotknęłam opuszkami palców jego obojczyk.

- Zrobiony spontanicznie - uśmiechnął się lekko, patrząc raz na moje dłonie, raz na moją twarz.

- N - powiedziałam cicho. - N jak Naomi?

- N jak nutella - zaśmiał się w głos.

- Ej - uderzyłam do w ramię. - Po dwóch miesiącach robisz sobie tatuaż z moim inicjałem? - uniosłam brwi, niedowierzając, że zrobił coś tak szalonego.

- Te dwa miesiące wystarczyły mi, żeby przekonać się, że to ty jesteś tą jedyną w moim życiu - oparł swoje czoło o moje.

- A co jakbyśmy byli razem, a potem się rozstali, albo jakbyś ty wyjechał - czułam jego oddech na swojej skórze. - Albo jakbym ci się po prostu znudziła.

- Nie ma takiej opcji - nasze nosy zetknęły się ze sobą.

- Bo się porzygam od tej słodkości - zaśmialiśmy się. - Nie jesteś zbyt idelany?

- Do ideału mi raczej dużo brakuje - poczułam jego usta na moich. Oplotłam swoje dłonie na karku chłopaka i przyciągnęłam do siebie. - Kocham Cię Nao.

- Ja ciebie też - powiedziałam między pocałunkami.

Wszystko by było wspaniale, gdyby nie moja choroba. Dlaczego to akurat mnie spotkało? Z drugiej strony to właśnie dzięki niej Aaron znajduje się obok mnie. Jakby nie dowiedział się o tym, że mam białaczkę, a co za tym idzie, że mnie i Matta nic nie łączy, wyjechałby. Prawdopodobnie nigdy więcej byśmy się nie spotkali.

Odskoczyłam od chłopaka, kiedy usłyszałam czyjeś chrząkanie. Odwróciliśmy się gwałtownie oboje i nasze spojrzenia wlepiliśmy w dwie postacie. Moje serce przyspieszyło, a w sercu stanęła ogromna gula. W tamtym momencie nawet nie myślałam, jak to wszystko im wytłumaczę. Patrzyli na nas, jakbyśmy popełnili najwoeksze przestępstwo. Przełknęłam głośno ślinę, która ledwo co przeszła mi przez gardło. Ręką bruneta zacisnęła się mocniej na mojej dłoni, przez co wiedziałam, że denerwuje się i boi się jak zareagują.

- Naomi - usłyszałam twardy głos ojca.

*****

Znowu jestem przy mojej Nao. Mogę patrzeć na jej oczy, włosy, jej malutki nosek. Zrozumiałem, że gdy dziewczyna jest blisko mnie, jakoś jestem spokojnieszy, ona działa na mnie kojąco. Nie wiem czym zasłużyłem sobie na taką cudowną dziewczynę. Byłem w szoku, że tak zareagowała na mój powrót. Nie była zła za to, że tak po prostu zostawiłem ją i dałem jedynie głupi list, nawet nieosobiście.
Jest twarda, nie podda się. Wierzę, że moja księżniczka wyzdrowieje i wszystko jakoś się poukłada. Jeszcze nigdy w życiu nie doświadczyłem czegoś takiego, co czuję przy niej. To takie trudne do określenia uczucie.

Jej usta spoczywają na moich, a język toczy zaciętą walkę. Tęskniłem za nią. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że moje dotychczasowe życie, nie miało sensu, bo nie było Naomi.
Oderwaliśmy się oboje od siebie, kiedy za naszych pleców, ktoś zaczął kaszleć.
Ścisnąłem ze stresu mocno rękę Nao, bo właśnie tego spotlanoa bałem się najbardziej.





________
Dzisiaj taki krótki, bo jakoś nie mogłam znaleźć dzisiaj czasu i zdania się tak nie kleiły.
Mam nadzieję, że wnet napiszę kolejny, a wy zmobilizujecie mnie w komentarzach.

Do zobaczenia ❤

Po prostu walcz! Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz