Unikałam Aarona, jak tylko potrafiłam. Przed te trzy dni nie spotkałam go na swojej drodze. Wychodzę z samego rana, aby nie czekał pod akademikiem, a wracam dopiero późnym wieczorem. Dopytywałam Deana, czy w pobliżu nikt się nie kręci, ani nie stoi pod budynkiem, jednak on nic takiego nie zauważył. Stwierdziłam, że znudziło się mu i zrezygnował. Teraz mogę wychodzić i wracać o tej porze, o której będę mieć ochotę. Jeśli spotkam chłopaka, wprost mu powiem, że nie życzę sobie, aby przychodził pod mój akademik i nie chcę mieć z nim nic do czynienia.
Przejrzałam się w lustrze i wyglądałam całkiem w porządku. Poprawiłam białe spodnie, które idealnie ukazywały wszystkie atuty. Luźna bluzka genialne pasowała do spodni, a czarny pasek dopełniał stylizację. Włosy, które już dawno miałam ściąć, ale trochę było mi ich szkoda, opadały teraz na ramiona i kończyły się dopiero pod żebrami. Uwielbiałam, kiedy moje włosy były trochę pofalowane. W takim wydaniu lubił mnie też Aaron.
- Gotowa? - w odbiciu zobaczyłam Deana, który wpatrywał się we mnie z zadziornym uśmiechem.
- Tak - przytaknęłam, poprawiając jeszcze skórzany pasek i odwróciłam się do niego. - Jeszcze tylko.. - wychyliłam się i z komody zabrałam telefon oraz torebkę. - Już - uśmiechnęłam się szeroko i pocałowałam blondyna w policzek, łapiąc go za rękę i zaczęłam ciągnąć do wyjścia.
- Możesz dzisiaj pić - poinformował, na co uniosłam brwi do góry.
- A ty? - zapytałam, wyraźnie zaskoczona faktem, że dziś Dean jest abstynentem.
- Nie - złapał mnie za rękę i razem ruszyliśmy w kierunku wyjścia.
- Czemu? - zdziwiona dopytywałam chlopaka.
- Musi cię ktoś przywieźć z powrotem - bardziej brzmiało to jak pytanie i próbował mi uzmysłowić, że tym razem nie popisałam się inteligencją. - Jutro muszę wrócić do domu na weekend - spojrzał na mnie, przepuszczając w drzwiach.
- Naprawdę? - skrzywiłam się, bo nie chciałam zostawać sama w pokoju z tym typiem. Niby zachowuje się jakby mnie nie było, ale to i tak nie zmienia faktu, że nie wiadomo co może takiemu wpaść do głowy. - Musisz - próbowałam jakoś przekonać go, żeby został, ale to chyba szło marne.
- Chciałbym zostać, Nao - zatrzymał się przy samochodzie, dotykając kciukiem mojego policzka. - Jestem zmuszony - tłumaczył. - Wrócę w poniedziałek rano - jego usta na ułamek sekundy spoczęły na moich, a później Dean otworzył mi drzwi do samochodu i natychmiast do niego wskoczyłam z niezbyt wesołą miną.
Nasze relacje z Deanem są troche dziwne. Nie jesteśmy oficjalnie razem, ale zachowaniem nie różnimy się od innych związków. Jest mi dobrze z tym. Nie mamy zobowiązań wzgledem siebie. Chociaż wolałabym, żeby Dean trzymał się od dziewczyn z daleka, ale nie mogę mu tego zabronić. Od kiedy mieszkamy razem nie widziałam u jego boku żadnej dziewczyny. A może ją sprytnie ukrywa, żeby nie zrobić mi przykrości. Nie oczekuję od chłopka, że będzie idealnie, bo jemu samemu brakuje do ideału jeszcze sporo i wiem, że ten "związek" nie ma przyszłości. Chociaż mam jedną osobę, z którą mogę porozmawiać.
- Musisz się trzymać blisko mnie - spojrzał przelotnie w moim kierunku, a później już skupił się na drodze. - W bractwie jest dużo ludzi, a nawet bardzo dużo - wytłumaczył, a ja stwierdziłam, że przecież nie będzie tak źle.
- Okey - wzruszyłam ramionami i oparłam głowę o szybę. - Masz rodzeństwo? - wypaliłam nagle, a blondyn spojrzał na mnie, jak na wariatkę. Właśnie zdałam sobie sprawę, że on nie chce mi nic mówić o sobie.
- Mam - przytaknął, a ja czekałam, aż rozwinie temat, jednak nic takiego nie miało miejsca.
- Brata, siostrę? - zapytałam, mając nadzieję, że dzisiaj chętniej porozmawia ze mną i dowiem się czegoś o jego rodzinie.
CZYTASZ
Po prostu walcz!
RomanceNajpierw proponuję obejrzeć zwiastun! Naomi - to dziewczyna, która popadła w rutynę. Życie nie cieszy już ją. Całe liceum uczyła się, aby jej rodzice byli z niej dumni. Jej życie towarzyskie ograniczało się do spotkań z przjaciółmi. Ta dziewiętnast...