6. Będę walczyć

3.9K 258 37
                                    

Aaron POV:

Minęło już tyle czasu, odkąd widziałem Naomi po raz ostatni. Moje życie nie ma już najmniejszego sensu. To dzięki niej miałem ochotę żyć i każdy dzień sprawiał mi radość. Teraz jej nie ma, a ja próbuje poradzić sobie z jej odejściem. Oczywiście postawiłem na alkohol, który w jakimś stopniu mi pomaga. On raczej pomaga zapomnieć.

Zerwałem z Rebeccą, bo to nie miało najmniejszego sensu. Nie pasowaliśmy do siebie. Ta dziewczyna żyła w calkiem innym świecie, ona po prostu nie była dla mnie. Już miałem nadzieję, że gdy Nao się obudzi, znowu będziemy razem.

Chciałem ją odwiedzić i zobaczyć co u niej. Dawno nie byłem u niej i w końcu po dwóch miesiącach chciałem znowu ją zobaczyć. Nie chodziłem do Nao, bo nie mogłem patrzeć na to jak cierpi, a ja nic nie mogę z tym zrobić. To wszystko mnie przerosło. Próbowałem uspokoić się trenując, ale to też nic nie dawało. Po raz pierwszy podałem się bez walki.

Zabrałem kluczyki z szafki i postanowiłem pojechać do szpitala. Trochę ryzykowałem, bo w moim organizmie mógł znajdować się jeszcze alkohol, którego w ostatnim czasie dużo spożywałem.
Zamknąłem za sobą drzwi i zbiegłem po synodach na dół, następnie kierując się w stronę centrum miasta.

Dziwne uczucie towarzyszyło mi w czasie jazdy. Serce zaczęło bić bardzo szybko, a ręce drżały. Nigdy się tak nie stresowałem wizytą z Nao. Brakowało mi jej, cholernie brakowało. Teraz zobaczę ją po tak długiej przerwie.
Pamiętam nasze pierwsze spotkanie. Jej przerażenie w oczach pamiętam do dziś. Od razu przykuła moją uwagę. Wiedziałem, że jest tutaj pierwszy raz, bo nikt kto jest na walce któryś raz z rzędu, tak się nie zachowuje. Brunetka rozglądała się dookoła i z wielkimi oczami patrzyła na całą halę. Bała się.

Potrząsnąłem głową i zorientowałem się, że jestem na miejscu. Zdałem sobie sprawę, że sam do siebie się uśmiecham. Na sama myśl o niej, kąciki ust unoszą się mimowolnie do góry.
Zauważyłem, że jestem już pod szpitalem, więc znalazłem szybko jakieś wolne miejsce na parkingu i pędem ruszyłem w kierunku budynku. Nie mogłem doczekać się spotkania. Chciałem ją chociaż podtrzymać za rękę, pocałować w jej policzek, który był taki delikatny.

Rozejrzałem się dookoła i przypomniałem sobie wszystko. Ta droga, którą uciekaliśmy z Naomi ze szpitala. Ten kantorek, wszystko wróciło do mnie. Zobaczyłem dobrze znaną mi recepcję, więc ruszyłem w jej kierunku. Dostrzegłem tę panią, która opiekowała się dziewczyną i bardzo się lubiły. Chciałem zapytać, w której sali leży bruneta, bo za miesiąc czasu mogli ją przenieść.

- Dzień dobry - odezwałem się pierwszy, a kobieta podniosła wzrok, marszcząc brwi.

- Dzień dobry - odpowiedziała zdziwiona, a ja nie miałem pojęcia dlaczego.

- Mogę wiedzieć, gdzie leży Naomi? - zapytałem zniecierpliwiony, bo już chciałem ją zobaczyć.

- Ale Nao już została wypisana - położyła tackę z lekami na blacie.

Że co kurwa?

- Jak to wypisana? - mój głos się załamał, a serce chciało wyskoczyć z klatki piersiowej.

- Wybudziła się już prawie dwa miesiące temu - tłumaczyła, a mi wydawało się, że się przesłyszałem.

- Nie wie pani czy wróciła do domu? - dopytywałem, chcąc dowiedzieć się jak najwięcej, będąc cały czas w szoku.

- Z rodzicami pojechała, więc chyba tak - złapała ponownie leki i zaczęła iść w kierunku pokoju pielęgniarskiego.

- A dobrze się czuje?

Po prostu walcz! Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz