4. Propozycja

4.4K 250 31
                                    

- Chyba, co ty tutaj robisz? - podszedł do mnie i podał mi rękę, pomagając tym samym wstać z podłogi. - Zapomniałaś klucza? - zapytał, a później zaczął przyglądać się mojemu czerwonemu policzku.

- Nie - zasłoniłam włosami kawałek twarzy. Nie miałam zamiaru się mu tłumaczyć.

- Hej - odsunął moje brązowe włosy i założył za ucho, przyglądając się policzkowi. - Powiedz, co się wydarzyło - powiedział twardo, zmieniając swój ton.

- Odkąd ty jesteś taki miły i troszczysz się o innych? - warknęłam, zaczynając iść w nieokreślonym mi bliżej kierunku. Po prostu chciałam być, jak najdalej od tego człowieka.

- Stój! - złapał mnie za nadgarstek i odwrócił do siebie. W tym momencie było dość niezręcznie, bo staliśmy bez słowa, stykając się swoimi klatkami piersiowymi. Słychać było jedynie nasze oddechy. - Powiesz mi, dlaczego siedzisz pobita na korytarzu? - zapytał łagodnie, dotykając mojego poobijanego policzka.

- Ałć - syknęłam z bólu, a ten przeniósł swoją dłoń na moje włosy, łapiąc kosmyk włosów, który opadał mi na twarz i założył go za ucho.

- Dlaczego jesteś taka? - spojrzał w moje oczy, a ja odwróciłam wzrok, bo mogło się to źle skończyć.

- Jaka? - oburzyłam się i przerwałam tę jakże romantyczną chwilę.

- Uparta - rzucił.

- Trudno - wzruszyłam ramionami i postanowiłam wyjść na zewnątrz, aby zaczerpnąć świeżego powietrza.

- Kobieto - westchnął głośno, pobiegając do mnie. - Powiedz mi do cholery - przystanęłam.

- Chcesz wiedzieć? - założyłam ręce na piersi, a on potwierdził głową, że tak. - Współlokatorka mnie wyrzuciła z pokoju i na dodatek przypierdoliła, lepiej? - spojrzałam przelotnie na niego, a później zostawiając go tam, ruszyłam w kierunku wyjścia.

Przed budynkiem znajdowała się ławka, więc postanowiłam na niej usiąść i trochę ochłonąć. Ten gościu irytuje mnie i to bardzo. Zaczęłam zastanawiać się nad sensem mieszkania tutaj. Od początku przyjazdu nie układa mi się najlepiej. Nie czuję się tutaj za dobrze. Chciałabym wrócić do rodzinnego miasta, ale to wiąże się z rzuceniem studiów i przecież mogę spotkać Aarona, a tego nie chcę. Wciąż gdy o nim myślę, robi mi się ciepło na sercu i mam ochotę przytulić się do niego. To takie nierealne.

- Czego znowu? - powiedziałam, gdy wyczułam jego obecność. Dość intensywny zapach perfum i papierosów, zdradził go. - Przestań palić, to może uda ci się mnie zaskoczyć - nie patrzyłam na niego i nie wiedziałam czy stoi obok, ale gdy jego ramie zetknęło się z moim, to wiedziałam, że usiadł obok.

- Nie przestanę - powiedział kpiąco, a ja prychnęłam. - Mam propozycję - spojrzałam na niego, unosząc brwi.

- Nic nie chcę od ciebie - oparłam brodę o kolana i patrzyłam na przejeżdżające samochody.

- Ona jest nie do odrzucenia - przekonywał, ale ja wiedziałam, że nigdy, ale to nigdy nie przyjmę nic od niego, ani nie pójdę z nim na jakieś układy.

- Właśnie ją odrzucam.

- Ja pierdole - powiedział zirytowany moim zachowaniem, a mnie to bawiło. - Nawet nie wiesz, o co mi chodzi.

- I nie chcę wiedzieć - wstałam z miejsca, wkładając ręce do kieszeni lekkiej kurteczki, bo na zewnątrz było dzisiaj zimno.

- Chciałem być miły, ale z tobą kurwa się nie da - po kręcił bezradnie głową i przeczesał swoje gęste włosy, które swoją drogą były ładne.

Po prostu walcz! Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz