. Milczeliśmy całą drogę do domu Josh'a, to nie było jakieś niezręczne milczenie, nam takie chwile się nie zdarzają, nie, po prostu szliśmy napawając się chwilą ciszy, spokoju i wolności, nie chciałam nawet myśleć co powiedzą rodzice gdy dowiedzą się o kolejnym dniu nieobecności. Teraz po prostu szłam i obserwowałam mijane przeze mnie osoby, od czasu do czasu odwracałam się za siebie mając dziwne wrażenie, że jesteśmy obserwowani, ale za każdym razem za nami było mnóstwo ludzi więc ciężko było tak naprawdę stwierdzić czy ktoś na śledzi czy podgląda, jest ranek, ludzie śpieszą się do szkoły, do pracy, zamyśleni, pochłonięci własnymi sprawami a ja mam jakieś chore urojenia, kto niby miałby nas obserwować? No i w jakim celu? Westchnęłam
- o czym myślisz?- zapytałam, miałam już troszkę dość tej ciszy, może Niall się obraził? No ale niby za co?
- o Marry, wiesz, że dała mi kosza?- powiedział z takim oburzeniem jakby mówił o czymś co nie mogło się wydarzyć nigdy, cichutko się zaśmiałam ale widząc jego poważną minę odpowiedziałam
- może nie jesteś w jej typie -
- jestem w typie każdej- no tak, on i tak jego zadumana osobowość i co ja mam mu powiedzieć?
- może, nie lubi chłopców? Albo była już z kimś umówiona, albo to jeszcze dziecko i nie myśli o takich sprawa- tak ostatnia propozycja wydała mi się najbardziej wiarygodna, widziałam Marry dwa, może trzy razy, zawsze wyglądała tak samo, ubrana w jasne jeansy i jakiś okropny sweterek, włosy związane w luźnego kucyka i okulary zasłaniające pół twarzy, choć muszę przyznać że twarz miała ładną, naprawdę, gdyby zdjąć z niej te wszystkie szmaty, kapnąć troszkę makijażu i byłaby z niej laska jakich mało- teraz, za pewne nie odpuścisz już w ogóle prawda?- zapytałam
- o nie, nie wie co zrobiła, odmawiając mi- powiedział rozmarzonym głosem,. Na całe szczęście dotarliśmy właśnie pod dom Josh'a, wiedzieliśmy że matka chłopaka pracuje od świtu do nocy więc na pewno nie ma jej w domu, więc tak po prostu nacisnęliśmy klamkę i weszliśmy do jego domu bez pukania. Szczerze? Jeszcze nigdy nie żałowałam wtargnięcia do czyjegoś domu tak bardzo jak w tej chwili, wszędzie leżały porozrzucane ubrania, gdy weszliśmy do salonu, aż zakryłam oczy jak małe dziecko byle by nie patrzeć, na to co mam przed oczami. Stella spała z Joshem przykryci jedynie kocem, serio, pod spodem byli nadzy, ich majtki walały się na podłodze przy łóżku . Niall stał obok zniesmaczony chyba jeszcze bardziej ode mnie.
- my się o was martwimy a wy się bzykacie - warknęłam i nie czekając aż się obudzą i dojdą do siebie po prostu odwróciłam się i wyszłam z domu, wychodząc słyszałam jeszcze dźwięki kłótni chłopaków, co jak co ale nigdy bym nie pomyślała, że Stella i Josh, przecież ona była dziewicą tak? Tak przynajmniej mówiła, może to nie ich pierwszy raz? No, ale przecież on jest kobieciarzem? Przecież Josh nie potrafi mieć dziewczyny, no i co z naszą umową? Nie spotykamy się z ludźmi z naszej paczki, nie i koniec? Co będzie gdy ze sobą zerwą? Nie będą chcieli ze sobą gadać i ekipa się rozleci. Dlatego postanowiliśmy to praktycznie na samym wstępie, co teraz?
Szłam przed siebie całkowicie wnerwiona i nawet nie zauważyłam kiedy koło mnie zatrzymało się białe sportowe auto
- hej, poznaliśmy się dzisiaj- z auta wyskoczył nagle nie kto inny jak sam Pan Alan
- dzień dobry- powiedziałam stając jak wryta i patrząc to na niego to na jego przepiękny wóz
- nie powinnaś być teraz w szkole...?- zapytał nie wiedząc jak skończyć, no tak nie wie przecież jak mam na imię
- Hope- powiedziałam- tak ma pan rację, powinnam być faktycznie, ale jakoś nie przepadam za tym miejscem- powiedziałam wprost, przecież on nie jest nauczycielem, ani nikim przed kim powinnam się bać aktualnego położenia
- jaki pan? Jestem chyba z sześć lat starszy, nie obrażaj mnie- powiedział - jestem Alan- i podał mi dłoń więc ja również zrobiłam to samo, jeszcze nigdy podczas dotyku z kim kolwiek nie przeszedł mnie prąd, tak jak teraz. Co to ma być do cholery? - chodź podwiozę cię- zaproponował wskazując na samochód, co? On żartuje tak?
- nieeeee- zająknęłam się- nie wiem nawet sama, gdzie chce iść, któryś z rodziców może być wdomu, a do szkoły nie wypada już wrocić, więc sam Pan widzi, o przepraszam więc sam widzisz,- poprawiłam się- że nie możesz mnie podwieźć nie wiedząc dokąd- zaśmiałam się a on do mnie dołączył
- faktycznie kiepskie położenie, w takim razie, zapraszam na ... kawę? Herbatę? Hm? Zaparkuje tylko auto i tu obok jest świetna kawiarnia- wiedziałam o której mówił, wcale nie była taka świetna, ale przecież mu tego nie powiem prawda?
- chętnie napije się herbaty- powiedziałam bez namysłu, przecież to tylko herbata, publiczne miejsce, więc nawet jeśli to jakiś psychol to raczej nie zamorduje mnie przy tylu świadkach, ale z drugiej strony może to jakiś terrorysta i jara go widownia? Podłoży bombę pod restaurację i będzie po nas, STOP! Holi kurwa stop! Niall ma rację że często zbyt dramatyzuje, ięc grzecznie poczekałam aż Alan zaparkuje i poszliśmy do kawiarni.
***
- przepraszam muszę to odebrać- powiedziałam gdy podczas naszego spotkania nagle zadzwonił mój telefon a na wyświetlaczu pojawiło się imię mojego przyjaciela
- halo?-odebrałam
- gdzie ty jesteś Holi, wybiegłem chwilę po tobie i już cie nie było, ta sytuacja jest jakaś chora, kurwa Stella i Josh jak oni mogli- nie dawał mi dojśćdo słowa Niall
-odezwę się później Niall dobrze, teraz jestem trochę zajęta, pa- powiedziałam rozłączając się
- chłopak?- spytał Alan bacznie mnie obserwując
- co? Nie nie , przyjaciel-
- nie wiem czy wierzę w przyjaźń damsko- męską-
- mam trzech takich przyjaciół wiesz i żaden nigdy nic nie próbował, czysta przyjaźń i tyle - powiedziałam
- trudno mi w to uwierzyć- zamyślił się- zapewne po prostu tolerują inną płeć- zaśmiał się lekko i ja również delikatnie uniosłam kąciki ust ku górze, gdy się uśmiecha wygląda jak anioł- pomyślałam ale szybko odgoniłam te myśl od siebie
- masz na myśli że są gejami?- spytałam wprost- nie, wierz mi uwielbiają dziewczyny, wiem co mówię nie jedno widziałam, mojej mamy brat jest gejem, dzięki temu poznaje ich na odległość- powiedziałam lekko przemądrzałym tonem- wiesz, bardzo dziękuje za herbatę i to pyszne ciasto, ale będę się już zbierać, zaraz kończę lekcję, a nie chce aby mama domyśliła się czego kol wiek- powiedziałam
- szkoda, dasz mi swój numer?- zapytał wprost
- tak, ale nie dlatego, że jestem łatwa, tylko dlatego, że cię lubię- powiedziałam i podałam mu swój telefon aby wpisał mi numer, następnie zadzwonił sam do siebie.
- podwiozę cię- zaproponował gdy wyszliśmy z kawiarni
- nie, lepiej nie, nie wiem jak bym wytłumaczyła rodzicom fakt, że przyjechałam pod dom samochodem z nieznanym im mężczyzną, sam rozumiesz, przejdę się, spacer dobrze mi zrobi- powiedziałam i nie czekając ani chwili dłużej poszłam w stronę mojej ulicy, a on w przeciwną w kierunku zaparkowanego wozu. Muszę bardziej się pilnować, od kiedy daje swój numer nieznajomym gościom? No, ale przecież on nie jest nieznajomy, to bratanek mojej nauczycielki, a może siostrzeniec? A co to za różnica? Właśnie zdałam sobie sprawę, że pogrążona w rozmowie z Alanem całkowicie zapomniałam o moich przyjaciołach, kurwa, oni ze sobą spali. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i zadzwoniłam do Niall'a
CZYTASZ
Zostaw mnie (PM3)
Teen FictionPowiadają, że nie daleko pada jabłko od jabłoni prawda? *** - Hope nie będę powtarzać dwa razy! zbieraj się jedziemy do wujka Tom'a- krzyknęła matka już chyba setny raz, czy ona kiedyś się wreszcie odczepi - nigdzie nie jadę, nie jeśli wujek Matt...