Moje niewielkie mieszkanie powoli zamieniało się w kwiaciarnie.
- w końcu kiedyś odpuści- powiedziałam sama do siebie wsadzając kolejny bukiet do wazonu z wodą. Nie miałam serca wyrzucać ich do śmietnika, były zdecydowanie za ładne aby oglądać wnętrze kosza.
I właśnie gdy to zrobiłam ktoś zadzwonił dzwonkiem do drzwi. Wiedziałam doskonale kto stoi za drzwiami, ale mimo wszystko musiałam otworzyć, bo dalszy dzwonek mógł obudzić śpiącą El.Otworzyłam drzwi,a przede mną stała
moja była szefowa. No dobra, to jednak nie zgadłam kto dzwoni do drzwi
- nie spodziewana wizyta - zauważyłam gdy kobieta bez mojego pozwolenia weszła do środka
- jesteś bezczelna-powiedziała nagle siadając na moim granatowym fotelu
- co?
- załatwiłam ci pracę, karierę,pieniądze, a ty rujnujesz życie mojej córce!-
- co? - powtórzyłam ponownie jakby się zacięła, jak stara winylowa płyta
- uwiodłaś mu faceta i zrobiłaś mu bachora! A Nicole została sama z dwójką dzieci! Jak ona sobie poradzi?!- krzyknęła
- po pierwsze moje dziecko nie jest żadnym bachorem, po drugie nie życze sobie żebyś podnosiła na mnie głos w moim własnym domu, po trzecie nikt o zdrowych zmysłach nie wytrzymał by długą z twoją chorą na łeb córeczką-warknęłam-a teraz dowiedzenia!-
- pożałujesz tego gówniaro! - warknęła - wiesz ile przez Ciebie straciłam pieniędzy?! Ile kontraktów?! -
- mogłam się domyślić,że o to chodzi-westchnęłam - zwróciłam ci co do grosza, to nie z własnej winy musiałam zrezygnować z pracy. Byłam w ciąży- zauważyłam
- kiedy możesz wrócić?- spytała nagle
- co takiego?-
- do pracy, kiedy możesz zacząć?- spytała wyciągając z torby swój kalendarz.... przecież przed chwilą mi groziła?
- mam miesięczną córeczkę w domu!-podniosłam głos
- przecież nie mówię o całym etapie, dwie trzy sesje w tygodniu na początek - w sumie to nie był zły pomysł, lubiłam te prace.
-muszę to przemyśleć, nie wiem czy miałabym zostawiać z kim małą-
- jest mała. Umawiałybyśmy sesje tak by były w godzinach jej snu - ona mówi poważnie?
- serio?-
- czemu nie? Wszystko jest do dogadania, zastanów się i do mnie zadzwoń. Masz mój numer-i po prostu wyszła. Nie przyszła po to aby mi wygarnąć za córkę tylko prosić bym wróciła do pracy. Co za kobieta. Chciałam pójść sprawdzić czy córka się nie przebudziła gdy znowu ktoś zaczął dzwonić dzwonkiem
- zapomniałaś czegoś?- spytałam otwierając, ale moja mina zrzędła, bo za drzwiami stał koleś przez którego po moim domu roznosił się zapach ponad setki kwiatów.
- czego chcesz Niall? Nie sądzisz, że już dość tych kwiatów?- spytałam biorąc od niego kolejny bukiet
- chce żebyś mi wybaczyła. Byłem debilem -
- i kwiaty mają to naprawić? Dalej jesteś Debilem. Chcesz być ze mną tylko dlatego, że dowiedziałeś się o El. Bo dowiedziałeś się że jednak nie jestem aż taką dziwką tak?!- krzyknęłam
- nigdy nie byłaś dziwką Hope, byłem zły, te wszystkie słowa... one nie były tym co myślałem na prawdę. Błagam cię- powiedział
- ja też Cię błagam. Odpuść- westchnęłam i chciałam mu zamknąć drzwi przed nosem, ale on sprytnie wślizgnął się do środka.
- co robisz?wyjdź stąd Niall!- podniosłam głos
- przykro mi, że mnie nie było, nie chce już żyć bez was ani jednego dnia dłużej-powiedział
- twoja żona zaniedługo urodzi ci drugie dziecko! O czym ty do mnie mówisz!- krzyknęłam
- kazałem jej zrobić testy,nie spałem z nią ani razu od urodzin Emmy, więc to niemożliwe bym był ojcem kolejnego dziecka Holi- wyszeptał poprawiając mi długi kosmyk włosów, który wleciał mi na twarz.
- zdradziła cie?- byłam w szoku, przecież Nicole od zawsze była zapatrzona w niego jak w obrazek
- na prawdę mi przykro,że tyle przeze mnie wycierpiałaś, przykro mi, że nie wiedziałem o ciąży i nie mogłem cieszyć się z niej razem z tobą- powiedział. Czemu musiałam dalej go tak kurewsko mocno kochać? Może wtedy potrafiłabym po prostu wyrzucić go z mieszkania i nie słuchać tych wszystkich rzeczy.
- Hope powiedz coś- poprosił
- co mam ci powiedzieć Niall?! Mamy po dwadzieścia trzy lata,wiesz ile miałam jak się w tobie zakochałam?! Jakieś czternaście?! Tak długo cię kochałam, a ty właśnie tak długo miałeś mnie gdzieś wbijając mi kolejne igły w moje serce! Kto normalny wytrzymałby osiem lat bólu?! No kto?! Może wróc za osiem kolejnych lat co? Może wtedy zrozumiesz co miałam na myśli!- krzyknęłam
- mam czekać na ciebie osiem lat?- spytał
-nie jestem warta czekania?-
- jesteś warta wszystkiego,ale ja chce spędzić każdą sekundę mojego życia obok ciebie- wyszeptał, no kurwa serio?!
-wyjdź - powiedziałam ale on zamiast mnie posłuchać podszedł jeszcze bliżej mnie,tak że teraz stał jakiś centymetr ode mnie, wystarczyło by że bym się zachwiała, a jego cudowne usta znalazły by się na moich.
- kocham Cię i nigdy nie przestanę złośnico - wyszeptał, a ja czułam,że miękne.
Jaki sens ma uciekanie przed miłością? Jaki sens ma odpychanie od siebie kogoś kogo kocha się prawie pół swojego życia?
- pocałuj mnie kretynie- powiedziałam nagle nawet nie do końca zdając sobie sprawę ze swoich słów i w momencie kiedy zrozumiał co do niego mówie... było za późno, odskoczyłam od niego jak poparzona słysząc płacz Eleny. Poszedł za mną do jej pokoju i zanim zdążyłam ją wziąć, sam podniósł dziewczynkę i mocno przytulił tak, że w sekundę przestała płakać. Czy mi nie należy się szczęście? A przecież szczęśliwa jestem tylko przy nim.
- Musisz wziąć rozwód- powiedziałam do niego, a on w jeszcze większym szoku tylko pokiwał głową.
CZYTASZ
Zostaw mnie (PM3)
Teen FictionPowiadają, że nie daleko pada jabłko od jabłoni prawda? *** - Hope nie będę powtarzać dwa razy! zbieraj się jedziemy do wujka Tom'a- krzyknęła matka już chyba setny raz, czy ona kiedyś się wreszcie odczepi - nigdzie nie jadę, nie jeśli wujek Matt...