Nie lubię gdy ktoś porównuje mnie do matki, Niall doskonale o tym wie, jednak robi to dość często. To nie tak, że nie kocham własnej mamy czy coś w tym stylu, uważam po prostu, że jestem pod niej zupełnie inna, ona jest taka porządna, poukładana, stanowcza, poważna i milion innych cech, których ja nie mam i nigdy mieć nie będę, a wygląd? no dobrze może i obie jesteśmy blondynkami, ale ja na prawdę nie przypominam własnej mamy i koniec i kropka. Nie wiem czemu rano tak się wściekłam na te dwójkę, po prostu ostatnie zachowanie przyjaciela jest ...ciężkie, raz jest smutny, raz wesoły, raz mnie wkurwia a innym razem jest stanowczo zbyt blisko, już sama nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć, no i jest jeszcze Stella i Josh. Zawsze myślałam, że brunetka jest jedną z tych dziewczyn, które dziewictwo stracą dopiero po ślubie, a teraz dowiaduje się, że straciła je z naszym kumplem. Mam prawo się w tym wszystkim gubić prawda?
Po lekcjach po ra kolejny wściekłam się tego dnia na maksa, wróciłam do domu jaby nigdy nic i co? nie mogę do niego wejść, nie mam klucza, a matki i dzieciarni nie ma, i może mi ktoś powiedzieć jak mam się nie denerwować? nie mogła do mnie napisać, że ich nie będzie? albo zadzwonić?
- halo gdzie ty jestes?- zapytałam matki gdy wrescie odebrała telefon
- no jak to gdzie? gdzie ja mogę być Holi? w pracy, mam tonę zaległości, a jutro jużmateriały idą do druku, zejdzie mi na pewno do nocy, mogłabyś ugotować coś na szybko rodzeństwu?- to raczej nie brzmiało na prośbę, pewnie nawet bym to zrobiła ale...
- nie mogę- powiedziałam
- Hope u licha, co się z tobą ostatnio dzieje co? masz jakieś problemy?- zapytała, o tak, to cała matka, serio myśli że będę mówić jej o swoich problemach i to przez telefon?
- co jest ze mną? stoję jak debilka przed własnym domem, bo matka mi nie powiedziała, że nie będzie jej jak wrócę ze szkoły, nie ważne idę do Stelli, pa- rozłączyłam się i włożyłam telefon do kieszeni kurtki. Miałam już na prawdę gdzieś czy będę miała kłopoty czy nie, jest piątek a jedyne na co mam ochotę to położyć się spać, starzeje się, westchnęłam i kopnęłam kamyk, który leżał przede mną na chodniku
- co zrobił ci ten maleńki kamyczek?- zapytał głos za mną, a ja od razu odwróciłam głowę by dostrzec kto komentuje moje poczynania.
- Alan- powiedziałam cicho podchodząc o krok bliżej towarzysza, wyglądał jak zwykle niesamowicie, niby miał na sobie zwykłą czarną koszulę i jeansy, a wyglądał przy tym tak bosko, że omal nie rzuciłam się by go pożreć, że co ? Odsunęłam na bok moje chore myśli
- hej, coś się stało?- zapytał i uroczył mnie jednym z najpiękniejszych uśmiechów- no wiesz, nikt bez powodu nie atakuje biednych kamyczków- zaśmiał się i staliśmy już twarzą w twarz.
- zły dzień- powiedziałam starając się o jakiś krzywy uśmiech
- kawa? herbata?- spytał
- tu raczej nie pomoże kawa czy herbata wiesz- powiedziałam
- lody są dobre na wszystko, coś nie tak z przyjaciółmi?- zapytał pamiętając jak opowiadałam o moich czterech najlepszych przyjaciołach
- nie nie, wszystko dobrze, zadzwonię tylko do nich że mnie nie będzie i możemy iść- powiedziałam.
***
julia :
Znowu to samo, dochodzi dwudziesta druga a tej dziewczyny znowu nie ma, od czego ona ma ten telefon? od czego ja się pytam!?
- dzieciaki jadę po Holi!- krzyknęłam do trojaczków, którzy byli tak zajęci grą na xboks'ie że nawet nie zauważyli gdy weszłam do salonu, wzięłam kluczyki od samochodu i poszłam do garażu. Na szczęście Matt nie mieszkał wcale tak daleko,wiedziałam że poszli z Haną na jakąś kolacje i zapewne zejdzie im do rana, tacy właśnie oni są, a Niall jak to Niall na sto procent zrobił jakąś imprezę, gdzie zrobiliśmy błąd wychowując nasze dzieci? Podjechałam pod dom i odetchnęłam z ulgą nie słysząc głośnej muzyki, może powinnam raczej się zaniepokoić? Zapukałam do drzwi, ale nie słysząc odzewu po prostu weszłam.
W domu panowała cisza, jedynie z salonu dobiegały jakieś szmery, zacisnęłam dłonie w pięści bojąc się co tak zastanę i weszłam. Zdębiałam na samym progu, na sofach siedziała cała czwórka z wyjątkiem mojej córki i tak po prostu z popcornem w ręku oglądali jakiś film.
- ciocia- zdziwił się Niall i od razu wstał poprawiając swoja koszulkę i otrzepując spodnie z resztek przekąski
- gdzie ona jest?- spytałam już nieźle zbita z tropu
- kto? Hope? nie widziałem jej cały dzień- powiedział i na jego twarzy również zauważyłam teraz niepokój
- nie żartujesz? a wy ? Josh? Mark? Gdzie jest Hope?- spytałam, starałam się być spokojna ale cała się trzęsłam ze złości
- myśleliśmy że śpi w domu, po szkole poszła prosto do domu, a potem nie odbierała telefonów, więc nie nalegaliśmy wie pani jaka ona bywa- powiedziała Stella, rozumiałam o co jej chodzi, znałam Holi nie od dziś wiedziałam jaka wredna potrafi być jak ktoś coś na niej wymusza.
- powiedziała mi że idzie do Stelli, nie miała klucza od domu - powiedziałam
- nie było jej u mnie - powiedziała brunetka
- nie ma jej w domu? ani tutaj? gdzie ona kurwa jest!?- warknął chłopak
- Niall!- upomniałam go ale on jakby nawet mnie nie słyszał po prostu wyjął telefon i zaczął dzwonić, zapewne do Holi
- Hope!? dzięki Bogu gdzie jesteś? jak to w domu? jest u mnie twoja mama gdzie ty byłaś? na lodach? co? chyba ciebie pogrzało!- warknął i nagle się rozłączył mówiąc do mnie tylko- ona jest już w domu, właśnie weszła-
***
Fakt, trochę się zasiedzieliśmy z Alanem, potem zabrał mnie do kina na świetny film, dawno nie bawiłam się tak miło, całkiem zapomniałam o calutkim świecie. Poszłam spać zanim matka wróciła, nie chciałam znowu słuchać jaką to jestem nie dobrą córką
CZYTASZ
Zostaw mnie (PM3)
Fiksi RemajaPowiadają, że nie daleko pada jabłko od jabłoni prawda? *** - Hope nie będę powtarzać dwa razy! zbieraj się jedziemy do wujka Tom'a- krzyknęła matka już chyba setny raz, czy ona kiedyś się wreszcie odczepi - nigdzie nie jadę, nie jeśli wujek Matt...