Obudziłam się okropnym bólem głowy i co gorsza piersi. Usiadłam raptownie podnosząc koszulkę do góry i upewniając się czy faktycznie to zrobiłam, czy tylko to mi się śniło. Sutek był mocno zaczerwieniony i faktycznie widniał w nim malutki srebrny kolczyk.
- miałaś nadzieję że jednak go tam nie będzie?- szybko opuściłam koszulkę widząc w drzwiach pokoju kuzyna.
- wiedziałam że tam jest, po prostu podziwiam- zaśmiałam się
- boli?- podszedł bliżej do łóżka i po prostu koło mnie usiadł
- idzie przeżyć - westchnęłam - wzięłam chociaż jego numer?- spytałam a kuzyn spojrzał na mnie zaskoczony
-kogo numer?
- no barmana, wyciągneliście mnie siłą z klubu, nawet się nie pożegnałam, aż tak go przestraszyliście- zaśmiałam się choć w sumie nawet nie wiem dlaczego
- on ma żonę i chciał cię tylko wykorzystać Hope, zachowujesz się jak ostatnia idiotka- powiedział
- przecież ja też chciałam go tylko wykorzystać, wiem, że ma żonę i to jego sprawa, że ją zdradza. A idiotką byłam jak cię kochałam- powiedziałam wstając z łóżka, to było marne posunięcie bo dopiero teraz zauważyłam, że mam na sobie tylko koszulkę i majtki.
- twierdzisz, że już się odkochałaś?- spytał łapiąc mnie za nadgarstek gdy chciałam go wyminąć ale szybko się wyrwałam. Dopiero teraz zauważyłam, że jesteśmy w jego domu. Nie pamiętam powrotu do domu, zmiotło mnie całkowicie
- potrzebuje tabletki, łeb mi zaraz pęknie - udałam się do kuchni, wcześniej naciągając na nogi spodenki Niall'a które znalazłam w jego szafce. Nic na to nie powiedział tylko zszedł za mną do kuchni, gdzie Stella już szykowała śniadanie.
- jakie mamy plany na dziś?- spytałam
- żadnych, jutro szkoła Hope, też powinnaś pójść- powiedziała dziewczyna
- wiem wiem, chyba nawet pójdę, żarty żartami ale nie chce oblać, nie chodziłabym wtedy z wami do klasy- zaśmiałam się - ale to nie znaczy, że mamy siedzieć w domu i się nudzić- powiedziałam
- coraz bardziej lubię te nową Hope- zaśmiał się Josh- więc jakie atrakcje nam dzisiaj zafundujesz ?-
- jeszcze nie wiem, ale po prysznicu będę wiedziała, chce ktoś iść ze mną w ramach oszczędzenia wody?- zaśmiałam się i ruszyłam w kierunku łazienki
***
Mark
-możesz przestać ją nakręcać?!- warknął Niall na Josh'a jak tylko brunetka zniknęła z łazienki
- o co ci kurwa chodzi?!- Josh też podniósł głos
- ona nie jest sobą, chuj wie co wymyśli, a ty ją tylko nakręcasz do licha!- ostatnio nie poznawałem Niall'a, zachowywał się dziwnie, nie nawalał się na każdej imprezie, pilnował Hope znowu tak jak wcześniej,zachowywał się tak jakby był jej ojcem, poważnie Luke dwa.
-czujesz coś do niej czy jak? teraz ty nagle ją kochasz? człowieku ogarnij się! przecież to chyba dobrze, że korzysta z życia, że nie płacze - warknął Josh
-mamy plany na dziś- powiedziałam Hope wchodząc do kuchni z telefonem w ręku- już nas wszystkich zapisałam na Sky Tower Run- powiedziała a my patrzyliśmy na nią jak na wariatkę
- co to?- spytała Stella
- maraton biegu po schodach- powiedziała a mi całkowicie opadła szczęka
- oszalałaś?!- warknęła Stella, która nienawidziła jakiej kolwiek aktywności fizycznej.
***
Nie czułem żadnego kawałka mojego ciała, wszystko odmawiało mi posłuszeństwa, nie tylko nogi. Stella nie wystartowała więc Hope pobiegła sama w kategorii kobiet, zgadnijcie co zrobił Niall? poinformował o tym rodziców dziewczyny którzy teraz stoją razem z nami i trojaczkami i czekają które miejsce zajęła dziewczyna, żeby tylko nie była ostatnia .
Trzecia! na prawdę była trzecia i stanęła na podium z wielkim uśmiechem, a ja wtedy to zrozumiałem, to wszystko co robi, jak się zachowuje, pomaga jej zapomnieć, nie może się nudzić bo wtedy o nim myśli.
- co tu robicie?- spytała podchodząc do nas i widząc swoich rodziców
- Niall po nas zadzwonił, gratulację, nigdy nie chciałaś brać udział w zawodach a widać że masz to we krwi- powiedział ojciec i chciał ją objąć jednak ta szybko się odsunęła. Nadal widać było jak cierpi, dalej trzyma odpowiedni dystans.
- nigdy nie chciałam bo za bardzo naciskaliście- powiedziała po czym wręczyła mały puchar ojcu- trzymaj i postaw go na półce obok osiągnięć trojaczków- powiedziała
***
Luke
Przecież mi nie chodziło o nic złego, cieszyłem się, że Niall poinformował nas o poczynaniach mojej córki, wreszcie widziałem w niej odrobinę mojej krwi. Nie wiem czemu nagle zapragnęła wystartować, ale zrobiła to i bez jakikolwiek treningów wcześniej zdobyła trzecie miejsce, to co byłoby gdyby odpowiednio się przygotowała? Mogłaby być najlepsza, mogłaby jeździć na zawody i olimpiady.
-Luke znowu odleciałeś- powiedział Matt, siedzieliśmy u niego wraz z Hulk'iem i piliśmy wieloletnie whisky należące jeszcze do mojego dziadka.
- żebyście ją dzisiaj widzieli, byłem z niej taki dumny, wreszcie byłem dumny z mojej córki, wreszcie nic nie przeskrobała, nie wpakowała się w kłopoty tylko wygrała zawody- powiedziałem a oni spojrzeli na mnie zdziwieni
- zawsze powinieneś być z niej dumny, jest na prawdę bardzo mądrą i dzielną dziewczyną, tyle przeszła a wcale się nie załamała, tylko próbuje jakoś z tym żyć- powiedział Hulk
- nie wiem co mam zrobić w tej sprawie z Aną- powiedziałem zmieniając temat
- najpierw porozmawiaj z Julą, ona musi zaakceptować fakt, że masz inne dziecko i to z Aną- powiedział Matt
- Jula wie o dziecku- powiedziałem
- ale go nie akceptuje, odnajdziecie tego chłopca i co dalej? będziesz wybierał między rodziną a synem? musisz usiąść i z nimi pogadać- powiedział Hulk
- jest coś jeszcze- powiedziałem - jednej nocy,byłem w klubie, pokłociłem się z Julą, nie wiem kiedy znalazła się tam Ana, ale rano znalazłem się w pokoju hotelowym a ona była obok, twierdząc że noc była upojna, ja jestem prawie pewny że nic nie było, ale większości nocy nie pamiętam. Ana mnie szantażuje, nie mogę jej zwolnić a Jula na to naciska- powiedziałem jednym tchem
- zdradziłeś Julę!? - warknął nagle Matt
- nie! tak... nie wiem- przyznałem
***
-
CZYTASZ
Zostaw mnie (PM3)
Teen FictionPowiadają, że nie daleko pada jabłko od jabłoni prawda? *** - Hope nie będę powtarzać dwa razy! zbieraj się jedziemy do wujka Tom'a- krzyknęła matka już chyba setny raz, czy ona kiedyś się wreszcie odczepi - nigdzie nie jadę, nie jeśli wujek Matt...