( Połączyłam dwa rozdziały, żeby nie było marudzenia że znowu taki krótki :* )
Praca w bibliotece nie była wcale taka zła, po nudnych wykładach, zdecydowanie za nudnych, szłam prosto do biblioteki, przynajmniej nie musiałam martwić się tym, że spotkam ich gdzieś na uczelni, nie wiem co mam im powiedzieć, nie planowałam tego, że jeszcze kiedyś ich spotkam, no wiedziałam, że ich spotkam, ale nie, że będę zmuszona mijać ich codziennie. Nie poszłam na żadną inaugurację i być może byłam jedyną dziewczyną w szkole, która nie należała do żadnego durnego bractwa, miałam to gdzieś, ich wszystkich miałam gdzieś, Nicole na szczęście zaczęła omijać mnie szerokim łukiem, tak samo jak ja ją. Widywałam czasem Josh'a i Niall'a z jakimiś innymi dziwnymi typami, ale ich także starałam się całkowicie ignorować. Chciałam być anonimowa, nie chciałam znowu być taka jak w szkole średniej gdzie nie mogłam nawet przejść przez korytarz bo zaraz ktoś coś chciał, tutaj było inaczej, tutaj nikt mnie nie znał, nikt oprócz Aly i Chriss'a, przyjaciela dziewczyny.
- pójdziemy dziś na te imprezę?- spytała po raz chyba setny Aly gdy pomagała mi układać książki alfabetycznie na półkach szkolnej biblioteki
- Aly ja wiem, że mi pomagasz i jestem ci za to na prawdę wdzięczna, ale nie pójdę z tobą na żadną imprezę- denerwowała mnie jej upartość
- proszę cię Holi, tylko jedna impreza i więcej nie będę cię namawiać, tylko ta jedna impreza, nie chce iść sama a nikogo tu jeszcze nie znam, proszę- nie umiałam jej odmówić, była taka krucha i nieporadna, jeśli Nicole chciałaby ją skrzywdzić, na pewno ta wcale by się nie broniła.
- tylko ten jeden raz- westchnęłam a ona zapominając o tym gdzie się znajdujemy krzyknęła głośno i rzuciła mi się w ramiona
- jesteś najlepsza- powiedziała i tyle tylko zdążyła powiedzieć bo zobaczyliśmy złowrogie spojrzenie bibliotekarki więc żadna z nas nie powiedziała już słowa
***
- macie zaproszenia?- jakiś koleś w kapturze stał przy drzwiach wielkiego domu, stojącego przy tej samej ulicy co nasz akademik i właśnie uraczył nas takim pytaniem, myślałam, że zapadnę się pod ziemie, albo co gorsza zabije Aly za te durne pomysły
- jakie zaproszenie? - Aly udawała głupią, choć byłam pewna że liczyła na to że jakimś cudem uda nam się wejść na te impreze
- to impreza organizowana przez bractwo Sigma, tylko nieliczni są zaproszeni- powiedział nieprzyjemnie ochroniarz, był cały pokryty tatuażami a jego wzrok bacznie świdrował moje gołe nogi, szlak by trafił Chriss'a, który namówił mnie bym założyła spódnice - mam kilka nazwisk na liście, jeśli ktoś was zaprosił powinnyście na niej być, jak się nazywacie?- dodał
- pójdziemy już - powiedziałam w tym samym momencie w którym Aly wyskoczyła ze swoim iminiem i nazwiskiem ale ochroniarz tylko pokiwał przecząco głową
-chodź Hope, bez łaski- powiedziała wreszcie i zaczęła ciągnąć mnie do tyłu
- jesteś Hope? a nazwisko?- spytał ochroniarz
- Abyss, Hope Abyss- powtórzyłam a on nagle zrobił się cholernie blady
- czemu od razu nie powiedziałaś? tak mi głupio, wchodźcie i bawcie się dobrze, błagam nie mów chłopakowi o mojej pomyłce- już chciałam to naprostować i powiedzieć że ja nie mam żadnego chłopaka ale wyprzedziła mnie Aly która nie dając mi dojść do słowa po prostu wepchała mnie do środka
- co ty wyprawiasz?! to jest pomyłka, ja nie mam chłopaka- warknęłam
- rozejrzyj się, widzisz tu jakiś pierwszaków, jesteśmy jedynymi pierwszoklasistkami na przyjęciu bractwa Sigma, będziemy znane, nie mówiłaś że znasz kogo z tego bractwa- powiedziała a ja już całkiem jej nie słuchałam tylko poszłam szukąc czegoś do picia. Nie zachwycałam się tym wszystkim tak jak ona, byłam na zbyt dużej ilości imprez aby ta zrobiła na mnie jakiekolwiek znaczenia, to tylko zwykła domówka, na której nikogo nie znam i lepiej żeby tak zostało. i
CZYTASZ
Zostaw mnie (PM3)
JugendliteraturPowiadają, że nie daleko pada jabłko od jabłoni prawda? *** - Hope nie będę powtarzać dwa razy! zbieraj się jedziemy do wujka Tom'a- krzyknęła matka już chyba setny raz, czy ona kiedyś się wreszcie odczepi - nigdzie nie jadę, nie jeśli wujek Matt...