2-36

1.3K 65 11
                                    

Czy on właśnie powiedział to co powiedział? Oszalał?
- że Co?!- warknął równocześnie ojciec Niall'a i mój a ja po prostu stałam
- nareszcie kurwa! - krzyknął Josh z mega bananem na twarzy
- nie powinno Ci być jakoś przykro czy coś? Byłeś z moją córką !- warknął na niego mój starszy a Josh tylko się uśmiechnął
- wie Pan, ostatnio zrozumiałem, że wcale nie lubię dziewczyn- powiedział zgodnie z prawdą a mojemu ojcu szczęka opadła prawie do samej ziemi. Co to ma być? Czas wyznań?
- masz dziecko i żonę !- przypomniał mu wujek Matt
- nie daliście mi wyboru- zauważył Niall
- zrobiłeś jej dziecko, za takie rzeczy bierze się odpowiedzialność, tak Cię wychowaliśmy- Matt miał coraz większe nerwy, zresztą, jak każdy. Staliśmy pod komisariatem policji i darliśmy się na siebie w niebo głosy.
- kocham Hope - znowu to powiedział a mój ojciec pobladł jeszcze bardziej
- dobrze i Co dalej? Co z Nicole i Emmą? Porzucisz je? Czy będziecie się bawić w podwójne życie - zadrwił Matt
- Nicole go szantażowała- wyparowałam nagle, miałam dość tajemnic. Dość tego wszystkiego
- co? - Josh również był w szoku
- ani słowa - warknął na mnie Niall ale ja nie mogłam być cicho, nie teraz. Oni mogli nam pomóc.
- Niall rok temu potrącił chłopaka. Rodzice Nicole to zatuszowali. Chłopakowi nic się nie stało ale Niall i tak mógł trafić na jakiś czas za kratki-
- co ona mówi?- wujek Matt podszedł do swojego syna i mocno wziął go w objęcia
- wszystko będzie dobrze, razem coś wymyślimy. Czemu nigdy nam nic nie mówicie!- i w tej pięknej chwili zadzwonił mój telefon, wszystko psując.
- muszę odebrać - powiedziałam przepraszająco i nacisnęłam zieloną słuchawkę
- gdzie u licha się podziewasz!?- warknęła Lena prosto do mojego ucha, zdecydownie za głośno jak na moje bębenki.
- stało się coś?-
- stało?! Żartujesz sobie ? Dzwonią do mnie od rana, że nie pojawiasz się na spotkaniach i zebraniach! -
- wiem ale byłam na komendzie- zaczęłam się tłumaczyć
- nie Leżysz w szpitalu ?- spytała
- nie ale - znowu nie dała mi dokończyć
- skoro nie Leżysz umierająco chora to w tej chwili masz się znaleźć na najnowszym pokazie w central parku! - i tak po prostu się rozłączyła
Wszyscy stali i na mnie patrzyli a ja nie mogłam się ruszyć z miejsca
- dopiero co byłaś świadkiem morderstw, a teraz tak po prostu chcesz jechać do pracy?!- spytał mój ojciec a ja westchnęlam
- nie mogę stracić pracy-
- na pewno dobrze się czujesz?- spytał Josh delikatnie dotykając mojego ramienia a po drugiej stronie stał Niall który mocno przyciągnął mnie do siebie widząc co wyprawia Josh
- przecież mówi że dobrze!- warknął Niall
- przestańcie! - powiedziałam mocno odpychając Niall'a od siebie- jedź do córki Niall- dokończyłam
- ma rację jedź już - powiedział jego ojciec, a on tylko zacisnął mocno zęby i wsiadł do wozu zaparkowanego obok nas.
- podrzucić Cię?- spytał wyglądając zza okna a ja tylko zaprzeczyłam głową więc odjechał
-musisz nam dokładnie powiedzieć o co chodzi z tą całą Nicole - powiedział Ojciec a ja choć na prawdę chciałam, nie mogłam dłużej z nimi tak po prostu stać i gadać. Miałam obowiązki
- jutro- odparłam tylko i ruszyłam na drugą stronę bo nie daleko od komisariatu znajdował się butik w którym miałam rozdać kilka autografów a potem biec na pokaz najnowszej kolekcji jakiegoś znanego gościa.

***
Gdy wieczorem myślałam że wreszcie mogę się położyć, ktoś zapukał do moich drzwi. Gdy je uchyliłam aż mnie zatkało. Stał za nim Niall mający na rękach te słodką istotke.
- wejdźcie - powiedziałam tylko nie komentując tego w żaden inny sposób
- pokłóciliśmy się i zagroziła, że mi ją zabierze, nie miałem wyjścia - powiedział ściągając dziecku czapeczke z głowy
- potrzymaj ją a ja ściągne buty - i tak po prostu dał mi ją do rąk. Wstrzymałam oddech na dobrą minutę i wpatrywałam się w to małe cudo. Spodziewałam się że rozpłacze się od razu po zetknięciu z moimi rękoma. Ona jednak bacznie mnie obserwowała tym swoim błękitnym wzrokiem.
- lubi Cię - powiedział Niall a ja od razu oddałam mu córkę, czując się dziwnie, jak jakaś złodziejka.
- mam rosół, bardzo chudziutki, ona je już takie rzeczy?- spytałam a on pokiwał głową- dobrze, więc go podgrzeje- i ruszyłam do kuchni
- jesteś dziwnie cicha-
- nie wiem jak powinnam zareagować Niall, czemu zabrałeś ją od matki?-
- To moja córka -
- wiem! - warknęłam - chodzi mi tylko o to, że możesz mieć przez to kłopoty- westchnęłam
- wspomniałem o rozwodzie, wściekła się i wyszła. Miałem zostawić Emme samą?- spytał A ja zaprzeczyłam i wzięłam ją do rąk by nakarmić ją zupką. Smakowało jej a ja byłam dumna jak nigdy, że komuś smakowało coś, co ugotowałam sama.
A Niall tylko stał i bacznie mnie obserwował
- położę ją w salonie- powiedziałam i poszliśmy do salonu bo tam miałam największą rozkładaną kanape.
- byłabyś świetną matką- zauważył gdy malutka zasnęła mi na rękach w drodze do łóżka
- ona już ma matkę, a ja swoich dzieci raczej mieć nie będę - skomentowałam oschle i poszliśmy do kuchni by jej nie obudzić
- wiesz, że nie miałem na myśli nic złego- usiadł na kuchennym stole więc ja zrobiłam to samo. Jakby w tym domu nie było krzeseł.
- jak się trzymasz? - spytał a ja wzruszylam ramionami
-jeszcze o tym nie myślałam. A ty? Alan zabił Ci matkę -
- to nie była moja matka Hope- powiedział lekko a ja nawet nie wiem kiedy się rozpłakałam. Udawałam przez cały dzień że to wszystko nic nie znaczyło a teraz płacze jak małe dziecko
- spokojnie -
- on się zabił - wyszeptałam - i ją zabił...-
- to nie twoja wina. Nie mogłaś tego przewidzieć -
- on był po prostu chory. Gdyby tylko zgodził się na leczenie, nic takiego by się nie stało - wyszeptałam.
- ciiii już cicho - objął mnie ramieniem a ja wtuliłam się w jego bezpieczne ciało
- mogę Cię o coś zapytać?- spytał a ja lekko kiwnęłam
- kochasz mnie?- spytał a ja spochmurniałam
- nie wiem Niall. Kochałam Cię całe życie a ty... wbijałeś mi tylko kolejne gwoździe w serce - powiedziałam zgodnie z prawdą.
- to nic... rozkocham Cię na nowo- wymruczał mi do ucha a przez moje ciało przeszedł znajomy dreszcz i wszystko było by dobrze gdyby nagle nie zrobiło się tak strasznie ciemno.

Otworzyłam oczy czując na policzkach coś mokrego
- zemdlałaś- warknął Niall a i usiadłam na zimnej kuchennej podłodze
- to nic. Zdarza sie - wyjaśniłam i chciałam wstać lecz on mnie przytrzymał
- jutro pójdziesz do lekarza -
- dobrze- nie było sensu się kłócić, zwłaszcza że właśnie w tej chwili pobiegłam do łazienki wymiotując
- myślę, że jednak możesz być matką- zaśmiał się Niall chcąc rozładować napięcie ale gdy spojrzał na mnie nie bylo mu do śmiechu
- jeszcze mi dziecka z gejem brakuje!- warknęłam a on stanął jak wryty rozumiejąc
- przecież to może być moje dziecko-
- sypiamy razem od tygodnia. Myślisz że już bym wymiotowała? Serio? Jakie kurwa dziecko! Ja mam kontrakty! Pracę! - teraz dopiero zaczęłam nieźle panikować.

Zostaw mnie (PM3)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz