- Pobudka! - to pierwsze, co słyszę o poranku.
- Ughhh - mruczę w poduszkę, a następnie przekręcam się na plecy i otwieram oczy.
Przede mną stoi Leon i uśmiecha się do mnie słodko. Kiedy widzi, że już się obudziłam przekrzywia główkę i wskakuje obok mnie na moje łóżko.
- Hej młody - szepcze z delikatną chrypką w głosie i obejmuje go ramieniem, przytulając do siebie.
Chłopiec obejmuje moją szyję swoimi małymi rączkami i wtula się w jej zagłębienie. Jego miękkie włoski łaskoczą mnie, wywołując u mnie uśmiech.
- Jest juz snadanko - szepcze w moją stronę, po czym szybko zeskakuje z łóżka i wybiega z mojego pokoju.
Uśmiecham się na ten widok, po czym sięgam po telefon. Marszczę w zdenerwowaniu brwi kiedy okazuje się, że nadal nie uzyskałam żadnej odpowiedzi od Jade. Sprawdzam godzinę i stwierdzam, iż brunetka raczej już nie śpi. Wybieram jej numer, jednak po paru sygnałach włącza się poczta głosowa. Biorę uspokajający wdech, po czym przeczesuje nerwowo swoje włosy. Pewnie po prostu była zmęczona i jeszcze śpi. Na pewno wszystko jest dobrze - wmawiam sobie, choć cała drżę ze zdenerwowania. Podnoszę się, po czym od razu schodzę na dół do kuchni, gdzie znajduje się tylko moja mama.
- Hej - mamroce.
- Hej skarbie - mówi mama, całując mnie w czubek głowy i stawiając przede mną pysznie wyglądającego omleta.
Zabieram się za jedzenie, a kobieta siada naprzeciw mnie i upija parę łyków swojej kawy, czytając gazetę. Kiedy kończę, wkładam talerz do zlewu i już mam się ulatniać, lecz zatrzymuje mnie głos.
- Babcia z dziadkiem chcą dzisiaj wziąć na trochę tych małych rojbrów - zaczyna, a ja zwracam się w jej stronę - Tata wróci wieczorem i tak sobie pomyślałam, że mogłybyśmy razem spędzić popołudnie.
- Jasne - uśmiecham się delikatnie, a mama odwzajemnia mój uśmiech, po czym wraca do czytania.
W pokoju rzucam się na łóżko i ukrywam pod kołderką, wracając do moich myśli. Jade od wczoraj nie daje znaków życia. Nigdy nie myślałam, że będę się tak stresowała, nie wiedząc co dzieje się z drugą osobą. Martwię się, że mogło jej się coś stać. Jest tak wiele rzeczy, które przytrafiają się ludziom. Mogła mieć wypadek, ktoś mógł ją porwać, napaść na nią, pobić, włamać się do jej domu, zgwałcić, a nawet zabić. Mogła dostać nawrotu anoreksji albo depresji. Zaczęłam spazmatycznie oddychać, a moje ręce całe drżały. Oddychaj, oddychaj - powtarzałam sobie w myślach, próbując się uspokoić. Nagle w pomieszczeniu rozległ się dźwięk dzwonka, a ja jak oparzona rzuciłam się w stronę telefonu.
- Halo? - spytałam nerwowo.
- Hej kochanie - odezwał się znajomy głos z delikatną chrypką, a moje serce zabiło dwa razy szybciej z radości.
- Tak się martwiłam - szepnęłam, na co usłyszałam cichy śmiech brunetki - Czemu nie odbierałaś ode mnie i mi nie odpisywałaś?
- W piątek wieczorem znajoma wyciągnęła mnie do klubu, a następnego dnia zaciągnęła mnie od razu na grilla do niej. Mój telefon padł już na imprezie, zresztą tak jak wszystkim i nikt nie miał ładowarki. Masakra jakaś. Czułam się jak w dziczy. W sobotę wieczorem też byłam w klubie, ale szybko mi się to znudziło i wróciłam do domu.
- Wow - szepnęłam zadziwiona - Ekscytujący weekend.
- Tak się tylko wydaje. Z tobą byłby o wiele lepszy.
Uśmiechnęłam się na te słowa.
- A ty co robiłaś? - spytała po chwili ciszy.
Zaczęłam swoją opowieść o moim piątkowym wypadzie i o głupocie Luka, a brunetka w ciszy mnie słuchała, co jakiś czas śmiejąc się cicho.
CZYTASZ
Passion
Fanfiction"Spoglądam na brunetkę, a ta zbliża się do mnie coraz bardziej. Czuje to nieznajome dla mnie przyciąganie i nie mogę nic poradzić na to, że podoba mi się. Brązowe oczy na przeciw niebieskich. Nachyla się nade mną, a ja odchylam się do tyłu, ale to n...