Wiadomość

4K 314 16
                                    

Pusty już talerz leżał obok szklanki na stoliku nocnym przy łóżku, na którym siedział Harry Potter obok Lily Potter.

Chłopak miał lekki uśmiech patrzył na podłogę, a Lily odwrócona do niego twarzą opowiadała mu o jego bracie... o jego dzieciństwie... o tym o czym powinna mu powiedzieć.

Nie miała najmniejszego zamiaru go okłamywać o to też mu obiecała.

Jej głowa gwałtownie się odwróciła kiedy drzwi zaskrzypiały, a Harry nagle wstał jakby tylko czekał na kogoś kto może go zaatakować.

A może zaatakować Lily?

Kiedy jednak zorientował się, że to ten starzec, rozluźnił się, trochę.

- Harry Potter. – powiedział Albus.

-Albus Dumbkedore, to nie mniejszy zaszczyt cię spotkać niż jak za pierwszym razem.

- To nie było nasze pierwsze spotkanie. – odpowiedział z błyskiem w oku dyrektor.

- Tak, wiem. Słyszałem. – Harry spojrzał na nadal siedzącą postać Lily z lekkim uśmiechem.

- Coś się stało Albusie?

- Obawiam się, że tak. Mogę mieć chwilę z Harry'm?

Lily niepewnie i bez przekonania wstała i nie spuszczając oczu z Harry'ego wyszła.

Harry nie patrzył na nią kiedy wychodziła, skupił swój wzrok na starcu.

Nie wiedział czego może się spodziewać, a miał wiele pomysłów na to co Dumbledore może od niego chcieć.

Kiedy nikt się nie odezwał Harry usiadł na łóżku i westchnął.

- Kiedy mnie przeniesiecie?

- Przeniesiecie? Dokąd? – spytał Albus z rozbawieniem.

- Do Azkabanu albo sam nie wiem do Ministerstwa.

- Och Harry... Nie mam zamiaru oddawać się w ręce Aurorów, a tym bardziej dementorów.

- Nie?

- Nie.

- To czego ode mnie chcecie?

Albus spojrzał na odważnego chłopca z pobłażaniem.

- Voldemort przysłał ci wiadomość.

Harry ze zdenerwowaniem spojrzał na drzwi.

- Wiadomość?

- Zgadza się. – Dumbledore zawiesił głos. – Miałbyś coś przeciwko temu, żebyśmy mogli ją zobaczyć?

Harry spojrzał na starca potem na drzwi.

Chciał odmówić.

Nie chciał, żeby inni mogli zobaczyć wiadomość od jego pana.

Nie chciał w ogóle jej oglądać!

Ale czuł, że z Albusem Dumbledorem nie należy się nie zgadzać.

Od tego mężczyzny była ta sama pewność siebie i moc, przez którą ludzie ślepo by za nim podążyli jak u Czarnego Pana.

To cecha lidera – pożyteczna, ale w złych rękach jest zdolna do ogromnych szkód... Trzeba, więc tylko określić, która ze stron jest gorsza.

Harry skinął głową.

Starzec otworzył drzwi i do środka wszedł ten gość bez nogi i ze śmiesznym okiem, potem wilkołak z Blackiem, potem Potterowie i w końcu drzwi się zamknęły za Severusem Snapem.

Harry utkwił w nim wzrok, ale nie dał po sobie poznać co sądzi o tym mężczyźnie. Jego wzrok przyciągnęło małe zamieszanie pomiędzy pozostałymi osobami w pokoju kiedy w końcu Remus Lupin podszedł do niego trzymając ozdobną szkatułkę z czarnego drewna.

Harry wiedział co to jest.

Jego oddech zwolnił, a jego ciało zaczęło zachowywać się tak jak zwykle przed spotkaniem z Czarnym Panem.

Wilkołak położył przedmiot na jego kolanach i cofnął się powoli wyciągając różdżkę.

Wszyscy trzymali już swoje różdżki, ale tylko ex-auror celował prosto to w chłopaka to w pudełko.

Harry po głębokim oddechu przeciągnął palcem po szczelinie w otworze i usłyszał ciche kliknięcie.

Wszyscy się spięli na ten dźwięk.

Harry nie patrzył na nich tylko powoli otworzył wieczko pudełka. Ze środka zaczęła wylewać się ciemna mgiełka, para i zwijać obok na łóżku w podłużny kształt.

Dumbledore podszedł z resztą trochę bliżej, żeby lepiej widzieć i z zaciekawieniem małego dziecka przypatrywał się scenie przed nim.

Na łóżku uformowała się mała postać nie dłuższego niż metr węża, który po chwili zaczął podnosić swoją główkę i syczeć w kierunku Harry'ego.

- Sanguisie, nie możesz wierzyć w żadne słowa, które usłyszysz od tych ludzi, a szczególnie od Albusa Dumbledora. Nie ufaj im. Starzec jest głupcem jeśli sądzi, że uda mu się cię zmanipulować. Pamiętaj po czyjej stronie leży twoje zaufanie, po której stronie stoisz. Do kogo należysz.

Wąż poruszył się bliżej chłopca, który z pochmurną twarzą wpatrywał się w niego.

- Znalazłem sposób, żeby móc się z tobą porozumieć. Liczę, że jeśli tylko będziesz w stanie wydostaniesz się stamtąd gdzie jesteś i bezzwłocznie wrócisz przed moje oblicze. Nie polegaj zbytnio na Severusie, nie ufam mu na tyle, a i nie chce stracić go w szeregach wroga. Rozumiem, że możesz być zdezorientowany i zagubiony, ale wszystko ci wyjaśnię kiedy już znajdziesz się w domu. Cały czas pracujemy nad tym, żeby cię sprowadzić.

Mglista postać gada zaczęła się rozwiewać.

- I nie bój się Azkabanu, jeśli tam trafisz, nasze zadanie będzie tylko ułatwione. Uważaj na siebie...

I wiadomość się skończyła.

Harry zamknął puste już pudełko, ale nie podniósł wzroku .

- Harry? – dyrektor usiadł obok niego na łóżku.

Ktoś zabrał od niego szkatułkę i z głośnym warknięciem wyszedł z pokoju nie zamykając drzwi, cichsze kroki podążyły za mężczyzną.

- Wiesz co ten wąż miał znaczyć?

Harry pokiwał głową i przetarł twarz dłonią.

- Miał przekazać mi wiadomość tak, żebym tylko ja mógł ją zrozumieć.

- Ach... rozumiem. Jesteś wężousty?

- Tak.

Dyrektor obejrzał się na Lily, która opierała się o Jamesa. Obok stał Syriusz z paniką i troską, i z przerażeniem wymalowanym na twarzy, a o ścianę opierał się Severus Snape.

- Możesz nam powiedzieć czego się dowiedziałeś?

Harry zmarszczył brwi i nerwowo przewinął palcami.

- Mam panu nie ufać, nikomu z was. I czekać, nie próbować uciekać, szpieg – powiedział to słowo twardziej, ale nie spojrzał na Snapa, który zadrżał. – może nie być zbyt pewną osobą, więc mam się z nim nie komunikować.

- Coś jeszcze? – spytał dyrektor, który od razu wyczuł, że Harry nie jest do końca szczery... że może coś ukrywa... jakoś nie podejrzewał go o kłamstwo.

- Nie. To wszystko.

Albus wytrzymał spojrzenie młodzieńca, ale postanowił nie naciskać.

Wiedział już to co chciał.

 Jednak nie będzie mnie trochę dłużej... Jadę na obóz i nie będę miała tam żadnej możliwości, żeby włożyć kolejny rozdział...
Wracam 7 lipca, mam nadzieję, że wytrzymacie tyle czasu? :)
Jeśli będę miała szczęście i czas to może jeszcze dziś lub jutro rano włożę kolejny rozdział, bo tak się składa, że właśnie jutro muszę jechać na pociąg...



Rodzinna krew [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz