Magia wspomnień

1.2K 112 20
                                    


Lily położyła czoło na piersi swojego małego synka, który leżał oddychając płytko na szpitalnym łóżku.

Dora podeszła z mokrą ściereczką i wytarła mu krew spod nosa, jej włosy przybrały siwy kolor i miała głębokie cienie pod oczami. Ktoś kto jej nie znał prawdopodobnie w życiu by nie pomyślał, że to ta sama osoba, co wesoła metamorfomag, puchonka.

Wiedziała dobrze jak Lily może się teraz czuć, a może nawet lepiej, bo przecież nawet nie półmroku temu, pochowała jednego ze swoich synów. Jego imię dalej nie przechodziło jej przez gardło... I było jej tak ciężko z Teddy'm. Czasem budząc się rano myślała o planie dnia i przyłapywała się na tym, że myśli o tym wszystkim w stosunku do „bliźniaków", a teraz ma tylko jednego syna.

Wiedziała też, że Lily jest jeszcze ciężej niż jej, bo już raz straciła syna, a to co doświadcza teraz... Nawet ciężko złożyć myśli.

Lily poczuła, że ktoś kładzie jej dłoń na ramieniu i obróciła się spoglądając w oczy Remusa.

- On się jeszcze długo nie obudzi. – wyszeptał ciepło. – Poppy podała mu dużą dawkę eliksiru uspokajającego i usypiającego.

- Wiem. – odpowiedziała jeszcze ciszej, zachrypniętym głosem. – Ale chcę tu być. Chcę być blisko niego, żeby mieć pewność, że naprawdę tu jest.

Remus usiadł obok niej na drugim wolnym krześle.

- Gdzie James? - zapytał po chwili ciszy, a Dora po bezgłośnej rozmowie ze swoim mężem, życzyła mu powodzenia i wyszła.

- Na spotkaniu. Wzięli rzeczy z Grimmuald Place. Było zniszczone, ale uratowali, co się dało. Planują teraz jak pomóc Harry'emu i Ginny... I...

- Rozumiem. – przerwał jej delikatnie i kiedy spojrzała na niego otarł jej łzy.

- Dlaczego to się nam przytrafia? – zapytała gorzko nie mogąc powstrzymać szlochu.

- Nie wiem. – powiedział zduszonym głosem, zbolałym sercem obserwował jej agonię.

Lily dotknęła policzka Willa, zimnego i bladego, a potem odsunęła kosmyki z czoła z matczyną delikatnością.

- Oni są za młodzi, żeby zajmować się takimi sprawami. – powiedziała po chwili.

Remus uśmiechnął się smutno.

- To samo powiedziałaś, kiedy oznajmiłem ci, że James, Syriusz i Peter zostali animagami. – wytknął i zauważył, że uśmiechnął się przez łzy.

- Tego samego wieczoru dowiedziałam się o twoim małym sekrecie. – odparła i zatrzepotała rzęsami, sprawiając, że Remus zaczerwienił się na samo wspomnienie.

- Nadal żałuję, że ci powiedziałem.

- A ja ani trochę. Miałam prawo wiedzieć Remusie. Przecież jestem twoją przyjaciółką, prawda?

- Oczywiście!

- Dobrze. – powiedziała i po chwili wahanie przytuliła go do siebie, na co on roześmiał się lekko.

- Pamiętasz, kiedy przyłapałaś mnie na przeglądaniu twojego zeszytu?

Poczuł jak Lily się spina w jego ramionach.

- Nigdy tego nie zapomnę jak blada się stałaś, kiedy zobaczyłaś, że natrafiłem na tę stronę...

- Cicho bądź! – próbowała mu przerwać.

-... Całą zapełnioną serduszkami...

- Remus!

- Z dużym imieniem pewnego konkretnego chłopaka...

Rodzinna krew [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz