- Odpuść walkę Harry.

2.5K 207 22
                                    


- Wróciłeś. – powiedział Czarny Pan po długiej i stresującej przerwie. – I okazałeś nowe, dość przydatne umiejętności.

Harry nie odpowiedział, nie mógł nawet spojrzeć Voldemortowi w twarz. Coś skręcało się w jego żołądku, ale nie mógł zrozumieć co... Ach ! Tak! No przecież! To nienawiść.

- Jednak, jak zakładam, musiałeś się ich nauczyć zanim postanowiłeś mnie zdradzić. – słowo „zdradzić", zostało wysyczane z taką złością, że Harry mimowolnie się wzdrygnął. – Ale wróciłeś.

Harry poczuł, że Voldemort podnosi jego twarz w górę.

Ich oczy się spotkały. I Harry czuł się jeszcze gorzej, bo Czarny Pan się uśmiechał.

- Długo zastanawiałem się, co z tobą zrobię, kiedy już do mnie wrócisz. – Harry nie skomentował tego „kiedy", słysząc, że przez jedną krótką chwilę, tamten chciał powiedzieć „jeśli". – Chciałem cię torturować, tak strasznie i tak długo, aż będziesz mnie błagać, żebym ci wybaczył i żebyś znowu mógł mi służyć... Chciałem też kazać ci patrzeć jak zabijam wszystkich, ale wszystkich, na których tak niefortunnie zaczęło ci zależeć, po tym jak wypiłbyś eliksir, który powoli wyniszczył by twoje ciało i wyssało całą magię, aż w końcu byłbyś niczym. Miałem zamiar też ... - tu zrobił krótką pauzę i wyciągnął różdżkę. – Osobiście zająć się uleczaniem twojej pamięci, a nie wyręczać się takimi głupcami jak Alecto Carrow, wtedy znowu byłbyś taki jak dawniej. Oddany, posłuszny... - puścił podbródek Harry'ego, ale Harry nie przestał go obserwować.

Czego Voldemort w takim razie chciał, jeśli nie zabić go, torturować, czy wymazać pamięć i ponownie zaprogramować?

- Ale pomyślałem, że tego właśnie oczekuje po mnie Dumbledore, tego się spodziewa. I zrozumiałem, że takie posunięcie byłoby za dużym ryzykiem. Wszystko znowu mogłoby potoczyć się tak jak poprzednio. Znowu mógłbyś się ode mnie odwrócić, znowu wrócić do swojej brudnej, szlamowatej matki. Nie... Nie mógłbym do tego dopuścić. Długo się zastanawiałem. I w końcu znalazłem rozwiązanie.

Powiedział z delikatnym uśmiechem, a Harry'emu ledwo udało się ukryć przerażenie.

Nie zrozumcie go źle, Harry nie był tchórzem, czy osobą którą łatwo zastraszyć, ale wychował się w towarzystwie Czarnego Pana i nawet teraz nie śmiał kwestionować jego potęgi , mocy i sprytu. A rozwiązanie najwyraźniej przekraczało i Harry'ego, więc co mu pozostało, oprócz ciekawości i strachu?

Był bezbronny i Tom doskonale o tym wiedział.

- To było dość dawno, ale chyba jeszcze nie zapomniałeś. Pamiętasz ile czasu zajęło ci wyzwolenie się spod zaklęcia Imperius Bellatrix?

Harry przełknął gulę w gardle i czuł jak jego mięśnie się sprężają. Jego ciało zdawało się krzyczeć – Nie!

- Dwie... - przełknął ponownie. – dwie minuty. – odpowiedział cicho.

Voldemort się uśmiechnął.

- Tak, tak. Dwie minuty. To nie było łatwe, pamiętasz to. Pamiętasz tą bezradność, walkę o własne ciało i umysł. Myślisz, że zdołałbyś oprzeć się mojemu zaklęciu?

Harry nie odpowiedział, nie mógł, nie chciał. Strach i bezradność tak boleśnie go ugodziły, że nie mógł zdobyć się na nic więcej niż tylko czekać, patrzeć i słuchać.

Krew bębniła mu w uszach, serce waliło w piersi. Czuł nawet strużkę potu na skroni.

- Ja myślę, że tak. – syknął cicho Voldemort obserwując go znowu z delikatnym uśmiechem i przekrzywioną głową. – Zajęłoby ci to co prawda trochę więcej czasu, ale prędzej czy później byś się uwolnił.

Co?

- Dlatego zrobiłem małe poszukiwania i znalazłem to czego szukałem. Mało kto rzecz jasna prowadził kiedykolwiek badania nad zaklęciami niewybaczalnymi z wiadomych przyczyn, jednak znalazłem w końcu to czego szukałem. Zaklęcie można wzmocnić. – Voldemort westchnął lekko, a ktoś wydał jakby zaskoczony lub przestraszony jęk. – Chciałbym co prawda usłyszeć jakie to będzie uczucie Harry, zabić własnego ojca, matkę, brata, przyjaciół, tych samych, którzy tak ci zaufali, tak w ciebie uwierzyli... Widzieć ich ból i zdradę w oczach, kiedy zorientują się co zrobiłeś, ale nie jestem pewny, czy będziesz się mógł ze mną tym podzielić, kiedy zaklęcie zostanie rzucone. – Czarny Pan nachylił się nad nim. – A oni nie będą wiedzieli, że to nie ty.

Harry szarpnął się ponownie.

Wszystko było nie tak! Ale Voldemort w jednym miał rację- nie tylko Dumbledore spodziewał się, że użyje zaklęcia Obliviate czy Legilimens, Harry też tak sądził.

- Zaklęcie zostało specjalnie podrasowane przeze mnie. Nie potrzebuję przecież kolejnej ślepej kukiełki, prawda Harry? Będziesz znowu taki jakim cię stworzyłem, ale lepszym, bez tej usterki, którą powiększyłeś, przez którą pozwoliłeś, żeby uczucia zawładnęły twoim rozsądkiem. – powiedział w wężomowie.

- Nie rozumiesz tego! I nigdy nie zrozumiesz. To cię zgubi. – powiedział Harry wyrzucając w te słowa całą nienawiść jaką miał.

- Tak sądzisz? Bo na razie jedyną osobą, która jest zgubiona, jesteś ty. Harry Potterze. – powiedział spokojnie Voldemort. – A teraz... IMPERIO TOTALUM PERSONUM A FRACTUS!

Żółty promień rozbłysnął z różdżki Voldemorta i jak na komendę, zanim światło dosięgło Harry'ego, śmierciożercy go puścili i odsunęli się na kilka kroków, a chwilę później zaklęcie ugodziło Harry'ego w pierś.

Wydał z siebie krzyk, a w głowie pojawił się jakiś głos. Tak głośny, jakby ktoś wrzeszczał mu wprost do ucha, nie mógł przez niego myśleć skupić się, czuł się jakby był związany.

Wszyscy widzieli jak światło szybko połknęło jego ciało i zaczęło wolno się ulatniać ukazując chłopca leżącego na ziemi i przykrywającego głowę rękami, z czołem wbitym w podłogę. Wydawało się, że cicho pojękiwał w spiętej komnacie.

A wszyscy zadawali sobie jedno pytanie – czy zaklęcie zadziała?

Voldemort powoli, nie śpiesząc się podszedł do Harry'ego, który w pewnym momencie przestał się trząść.

- Spójrz na mnie. – rozkazał Czarny Pan.

Harry podniósł twarz wykrzywioną bólem i złością, nadal widać było walkę w jego oczach.

Co chwilę pojawiały się w tym zielonym spojrzeniu jasne refleksy, które zaraz ciemniały.

- Odpuść walkę Harry. – powiedział delikatnie Czarny Pan. – Przestań się temu opierać.

Harry spuścił szybko wzrok i widać było jak jego pięści się zaciskają.

A potem się poruszył i wszyscy wstrzymali oddechy.

Jego ramiona się wyprostowały, uniósł się na kolana i po kilku sekundach potrząsnął głową.

Spojrzał na Voldemorta, jego twarz nie okazywała żadnych uczuć, żadnych emocji czy walki.

- Mój panie. – powiedział naturalnym, może trochę zmęczonym głosem i schylił głowę w pokłonie.


Wszyscy wiemy, że Harry umiał się oprzeć zaklęciu Imperius Voldemorta, ale to wzmocnione.. hm hm hm... Jest o wiele silniejsze, a ja musiałam znaleźć sposób, żeby go kontrolować, a zabawa z pamięcią już mi się trochę znudziła...
Harry jest teraz w niezłych tarapatach... Jak myślicie? Jak wiele osób zginie zanim Chłopiec, Który Przeżył w końcu się uwolni?
I
czy zdoła pokonać Czarnego Pana? A może nie będzie musiał?


(A i na następny rozdział sobie trochę poczekacie ŁAHAHAAHA - ale jestem zła!)

Rodzinna krew [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz