Obietnica

2.2K 218 25
                                    


Ich spojrzenia się skrzyżowały na jedną, krótką chwilę, a potem Harry zwrócił się do swojego pana.

- Tak, tak i to bardzo. – powiedział szczerząc się i uwalniając w swój głos iskierkę ekscytacji.

Will patrzył na niego spojrzeniem pełnym bólu, zdrady i niedowierzania. Jednak nadal dominował ból.

Voldemort stanął za Harry'm i położył dłonie na jego ramionach patrząc na Willa.

- Więc widzisz Potter, myliłeś się, tak jak to już mają w swoim zwyczaju głupcy, Harry nie jest już twoim bratem. – wysyczał jadowicie, ale Will nie zareagował.

Cały czas patrzył na Harry'ego, który patrzył również na niego.

- Harry? – wyszeptał. – To ja, pamiętasz...

Harry przymknął oczy, kiedy Voldemort przerwał starania Williama i bezceremonialnie się roześmiał.

- Głupie dziecko, nie rozumiesz? Harry'ego, którego znasz już nie ma. Za to ten, mój syn, doskonale wie kim jesteś, doskonale wie i zabije cię, po tym jak będzie cię torturował. Będziesz go błagał, tego który był ci bratem, błagał, żeby cię zabił i ostatnią rzeczą jaką zobaczysz, będzie mój syn, którego straciłem na tak długi czas, a to wszystko przez kogo? Przez ciebie.

Voldemort puścił Harry'ego i podszedł bliżej klęczącego chłopca.

- Sam chętnie bym cię zabił tu i teraz, ale... To by było zbyt proste, zbyt łaskawe w porównaniu do tego co mi zrobiłeś. Zamiast tego oddam tę przyjemność Harry'emu i moim śmierciożercą, a sam zadowolę się jedynie szczęściem i spełnieniem na twarzy mojego syna, kiedy w końcu się ciebie pozbędzie. – wysyczał mu w twarz.

- Nie zostaniesz? – zapytał Harry, kiedy Voldemort zaczął kierować się w stronę wyjścia.

- Nie, mam inne plany. Nie tylko mały Potter ma dzisiaj swoją egzekucję, na kogoś jeszcze przyszła już pora.

- Na kogo? – zapytała Bellatrix ze zmieszaniem, zdziwiona dlaczego nic o tym nie wie.

- Na Albusa Dumbledora. – powiedział Voldemort ze spokojem i zadowoleniem kierując się do drzwi. – Miłej zabawy. – dodał i wyszedł, zamykając drzwi.

W komnacie została tylko Bella, Avery, McNair, Will i Harry.

Will nadal klęczał. Miał wyprostowane plecy i napięte ramiona, jednak jego głowa była zwieszona, a wzrok wbity w podłogę.

Bellatrix ustawiła się po lewej stronie skazańca, Avery po prawej, a McNair z tyłu, kiedy Harry stał do niego twarzą.

Wyjął różdżkę i nie spuszczał wzroku z postaci młodszego brata.

- Możesz to po prostu zrobić. – wyszeptał Will. – Nie wiem, co się zmieniło, ale cokolwiek to było, jest mi przykro Harry... Naprawdę i... i ja wybaczam ci.

Bellatrix się roześmiała.

- Cru...!

- Stój! – krzyknął Harry kiedy ta podniosła różdżkę . – On jest mój.

Bella opuściła różdżkę i zerknęła na McNaira wzruszając ramionami.

McNair pochylił lekko głowę. – Harry był jego panem, był dziedzicem Czarnego Pana, dla niego nie wiele się zmieniło.

Kątem oka, Harry zauważył Nagini pełznącą boczną ścianą, w cieniu filarów.

Zanim ktokolwiek zdążył zareagować, machnął krótko różdżką i zablokował drzwi, którymi wyszedł Czarny Pan.

Rodzinna krew [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz