Pakt z diabłem

1.3K 118 36
                                    


Harry czuł się okropnie.

Było mu niedobrze i miał wrażenie, że niewiele brakuje, żeby zwymiotował...

Stał i gapił się na kwiatki kwitnące przy płocie, tak naprawdę ich nie widząc.

Coś się wydarzyło pomiędzy tym czasem, kiedy był z Voldemortem a kiedy był już ze swoją rodziną, bo choć zaprzeczał temu na wszelkie sposoby i tak wiedział, że Will mówił prawdę.

Że tym wszystkim ludziom na nim zależy.

Wiedział też, że Draco zginął. Doskonale to wiedział. Choć do końca nie pamiętał.

- Harry? – zapytał niezręcznie Dudley za jego plecami.

Harry westchnął i odwrócił się do niego.

Stracił poczucie czasu, nie wiedział jak długo już stał tak nieruchomo na zielonej trawie, która tak pięknie zakwitła tej wiosny.

- Co chcesz zrobić?

Harry zmarszczył brwi.

To dobre pytanie. Co chciał teraz zrobić? A może lepiej zapytać, co powinien teraz zrobić?

- Chciałbym już wrócić do domu. – powiedział cicho i schował ręce do kieszeni.

- To znaczy gdzie? – spytał tym razem bardziej natarczywie.

Gdzie?

Do domu. – tylko gdzie jest ten dom? Czym on tak naprawdę jest?

Myśląc dom, czy widział Dolinę Godryka, gdzie mieszkał przez Halloween 1981? Widział Mroczną Grotę gdzie się wychował? Widział Grimmuald Place, którego nie pamiętał?

Widział cokolwiek?

Dom, to ślepe miejsce, to w zasadzie nie jest wcale miejsce.

To pojęcie, coś co się czuje. Bo nie powiedzielibyśmy o ulicy – dom, a dla wielu tym właśnie jest. Nie nazywamy Ziemi naszym domem, choć przecież nim jest. A więc jeśli wszystko co jest nam bliskim jest naszym domem, to gdzie to tak naprawdę jest?

Jaki to ma kolor?

Jakim przymiotnikiem byśmy to opisali?

Kto kojarzy nam się z tym miejscem?

Harry nie zastanawiał się nad tym tak intensywnie, bo nie miał na to siły, a może gdyby pomyślał dłużej sprawy potoczyłyby się lepiej...

- Nie mam pojęcia. – odparł z westchnieniem. – Ale to i tak nie ma znaczenia.

- Nie ma? – spytał zdziwiony Dudley.

- Muszę zrobić to co trzeba, a nie to co chcę. Na zachcianki będzie czas później.

Dudley zachichotał.

- To twój wybór... - mruknął. – Ale nie miej mi za złe, że nie podążę za twoją filozofią i zrobię to na co mam w tej chwili ochotę.

Harry zmarszczył brwi, ale uśmiech jego kuzyna był zaraźliwy.

Dudley otworzył ramiona i uściskał bratersko Harry'ego.

- Nie jestem głupi Sa... Harry. Wiem, że to co chcesz zrobić będzie cholernie niebezpieczne.

Harry zaśmiał się i poklepał go po ramieniu.

- Nawet nie wiesz jak bardzo. Twoja ciotka prawdopodobnie chce mi urwać głowę.

- I tak za wiele z niej nie korzystasz, więc... Au! Żartowałem idioto! Idź już. – śmiał się Dudley i odprowadził go na zewnątrz.

Rodzinna krew [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz