Harry obudził się w miękkim łóżku opatulony ciepłą pościelą po sam nos.
W powietrzu unosił się znajomy zapach, który jednak nic mu nie mówił. – Wiedział od razu, że jest bezpieczny, bo w końcu był w Hogwarcie, ale jakieś dziwne zdradzieckie uczucie wypełniało jego ciało za każdym razem kiedy widział czarodziei w czarnych szatach, a szczególnie wtedy kiedy Draco się do niego uśmiechał.
Nie wiedział dlaczego, ale nie czuł się zbyt swobodnie w towarzystwie chłopaka, no chyba, że ten się nie ruszał, nic nie mówił... nie oddychał – starał się przemówić do niego głos rozsądku, ale Harry go odpędzał nie rozumiejąc samego siebie.
Draco wszystko mu opowiedział poprzedniego wieczora.
Byli najlepszymi przyjaciółmi. – Nie miał co do tego jakiś sporych wątpliwości, ale co do pozostałych rzeczy... to było sporo do przyjęcia.
Zrobił, więc mentalną listę rzeczy, które musi przyswoić.
1. Jestem czarodziejem.
- kiedy to usłyszał w pierwszej chwili odruchowo machnął na to ręką, jakby to było tak oczywiste, że słońce wschodzi każdego dnia, a potem to sobie uświadomił ponownie... Był cholernym czarodziejem...
2. Jestem bardzo potężnym czarodziejem.
- nie skomentował tego, choć naprawdę chciał kiedy usłyszał następną ciekawostkę ze swojego życia...
3. Zostałem porwany przez ludzi Dumbledora, którego zabiłem w procesie.
- sam nie wiedział dlaczego to nim tak wstrząsnęło. Draco wytłumaczył mu kim jest ten cały Dumbledore i tak dalej, zrobił to z ociąganiem, ale i pewną ulgą, która pewnie brała się stąd, że „w końcu ten dziad nie żyje" – jak się o nim wyraził... Nie umiał sobie wyobrazić, że miałby zabić. Draco jednak potraktował to jako coś dość oczywistego, że Harry zabił. Przecież to właśnie robią – zabijają wrogów, nagradzają przyjaciół, takich jak ci w czarnych szatach...
A zapytany o jakąś rodzinę Draco bardzo się zasmucił... Wyglądał tak współczująco, że aż sztucznie i Harry nie miał pewności, że w tej chwili był z nim szczery.
- Nie lubiłeś o nich rozmawiać. – wyznał blondyn odwracając wzrok. – W zasadzie Nidy nawet o nich nie wspomniałeś, a szczególnie dobrze... Wiesz jakie to dla mnie ciężkie? Byłem twoim najlepszym przyjacielem, ale nigdy nie poznałem twojej rodziny i nigdy nie dowiedziałem się, co się wydarzyło między tobą a twoimi rodzicami i bratem...
- Mam brata? – zapytał zaskoczony, a jego serce podskoczyło, jakby to było jasne i z ulgą, że ... żyje?
- Tak. Tak masz. – odparł z grymasem. – Ale chyba nie żyje. Zanim cię porwali tropiłeś go, żeby go zabić. Nie wiem czy ci się to udało, ale chłopak w każdym razie zniknął. I może to i lepiej dla niego.
Harry spochmurniał, było mu niedobrze.
Dlaczego chciałby zabić własnego brata?
A co było z jego ojcem? Przecież go widział, prawda? Nie wydawało mu się, że się nie lubią...
- Przepraszam. To dużo do przyjęcia na raz, chyba muszę się położyć...
- Tak, masz rację, tak będzie lepiej. Zaprowadzić cię do twojego pokoju, a może pamiętasz drogę? – dodał szybko to drugie zdanie i wstał.
Harry wbił wzrok w podłogę.
- Przykro mi Draco. Rozumiem, że się przyjaźniliśmy, ale ja naprawdę nic z tego nie pamiętam.
CZYTASZ
Rodzinna krew [ZAKOŃCZONE]
Fanfic[ZAKOŃCZONE] -Słyszeliście o Harry'm Potterze? - Niestety, szkoda dzieciaka... - A co sądzisz o Sanguisie? - O kim? - Och! To wspaniała opowieść o chłopcu narodzonym pewnej jesiennej nocy... Co by było, gdyby James nie umarł tylko Lily...