Tiara Przydziału

3.8K 301 57
                                    


Blaise był bardziej niż zdziwiony kiedy wrócił do przedziału jakąś godzinę później i zastał Draco śmiejącego się razem z Harry'm Potterem... Przysiadł się do nich, zadowolony, że Draco zdążył tak szybko rozrzucić sieci i zyskać sobie przychylność Sanguisa.

Był dość zirytowany, kiedy Pansy go zawołała i zajęło mu trochę czasu, ale koniec końców większość osób, które powinny się dowiedzieć, wiedziały już o Harry'm, który dosiadł się do ślizgońskiego przedziału.

Jednak kiedy usiadł na swoim miejscu obok bruneta, ten posłał mu czujne i nieufne spojrzenie, które zbiło Blaisa z tropu, a Draco tylko nerwowo się uśmiechnął.

Pomyślał, że Draco musiał coś Harry'emu o nim nagadać kiedy rozmawiali, po tym jak wyszedł, ale ufał Draconowi na tyle, żeby nie przejąć się tą drobną niechęcią.

Harry zainteresował się profesorem eliksirów i Zabini myślał, że wie o co chodzi, w końcu wiedział kim jest tak naprawdę Harry i prawdopodobnie Harry wiedział, że Snape jest śmierciożercą.

Blaise próbował włączyć się do rozmowy, ale za każdym razem ton Harry'ego stawał się tedy znudzony lub obojętny, ale on się tym nie przejmował, bo w końcu jeśli Draco się udało, jemu też może, prawda?

W końcu dojeżdżali na stację i Draco razem z Blaisem przeprosili Harry'ego tłumacząc, że zaraz wrócą, ale muszą się przebrać w szaty.

Harry został sam w przedziale i tylko dwa razy drzwi się rozsuwały ukazując jakiegoś ślizgona lub ślizgonkę, którzy się przedstawiali, uśmiechali i byli bardzo mili. Harry odpowiadał im tym samym, choć wewnątrz niego kłębił się wstrzymywany gniew, że jest tak traktowany...

Siedział przy oknie i wyglądał na zewnątrz, a drzwi rozsunęły się ponownie.

Harry odwrócił się w tamtą stronę i nie wiedział, co powinien czuć...

- Harry! Wszędzie cię szukaliśmy! – zadeklamował Will i wszedł do przedziału.

Harry podniósł brwi i spojrzał na młodszego brata, zastanawiając się jak powinien się zachować.

W drzwiach stała sztywno Hermiona, a Ron posyłał mu pocieszający uśmiech, który dokładnie mówił to czego nie dało się wyjaśnić słowami.

To nic, w porządku, rozumiem... Coś takiego niezobowiązującego, ale można odpowiedzieć tym samym, jak pozdrowienie, które nabywa się dopiero po kilku latach znajomości, a dla nich dwóch było prawie naturalne!

- Szukałem was, ale jak widać nie znalazłem. – powiedział w końcu zastanawiając się czego teraz od niego mogą chcieć.

- Nic nie szkodzi. – stwierdził Will. – Możesz usiąść teraz w naszym przedziale i wyjdziemy razem.

- Nic z tego mały.

Do przedziału wrócił Draco, a za nim Zabini z naklejonym wrednym uśmieszkiem.

Cała trójka gryfonów nagle spochmurniała w dość negatywny sposób...

- Lepiej wracajcie do swojego wagonu. – dodał Blaise.

Harry wymienił szybkie spojrzenia z Draconem i skinął głową.

Potem może znajdzie czas, żeby im to jakoś wytłumaczyć, ale teraz był na terytoriu wroga i nie mógł pozwolić, żeby coś przeciekło.

Obserwował, więc jak Ron się spina i swoim wzrokiem prawie zabija ciemniejszego ślizgona, czekając na najlepszy moment, żeby się wtrącić.

- Nikt was nie pytał o zdanie. – warknął Will, a Hermiona położyła mu rękę na ramieniu próbując odciągnąć od całej sytuacji.

Rodzinna krew [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz