Potterowie zawsze dotrzymują słowa

1.3K 132 7
                                    


- Will... - zaczął Harry celując różdżkę przed siebie. – Biegnij. Teraz!

Will obejrzał się na Harry'ego, który stał do niego tyłem i po sekundzie zaczął biec do tyłu.

Zaklęcia wystrzeliły ze strony śmierciożerców, ale Harry utworzył potężną tarcze i nic się nie przedarło. Wahali się czy walczyć z Harry'm czy nie, ale to Draco wystrzelił pierwsze zaklęcie.

- Drętwota. – syknął wściekle mierząc w Harry'ego.

Harry uchylił się przed zaklęciem.

- Expelliarmus! – krzyknął, a po chwili wahania dodał: - Bombarda Maxima!

Śmierciożercy skoczyli na boki, a oczy Malfoya rozszerzyły się ze zdziwienia i strachu, ale zdążył utworzyć wokół siebie tarczę.

Zaklęcie uderzyło z ogromną siłą w korytarzu i było słychać, że kawałki podłogi uderzają z trzaskiem o siebie i opadają trącając ściany i ludzi. Kurz unosił się wszędzie i można było wyczuć zapach spalonego ciała. Kilku śmierciożerców nie uniknęło zaklęcia i ich ciała zostały rozszarpane albo nadpalone...

Draco mahał różdżką przed sobą próbując z wściekłym syknięciem pozbyć się kurzu i dostrzec cokolwiek.

Harry nie tracił czasu. Tak szybko jak tylko rzucił zaklęcie zaczął biec za Willem. Korytarz był ciasny, więc wiedział, że pościg nie będzie tak szybki jak mógłby być skoro było tam tyle śmierciożerców... To uspokajało go w pewnym stopniu, choć wcale nie.

- Niech to szlag! – zaklął kiedy poczuł czerwony promień śmigający milimetr od jego ramienia.

Uchylił się i skręcił w pierwszą lepszą stronę.

- Na górę! – usłyszał wołanie Will, który stał na schodach, a pod jego stopami kilka metrów niżej leżało ciało śmierciożercy. – Na co czekasz?!

Harry pokręcił głową i pobiegł w jego stronę, Will zaczął prowadzić go po korytarzach, których Harry nigdy przedtem nie widział, chyba nawet jeszcze zanim stracił pamięć.

- To tajne korytarze. – powiedział cicho Will i musiał się schylić, bo korytarz miał niski sufit. – Chyba korzystały z niego skrzaty, zanim udało się załatwić tą całą sprawę, że mogą się przenosić po zamku dzięki magii...

Stanęli na jakimś skrzyżowaniu, nie było za wiele światła, i po ścianach obijały się wrzaski śmierciożerców i rozkazy Malfoya.

Dźwięki nachodziły zewsząd.

- Nie uda nam się wyjść na zewnątrz. – powiedział Harry.

Will potaknął na zgodę i wyjął z kieszeni mapę.

- Co to takiego? – zapytał cicho Harry przyglądając się jej przez ramię brata.

- Mapa Huncwotów.

- Kogo?

Will zerknął na Harry'ego, a w jego oczach było tyle smutku, żałości i bezradności, że to aż bolało.

- Opowiem ci o nich, kiedy się stąd wydostaniemy, obiecuję.

Harry wytrzymał jego spojrzenie i miał nieodpartą potrzebę pocieszenia tego dzieciaka. Czuł się źle, a nawet gorzej widząc go w takim stanie, ale nie potrafił tego wyjaśnić.

Will powrócił wzrokiem do mapy.

- Jesteś trochę inny... - wyszeptał cicho.

- To znaczy? – zapytał Harry ostro.

Rodzinna krew [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz