Rozdział 29. Ucieczka

839 103 72
                                    

11 maja 2017 r., czwartek

– Halo?

– Cześć, kochanie! Tak się za tobą stęskniłam moje dziecko! Wiem, że spory czas się nie odzywałam ale cóż... mamy swoje sprawy. Jak tam u ciebie?

– A na razie jest dobrze, a u ciebie mamo? – przyjemnie było usłyszeć głos swojej rodzicielki.

–  U nas też, za niedługo załatwimy wszystkie sprawy tutaj w Ameryce. Mieliśmy wyjechać na odrobinę dłużej ale wygląda na to, że za kilka tygodni wrócimy. Już się nie mogę doczekać, skarbie!

– O, fajnie, stęskniłam się za wami.

– No właśnie, poznamy w końcu tego twojego Senpai'a! Mam nadzieję, że jest warty tych wszystkich twoich starań – zaśmiała się.

– Pewnie tak, przynajmniej na to liczę – uśmiechnęła się Yandere-chan.

– E tam, na pewno go polubimy, w końcu nie zakochałabyś się w byle kim, prawda? – zwróciła się do taty a on tylko przytaknął. – No widzisz, nie musisz się tym martwić. Już muszę lecieć, życzę miłego dnia!

– Dziękuję i wzajemnie – po chwili Ryoba się rozłączyła.

***

Po przyjściu do szkoły, ciemnowłosa usłyszała nowe informacje. Klub fotograficzny rozpuszczał swoje dziwne plotki. Uważają, że to siostry Basu są związane z tymi morderstwami, nie wiadomo czemu. Ale lepsze takie podejrzewanie niż o seryjnego morderce - Ayano.

***

Przez cały dzień Taro był nieobecny. Chodził zamyślony, mówił jeszcze mniej niż zazwyczaj i spoglądał na dziewczynę wzrokiem jakby utęsknionym?

Wszyscy go ignorowali, każdy myślał o sobie w tej chwili. Wcześniej ginęły tylko uczennice, a teraz już ktoś dorosły, ludzie zaczęli odczuwać niebezpieczeństwo. A reputacja szkoły o wiele bardziej zmalała z powodu plotek i tego, że uczniowie chcieli się z niej wypisać, a za to inna szkoła konkurująca z tą miała coraz lepszą opinię.

Siedział samotnie na fontannie, jak zwykle. Nie czytał książki, jak widać nie miał na nią ochoty a wzrok miał wlepiony w jakiś nieznany punkt.

– Hej, jak tam? – zapytała łagodnie dziewczyna i usiadła obok niego.

– A jak myślisz? – popatrzył wprost na nią, ukazując wory pod oczami.

– Źle, dlatego chciałabym ci w miarę możliwości pomóc.

– Niby jak? Przecież nie zabijesz mordercy – powiedział jak gdyby nigdy nic.

Nie wiedzieli co powiedzieć, dlatego cisza pomiędzy nimi nie była niezręczna. Atmosfera w szkole była przerażająca a w dodatku było pochmurno co potęgowało ten klimat.

Usłyszeli dźwięk, który symbolizował, że czas iść do klas. Taro wstał i zaczął iść zapewne w stronę swojej klasy a Ayano nadal siedziała.

– Idziesz? – zadał jej pytanie a ona nie odpowiadała. – Ayano! – szturchnął ją a dziewczyna podniosła głowę.

W jej ciemnych oczach widać było łzy, które po chwili zaczęły lecieć po jej policzkach. Chłopak próbował jej pomóc, cokolwiek lecz nie umiał, rozpłakała się na dobre.

– Nie płacz przez tego morderce, on właśnie chce by wszyscy się go bali. Ale pomimo iż byłem głupi i te wszystkie dziewczyny przez niego zginęły to nie pozwolę mu ciebie tknąć, rozumiesz?! – kiwnęła głową i rumieńce pojawiły się na jej policzkach.

Nie zginę i tak bo jak morderca miałby zginąć z własnej ręki? – pomyślała a w głębi duchu poczuła ukucie w sercu przez to, że okłamuje tak swojego ukochanego.

– Dziękuję... – powiedziała szeptem. – Ym... nie idziemy na lekcje?

– Ups, no właśnie zapomniałem. Ech, już trochę za późno na spóźnienie, idziemy na wagary?

– No dobrze. A co z bramą szkolną? Będzie przecież zamknięta.

– Przejdziemy, spokojnie – zaśmiał się.

Podeszli do bramy i zaczęła Ayano przechodzić przez nią. Następnie Taro zrobił to samo i znaleźli się po drugiej stronie.

– Widzisz? To wcale nie takie trudne. A teraz gdzie się udamy?

– Możemy iść do jakiegoś sklepu aby kupić sobie jedzenie? Zrobiłam się głodna – przytaknął głową.

Kupili sobie po dwie puszki Coca-Coli, jabłka, jakieś pączki i inne smaczne rzeczy.

Usiedli na jakiejś ławce, zaczęli jeść i rozmawiali ze sobą. Spędzali miło czas i cieszyli się tak, jakby to co ich spotkało nie było ważne.

Nie zauważyli nawet kiedy zaczęli się do siebie zbliżać. Ich wargi zetknęły się, a oboje chcieli by ta chwila trwała wiecznie. Zarumieniony chłopak odsunął się od dziewczyny bo nie był pewny czy dobrze zrobił ale zrozumiał gdy usłyszał jak mówi:

– Kocham cię, Senpai.

On chcąc ukazać, że czuje to samo zbliżył ponownie twarz i jego usta znalazły się na jej tworząc coraz bardziej namiętny pocałunek. W ich ciałach pojawiło się uczucie pożądania oraz chęci pogłębiania pocałunku.

Gdy skończyli uśmiechnęli się do siebie a Taro złapał jej dłoń i splótł ich palce razem, pokazując, że to znaczy dla niego coś więcej.

***

W końcu po całym ich spotkaniu nadszedł czas pożegnania i chłopak odprowadził Ayano do jej domu. Gdy już była w środku była bardzo podekscytowana oraz miała kolejne rzeczy do ołtarzyku Senpai'a - nadgryzione jabłko oraz zgniecioną puszkę. Wzięła te dwie rzeczy do reklamówki pod pretekstem, że nie było w pobliżu śmietnika i gdy znajdzie jakiś to wyrzuci.

Miała dziesięć miejsc w ołtarzyku na schowanie różnych rzeczy a zostały jej tylko cztery miejsca.

Ten dzień był cudowny.

***

W końcu napisałam ten rozdział! Wattpad mi chyba z milion razy usunął go ;-;
Dziękuję kochani za ponad pięć tysięcy wyświetleń wow, nie wierzę w to normalnie :o

Szepty głosu serca ||Yandere SimulatorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz