Rozdział 49. Game over

947 79 20
                                    

8 czerwca 2017 r., czwartek

– Weź przestań. To takie niezręczne...

– Ale jak to? Nie można już się trzymać za ręce?

– Ech... – westchnęła Megami czerwieniąc się na twarzy z powodu tego, że chłopak trzymał ją za rękę. – Nadal uważam to za głupie...

– Och panna przewodnicząca, która mówi na scenie przed całą szkołą wstydzi się iść za rękę, pfff – Kaga próbował się nie śmiać z tego jak dziewczyna reagowała na jego czułości. Już prawie nie wytrzymywał i lekko chichotał.

– Bo jeszcze się spóźnimy! Nie śmiej się ze mnie!

– I tak możesz się spóźnić do piętnastu minut także czy się spóźnisz czy nie, nie wiele to zmieni.

– Ale przypominam Kusha, że ty nie możesz. I ja ci tego nie usprawiedliwie.

– No dobra, dobra, już cicho – gdy dotarli na próg szkoły rozdzielili się i każdy poszedł w swoją stronę.

***

– Gdzie jest ta cholerna przewodnicząca tego klubu? Czyż nie powinna być tu? – była zirytowana szukaniem tej kobiety, owszem była charakterystyczna ale powinna być właśnie w tym miejscu zwanym również ogrodem. – Trudno, poczekam na nią.

Przez cały dzień Ayano szukała pewnej osoby i śledziła ją. W tej chwili zgubiła ją gdyż musiała iść do swojego klubu na chwilę. Chodząc po szkole wpadła przypadkiem na klub ogrodniczy. Weszła do szopki, gdyż była otwarta, ktoś musiał zapomnieć o zamknięciu jej. Patrzyła po narzędziach i dumnie podniosła piłę tarczową, wyglądała super i dziewczyna zastanawiała się jak musi wyglądać morderstwo wykonane przez te narzędzie.

Nie. Nie może nikogo zabić. Obiecała sobie, że już nie zrobi tego, ma przy sobie Senpai'a i nie może się od niej odwrócić.

Odłożyła broń i otworzyła drzwi, myślała, że spokojnie wyjdzie bez świadków jednak myliła się. Nie wierzyła w swoje szczęście, patrzyła po całym ogrodzie i nikogo nie było, tylko samotnie stojąca przewodnicząca samorządu.

No to po mnie – nie mogła cofnąć się, gdyż drzwi zaskrzypiały. Nie potrafiła się uwolnić z tej pułapki i uciec.

– Och, Ayano – podniosła głowę z nad telefonu, nudząc się właśnie opublikowała post na swoim profilu na portalu społecznościowym. Było tam napisane tylko jedno zdanie, które rozwiały by wszelkie wątpliwości o zakończonym problemie w szkole który dręczył ją, inne osoby i samych nauczycieli od dłuższego czasu. ,,Sprawa została wyjaśniona" właśnie opublikowała to na swojej aktywności i już ktoś skomentował i zaczęła się dyskusja. – Co ty tu robisz?

– Stoje jak widzisz – ledwo wyksztusiła jakiekolwiek słowa.

– Przypadkiem w otwartej szopce, gdzie nikogo nie ma i jest pełno narzędzi? Ciekawie.

– To nie twoja kwestia, co robię tutaj.

– Chyba coś się nie rozumiemy, Ayano Aishi. To również moja kwestia, bo to ja zajmuję się uczniami, dlatego jestem w samorządzie – podeszła bliżej niej.

– Nie zbliżaj się do mnie – warknęła ciemnowłosa irytując się tą sytuacją.

– Kolejną rzeczą jest to że dbam o bezpieczeństwo uczniów. Wszystkich. O twoje również muszę – przybliżyła się jeszcze bardziej.

– Powiedziałam coś.

– Ja również – stanęła tuż przed jej sylwetką, były razem w szopce. – Musisz wysłuchać co mam do powiedzenia.

– Jakoś nie wydaje mi się... – próbowała ją wyminąć niestety bez skutku.

– Ayano Aishi. Nie masz wyboru – zrobiła skupioną minę. – Ta rozmowa nas nie ominie. Jest to poważna kwestia i nie możemy jej przenieść skoro mamy okazję właśnie teraz.

– A co z lekcjami? Musimy na nie wrócić, nie mogę wagarować...

– Nie zmieniaj tematu – już była zirytowana tym, że dziewczyna chcę uciec od tej dyskusji choć z drugiej strony nie dziwiła jej się.

Nastała cisza, którą przerwała przewodnicząca. Ciemnowłosa nerwowo drgnęła.

Brak odpowiedzi.

Ta tylko mówiła, a jej słowa celowały prosto i szybko w dziewczynę jak strzały z maszynowego karabinu.

Nawet nie wiedziała, kiedy to się stało.

Korzystając z miejsca, po prostu sięgnęła po broń, a po chwili dziewczyna z wysokim stanowiskiem w tej szkole leżała krwawiąc i konając na ziemi.

Delikatnie nadal kończyny się ruszały, a piła tarczowa była wbita w klatkę piersiową. Całe pomieszczenie było zalane krwią.

Telefon leżał na ziemi obok srebrnowłosej, która miała go ostatnio w ręce zanim nastąpiła ta akcja. Na ekranie wyświetlał się ten sam post dodany ledwie chwilę temu, choć minęło już sporo czasu. Choć ta chwila się niezmiernie dłużyła i Ayano miała wrażenie, że ta krew nigdy nie przestanie wypływać z niej.

– Sprawa została wyjaśniona – powtórzyła wyjmując narzędzie zbrodni z jej ciała przez co wypłynęło jeszcze więcej gorącej szkarłatnej cieczy.

***

Włożyła martwe ciało do mielarki. Trwała nadal lekcja, więc nikogo nie było w pobliżu. Podkładając pustą miskę, maszyna dokładnie mieliła każdy fragment jej ciała tworząc z tego masę, która wyglądem przypominała substancję kisielo-podobną.

Wylała to, posprzątała, a następnie dołączyła do pieca zakrwawiony mundurek wraz z bronią. Włączyła i wszystko poszło z dymem. Wyczyściła szopę po tej krwawej masakrze i udała się w zaplanowane miejsce.

A ona tylko stojąc i uśmiechając się, wyciągnęła kopertę i położyła w miejsce o którym zawsze marzyła.

***

Wattpad opublikował mi starą wersję za co przepraszam i wstawiam teraz poprawioną.
IkiShuvi
 KISIELEK~  ^^

Szepty głosu serca ||Yandere SimulatorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz