Leżę u siebie w pokoju na łóżku, i zastawiam się nad całym moim życiem. Do niedawna żyłam w przekonaniu, że Dominik to tylko przyjaciel mojego brata, że zawsze będę uprawiać sport, a przede wszystkim gimnastykę. Motocykle i sport, to całe moje życie. No, ale w sumie sam sobie takie życie zafundowałam, więc nie ma się czemu dziwić.
-Proszę.-wołam, bo słyszę, że ktoś puka do moich drzwi.
Przez otwierającą się powłokę przedziera się brązowa czupryna, która do niedawna była mi obca. Gdy Dom przekracza próg, od razu na jego ustach maluje się współczujący uśmiech. Nie chce żeby się nade mną użalał lub coś w ten deseń. Sama jestem temu winna i to ja muszę zrobić wszystko, aby wrócić do poprzedniej formy, mimo, iż jest to prawie niemożliwe.
-Rozmawiałem z Lukiem-zaczął siadając u mnie na łóżku.- i powiedział, że niedługo masz jechać na jakąś rehabilitację. Z racji tego, że musi jechać na badania z Nikolą, ja zgłosiłem się na ochotnika.
-Dominik, jesteś kochany, ale nie możesz cały czas się mną zajmować. Muszę sama sobie dać jakoś radę.-Powoli podniosłam się do pozycji siedzącej i oparłam o ścianę za łóżkiem.
-Wiem skarbie, ale na razie pozwól sobie pomóc.
-Dziękuję ci za wszystko, za to, że siedzisz ze mną, za to, że siedziałeś cały czas w szpitalu, ale to wszystko przeze mnie i...
-Co?-zapytał z oburzeniem i zabrał rękę z mojego zdrowego kolana.-Jak to przez ciebie? Amber, gdyby nie to, że cię cały czas okłamywałem nie doszło by do tego.
-Ja wiem swoje, ty wiesz swoje, ale zostawmy już ten temat, dobrze?
-Dla ciebie wszystko piękna.-Wziął moją dłoń w swoją i pocałował jej wierzch.
-Co takiego ma Jenifer, czego ja nie mam?
-Jenifer? W żadnym stopniu nie jest tak świetna jak ty, ale skąd to pytanie?
-Wolałeś się z nią lizać, niż powiedzieć mi prawdę...
-Uszanowałem po prostu twoje zdanie, a Jenifer jest taka łatwa, że próbowałem zapomnieć o tobie dzięki niej, ale raczej jakoś marnie mi to wyszło. Wiesz co? Masz rację.-powiedział, po czym zbliżył swoje usta do moich.-Z nią się tylko lizałem, a z tobą mam zamiar się całować.
Od razu poczułam jego ciepłe usta na swoich. Nie myśląc o niczym innym, oddałam mu pocałunek z taką samą siłą.
-Nic się nie zmieniłaś przez te dwa lata.
-A to źle?
-Wręcz przeciwnie. Będę mógł cię poznawać na nowo i nic się nie zmieni.
***
-Kiedy ściągają ci gips?- leżę razem z Dominikiem, u mnie na łóżku. Jestem wtulona w jego bok, a on delikatnie gładzi mnie po ręce.
-Za dwa tygodnie. Luke rozmawiał z lekarzem, że chcę jak najszybciej wrócić do formy, więc od razu na rehabilitacje założą mi stabilizator na jakieś dwa miesiące, bo nie jest to jakieś poważne złamanie.-Czuję jak się podnosi. Oparł się na łokciu i patrzy na mnie z góry.
-Proszę cię. Nie narażaj się za bardzo, żeby ci się nic nie stało.
-Możesz być spokojny, bo do biegania mi tak dalej będziesz ty mnie miał pod opieką.
-Nie ma innej opcji. Już nie mogę się doczekać, jak będziesz robiła przysiady, w tym ci bardzo chętnie pomogę. -Zaśmiałam się z jego słów, za co dostał w pierś. Złożył na moim nosie delikatnego buziaka. -Pamiętaj, że ja ze wszystkim zaczekam ile trzeba będzie.
Pokiwałam tylko głową i wpiłam się w jego usta. Boże... jaki on jest boski...i cały mój.
Cieszę się, że mimo, iż ma swoje potrzeby, do których ja mu jestem potrzebna, potrafi poczekać na mnie. Jednak po części jestem zadowolona, że miałam ten wypadek, w którym straciłam pamięć, bo mogę na nowo poznać tak wspaniałego chłopaka jakim jest Dominik.
Dodaje dziś z racji tego, że nie było tak mega długo rozdziałów. Przepraszam za wszystkie błędy i niejasności, ale jestem dopiero przy 4 rozdziale w poprawianiu, więc dojdę do wszystkiego.

CZYTASZ
Other than forever
Acción-Niby wiesz o mnie wszystko?!-wykrzyczałam wprost w jego twarz-To gdzie byłeś przez te pieprzone dwa lata? -Cały czas przy tobie... Amber 16-letnia dziewczyna, której los nie nagrodził bogatymi rodzicami, wspaniałym chłopakiem... Wręcz przeciwnie. N...