Rozbity

406 75 11
                                    

Zero stresu, zero wysiłku, tylko odpoczynek – pierwsze słowa, które usłyszałem od pani Zakrzewskiej. Naprawdę wydawała się miła. Przyniosła mi śniadanie mimo, że o nic jej nie prosiłem. Kanapki ślicznie poukładane na porcelanowym talerzyku. Ślinka pociekła mi na sam widok.

Nim jednak dostałem pozwolenie na degustację, pani domu włożyła mi do ust elektroniczny termometr. Nie protestowałem.

– Piszą o tobie w gazetach, wiesz? – spytała uśmiechając się przyjaźnie.

Skinąłem głową. Niestety wiedziałem, lecz wolałbym, by nie była to prawda. Nie goniłem za sławą.

– Prawdę mówiąc teraz powinnam zadzwonić na policję – widząc mój wyraz twarzy, natychmiast zaooponowała. – Nie zrobię tego, nie stresuj się. Moi siostrzeńcy powiedzieli mi, że masz problemy w domu...

Termometr zaczął pikać ostrzegawczo. Kobieta wyjęła go z moich ust i sprawdziła wynik. Nie wyglądała na zadowoloną.

– Jest lepiej niż wczoraj wieczorem i w nocy, ale wciąż nie najlepiej – pogładziła mój policzek. – Dobrze, że tu trafiłeś, mogło być z tobą naprawdę nieciekawie.

Uśmiechnąłem się blado.

Usłyszałem ciche westchnięcie śpiącego pod kanapą Froda. Dobrze, że nigdzie się nie przeniósł, kochany piecho czuwał tam całą noc.

– Masz szczęście, że kocham psy – pogłaskała śpiącego na ziemi wilczura. – Wabi się Frodo, prawda?

Przytaknąłem. Cieszyłem się, że mój pupil został mile przyjęty.

– Ja... Nie sprawiam pani problemów? – spytałem nieśmiało po chwili.

Zobaczyłem ciepły blask w jej oczach.

– Bardzo chciałabym ci pomóc – zaczęła. – Anka z Arturem mówili o tobie jak o swoim najbliższym przyjacielu i bardzo im zależało, żebym przenocowała cię przynajmniej dzisiaj. Musiałabym być potworem, żeby zostawić chorego, półprzytomnego z gorączki chłopaka na klatce schodowej.

– Niech tylko mi pani nie współczuje, proszę – mruknąłem. – Naprawdę dziękuję za wszystko, jestem bardzo wdzięczny, ale nie lubię, kiedy ktoś się nade mną użala.

Bardzo bolała mnie głowa. Domyślałem się, że nie wydobrzeję tak szybko, jakbym chciał. Odkąd pogodziłem się z myślą o powrocie do domu, coraz częściej zaczynałem tęsknić. Bałem się, owszem, ale kiedyś byłem z tym wszystkim sam, a teraz czułem przynajmniej, że cokolwiek się stanie, zawsze znajdą się na świecie ludzie, którzy będę w stanie pomóc. Te myśli dodawały mi otuchy i sprawiały, że mogłem zmierzyć się z przeszłością z zupełnie nowym podejściem.

– Podobno chcesz wrócić do domu? – spytała kobieta.

Przez chwilę zastanawiałem się nad odpowiedzią.

– Wiem, że to może wydać się dziwne, ale tak – tłumaczyłem. – Zostawiłem tam swoją mamę... Tęsknię za nią i chciałbym wiedzieć, czy wszystko u niej dobrze. Poza tym... Wydaje mi się, że muszę tam wrócić. Nie mogę zostawiać za sobą niezamkniętych spraw i nie chcę też dłużej uciekać. Jeśli dalej nie będę tam potrzebny, to namówię mamę na odejście, nie zostawię jej drugi raz.

– Uroczy z ciebie chłopiec – powiedziała, po wysłuchaniu mnie. – Dobrze, że pamiętasz o swojej mamie, na pewno byłaby z ciebie bardzo dumna.

Pokrzepiło mnie to. Chciałbym, by była dumna, ale nie wiedziałem, czy dumnym można być z dziecka, które uciekło z domu. Może przynajmniej mi wybaczy...

Zabawka [THE END]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz