Wakacje zleciały niesamowicie szybko. Do rozpoczęcia roku został tylko tydzień. Przez dwa miesiące nie odzywałam się do matki. Nie mogłam zrozumieć dlaczego zrobiła mi takie świństwo. Zmieniło się to dopiero miesiąc temu, w połowie wakacji, kiedy to zrozumiałam, że wszystko robiła dla mojego dobra i bezpieczeństwa.
***
- Alex! Zbieraj się, jedziemy! - krzyknęła kobieta.
Zbiegłam szybko na dół z wielkim plecakiem na plecach.
- To ci nie będzie potrzebne - powiedziała, patrząc na mnie z ukosa.
Zdjęłam plecak i lekko się zaśmiałam. Wyszłyśmy z domu.
- Ładna ta Pokutna? - zapytałam wsiadając do samochodu.
- Pokątna... - poprawiła mnie matka. - Tak, jest przepiękna. Mogę ci zagwarantować, że nigdy w życiu nie widziałaś czegoś podobnego. - uśmiechnęła się ciepło, zapalając auto. Wyjechałyśmy. Po niedługim czasie byłyśmy już na miejscu. Faktycznie, było to najpiękniejsze miejsce, jakie kiedykolwiek widziałam.
- Gdzie chcesz iść pierwsze? Po różdżkę, po kociołek, a może po szatę? - zapytała mama.
- Po różdżkę! - zawołałam wesoło.
Poszłyśmy do sklepu Olivandera.
Nasze przyjście oznajmił wesoły dzwoneczek.
- O, Alexandra! Spodziewałem się tu ciebie dzisiaj. Coś późno jedziesz do tego Hogwartu. Nigdy nie widziałem osoby, która jedzie od razu na 3 rok...
- Bo ja jestem oryginalna! - powiedziałam. - Skąd pan mnie zna?
Mężczyzna nie odpowiedział, tylko od razu poszedł po różdżki. Zaczęliśmy testować. Przy pierwszej rozbiłam lampę, przy drugiej zbiłam wazon, a przy trzeciej podpaliłam kwiatka.
- Ja chyba nie znajdę żadnej... - powiedziałam zniesmaczona całą sytuacją.
- Ja wiem, która będzie do ciebie pasować... - odparł, znacząco patrząc na moją mamę.
Wyszedł w pośpiechu do innego pomieszczenia. Grzebał po pudełkach dosyć długo, ale w końcu pojawił się z powrotem za ladą.
- To jest jedna z dwóch różdżek, które pozostały na tym świecie. Drugą ma sam Lord Voldemort... - wzdrygnął się Olivander.
Podziękowałam i wyszłam ze sklepu. Dopiero po chwili zauważyłam, że mama została tam i rozmawiała ze sprzedawcą. Chciałam podsłuchać, ale zauważyła mnie i wyszła. Później poszłyśmy po kociołek, kupiłam też sowę, nazwałam ją Masterka, szatę też już kupiłam i książki też. W gruncie rzeczy miałam już wszystko, ale mama w ramach rekompensaty za ostatnie wydarzenia, pozwoliła mi coś sobie kupić. I kupiłam... Nimbusa 2000... Ta miotła była taka piękna... Miałam wrażenie, że będę na niej latać jak nikt inny. Co z tego, że jeszcze nie umiem...
***
Wróciłyśmy do domu. W rękach cały czas trzymałam moją miotłę i oczywiście klatkę z Masterką. Weszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Wzięłam do ręki pierwszą lepszą książkę i zaczęłam ją czytać. Tytuł wskazywał na to, że jest to Obrona Przed Czarną Magią. Do wieczora, z przerwami na jedzenie i potrzeby fizjologiczne, przeczytałam ją całą. Była na prawdę interesująca, a coś mi mówi, że ten przedmiot może mi się szczególnie przydać...
YOU ARE READING
Problemy w Hogwarcie potocznie nazywamy Riddle...
Hayran KurguJestem Alex. Niska, czarnowłosa, czarnooka 13-latka. Chodzę do normalnej szkoły w normalnym świecie. Jestem normalna, no prawie... Niestety, albo stety wszystko się zmienia...