Podeszłam do wielkiej, starej szafy, która znajdowała się w pokoju...właściwie takim zacisznym. Od kiedy pamiętam, bardzo mi się podobała. Chciałam zawsze zobaczyć co jest w środku, ale niestety była ona zamknięta. Wspięłam się na taboret z kolorowymi światełkami w rękach. Zawiesiłam je na ozdobnym zakończeniu szafy. Wyglądały przepięknie. Nadawały mahoniowej witrynie niesamowitego uroku. Wiem, że może wyolbrzymiam, ale magia świąt i domowe ozdoby zawsze na mnie działały i działać na pewno będą. Zadowolona z efektu swojej pracy zeszłam z taboretu i obejrzałam jeszcze raz całą szafę. Zauważyłam, że kłódka, która przez całe moje życie uniemożliwiała mi dostęp do zawartości szafy, nagle zniknęła. Po prostu już jej nie ma. Odsunęłam krzesło i podeszłam bliżej drzwiczek szafy. Otworzyłam i zobaczyłam stare pudła. Otworzyłam jedno. W środku były... zdjęcia? Stare zdjęcia z przed co najmniej dziesięciu albo nawet dwudziestu lat. Zaczęłam oglądać. Fotografie ewidentnie były robione w świecie czarów, bo się poruszały. Mimo, że były bardzo stare, ich stan był nienaruszony. Na nich była na pewno moja matka... Nawet po takim okresie czasu mogłam ją rozpoznać, bo, co zawsze mnie dziwiło, ona się nie starzeje. Lat jej przybywa, ale wygląd się nie zmienia, no chyba, że za jej ingerencją. Teraz już wiem dlaczego... Ciężko uwierzyć, że ma 63 lata, a wygląda na góra 40, prawda?
- To twój ojciec... - uśmiechnęła się pod nosem, pochylając się nade mną.
- Na prawdę? Przystojny... kto by pomyślał, że to taki potwór?
- Kiedyś nie był taki, a przynajmniej nie zachowywał się tak. Byłam w nim bardzo zakochana... Wtedy byłam w stanie zrobić dla niego wszystko.
- No to jeśli on tez, tak jak ty, się nie starzeje, to ja nie wiem czy zdołam go zabić...
- Oj... Uwierz mi, że zdołasz...
- Mam nadzieję... A tak w ogóle, to on wie o moim istnieniu?
- Tak, wie... I dlatego może za dwa, a może za trzy lata zostaniesz tym pieprzonym śmierciożercą.
- Byłaś kiedyś śmierciożercą? - zapytałam, przenosząc swój wzrok ze zdjęcia na matkę.
Ona nie odpowiedziała, tylko podciągnęła rękaw swetra, odsłaniając swoje przedramię.
- Ouu... Co to jest?
- To jest Mroczny Znak. Symbol śmierciożercy... Niestety piętno na całe życie...
***
- Wszystkiego najlepszego kochanie! - powiedziała moja mama, przytulając mnie. - Wesołych świąt!
- Dziękuję i wzajemnie! - oddałam uścisk. Przełamałyśmy się opłatkami i podeszłyśmy do choinki.
- Mamo, to jest ode mnie dla ciebie. - podałam jej pakunek. - mam nadzieję, że się spodoba.
W środku była ramka z naszymi wspólnymi zdjęciami.
- Jejku! - złapała się za policzki. - Wszystkiego bym się spodziewała, ale nie tego. Dziękuję! - przytuliła mnie.
- Dałam ci to, żebyś zawsze o mnie pamiętała i wiedziała, że bardzo cię kocham cokolwiek się nie stanie.
- Dziękuję, ale jeśli kierujesz się tym, co będziesz musiała zrobić, to wiedz, że nie pozwalam ci tak myśleć. A teraz otwieraj swoje.
Posłuchałam matki i zabrałam się za otwieranie swojej kupki prezentów. Od Blaise'a dostałam obszerną, zieloną bluzę z symbolem Slytherinu i napisem 'urodzona ślizgonka'. Ja nie wiem skąd ten chłopak wie jak trafić w moje gusta, ale jak na razie wychodzi mu to idealnie. Od Dracona dostałam naszyjnik. Był srebrny. Na jego końcu były nasze inicjały, a pod nimi wąż. Od Pansy mam tylko kartkę z napisem zewnętrznym 'Wesołych Świąt', a w środku ' Odpieprz się od Dracona bo następnym razem nie będę ci życzyć Wesołych Świąt, a Słodkich Snów...Wiecznych Śnów. Jasne?!'. Mimowolnie zaśmiałam się pod nosem. karteczkę postanowiłam postawić sobie przy łóżku. Następny był prezent od mamy. Dostałam od niej piękną suknię (jej wygląd w mediach). Od Crabba i Goyla dostałam jeden prezent. Muszę przyznać, że wykupili dla mnie chyba całe Miodowe Królestwo. I zostały jeszcze dwa, a właściwie trzy, tylko jeden do mamy. Jeden od... Pottera? Zaskoczył mnie... A ja nic mu nie wysłałam. Dam mu coś jak wrócę do szkoły. Więc... od Pottera dostałam spódniczkę z herbem Slytherinu z boku. Była na prawdę bardzo ładna. I ostatni. Był bez podpisu. W środku był, a właściwie była...figurka. Przedstawiała ruszający się Mroczny Znak i ja już chyba wiem od kogo ją dostałam. Na dole była doczepiona karteczka - 'Dla mojej pięknej i zdolnej córki'. Czyli się nie myliłam... Jak on mógł dać mi Mroczny Znak? Czyli prezent dla mamy, znajdujący się pod choinką, też jest od niego?
- Popatrz... Mam to samo... - powiedziała Olivia, podnosząc figurkę. - Czekaj, też mam kartkę. Pisze... 'Dalej jesteś, obie jesteście w moim... ee... tym co nazywa się sercem. Chciałbym abyście mnie wspierały i były najważniejszymi kobietami w świecie czarodziejów. Olivio dołącz do mnie już teraz'.
- Haha! My w jego 'sercu'? Ja nie wiem co on knuje, ale coraz bardziej podoba mi się wizja zlikwidowania go. - zaśmiałam się głośno.
- Wiesz, że muszę się zgodzić? Muszę do tego wrócić...
- Wiem mamo... Damy sobie radę... Nie martw się... - przytuliłam matkę. Pod nosem się uśmiechnęłam. To co robimy jest tak chore i popieprzone, że aż nierealne. Dziwnie żyje się ze świadomością tego co powinno i tego co może się wydarzyć. A jeszcze dziwniej z tym, że to się dzieje na prawdę. nie jest to niestety żaden pojebany sen tylko chore realia, które oddziałują na naszej psychice i wydzierają głęboką dziurę w naszych sercach. Nam wszystkim jest ciężko z tym co teraz się dzieje, a jeszcze częściej z tym co będzie się działo już niedługo. W końcu czas tak szybko płynie. No właśnie... Co to jest czas? Czas to przecież coś co fizycznie nie istnieje. A tak na prawdę ma w zupełności największy wpływ na życie i cały świat. Czas jest czymś najgorszym i najlepszym, dobrem i złem, prawdą i kłamstwem, życiem i śmiercią, odejściem i powrotem. Czas jest wszystkim, ale i niczym. Więc czym jest czas? Czymś co rujnuje i buduje. Niszczy i naprawia. Ale co tak na prawdę robi czas? Tylko od ciebie zależy co przyniesie ci czas. Tylko ty możesz wpłynąć na jego bieg. Ale nikt nie wie czy robi dobrze. Nie wiesz czy czas to zaakceptuje i będzie dla ciebie łaskawy. Pytasz czym jest czas? Zapytaj kim on jest...
***
Weszłam do swojego pokoju. Położyłam na łóżku wszystkie prezenty i usłyszałam pukanie w szybę. Otworzyłam okno i wpuściłam Hedwigę do środka. Odczepiłam z jej nóżki list, a ją zamknęłam w klatce razem z Masterką. Otworzyłam list i zaczęłam czytać.
' Cześć Alex,
Tak sobie myślę, że chyba powinniśmy pogadać. Wiem, że Dziurawy Kocioł jest otwarty całą dobę. Może wyszlibyśmy tam, w którąś noc po feriach (tak żeby nikt się nie dowiedział) i wszystko obgadali? Daj mi proszę odpowiedź listownie. A tak po za tym, jak ci się podoba prezent? Mam nadzieję, że trafiłem. No to by było chyba na tyle. Wesołych Świąt!'
Od razu chwyciłam za kartkę i długopis, i zaczęłam pisać.
' Cześć Harry,
Pewnie, też uważam, że powinniśmy obgadać kilka spraw, więc chętnie z tobą wyjdę. A co do prezentu... Spódniczka jest przepiękna, dziękuję. Też coś dla ciebie mam, ale wyślę ci to, kiedy trochę się ociepli, bo boję się wypuszczać Masterkę w taki mróz. Wesołych Świąt!'
Przyczepiłam kartkę do nóżki Hedwigi, dałam jej ciastko i jednak wypuściłam sowę z powrotem do jej właściciela. Muszę mu coś kupić...ale co?
YOU ARE READING
Problemy w Hogwarcie potocznie nazywamy Riddle...
FanfictionJestem Alex. Niska, czarnowłosa, czarnooka 13-latka. Chodzę do normalnej szkoły w normalnym świecie. Jestem normalna, no prawie... Niestety, albo stety wszystko się zmienia...