Wróciliśmy do szkoły. Po długiej drodze wreszcie wkroczyliśmy w mury Hogwartu. Odbyła się ceremonia przydziału, tiara zaśpiewała swą pieśń i przyszła pora na przemówienie dyrektora.
Kiedy Dumbledore miał zacząć mówić, zrobiło się dziwnie. Na sklepieniu Wielkiej Sali zaczęły pojawiać się błyskawice, a Hogwart aż trząsł się od towarzyszących im huków. Zaczął padać deszcz. Drzwi od sali gwałtownie się otwarły. Przez środek przeszedł wysoki, starszy mężczyzna przy kości. W ręku trzymał laskę. Zastukał nią, a pogoda gwałtownie wróciła do poprzedniego stanu. Przeszedł przez całą salę. Miał dwoje innych oczu. Jedno było normalne, zaś drugie było nienaturalnie wybałuszone. Jego tęczówka miała kolor o innym odcieniu, zaś cała gałka oczna dziwnie obracała się nawet o 360°. Twarz miał strasznie poharataną. Jednym słowem wyglądał przerażająco.- Szalonooki Moody... - bąknął Draco, odprowadzając wzrokiem owego mężczyznę.
- Na prawdę? Co on tu robi? - zapytałam, ale nie uzyskałam odpowiedzi, gdyż w tym momencie dyrektor zaczął mówić.- Witaj Alastorze...
- Witaj Albusie... Przepraszam za spóźnienie, ale sam rozumiesz...
- Tak tak... Siadaj, częstuj się - Dumbledore wskazał ręką stół, przy którym siedzą nauczyciele. Moody zajął miejsce, a dyrektor kontynuował. - Pragnę wam przedstawić nowego nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią - wiwatów ani oklasków nie było i w cale się nie zdziwiłam. Minęła krótka chwila, zanim Dumbledore kontynuował. - W tym roku zawodów quidditcha nie będzie... - Teraz rozkojarzeni uczniowie zaczęli buczeć. - Zamiast tego odbędzie się Turniej Trójmagiczny! Powitamy uczniów z dwóch innych szkół magii Beauxbatons i Durmstrangu, którzy przybędą końcem października i zostaną u nas przez cały rok... - później dyrektor przedstawił nam zasady, z których z resztą nie byłam zadowolona. Potem odbyła się uczta i rozeszliśmy się do dormitoriów.***
Zaraz po przebudzeniu, postanowiłam, że odnajdę Cedrika i porozmawiam z nim na kilka tematów, które bardzo mnie męczyły. Tak też zrobiłam i chwilę po ogarnięciu się, biegałam juz po całym Hogwarcie w poszukiwaniu mojego chłopaka. Po kilku minutach, wreszcie udało mi się go znaleźć. Siedział ze swoimi kumplami i...kumpelami... Wyprostowałam się, poprawiłam włosy i pewnie do nich podeszłam.
- Cześć kochanie... - syknęłam siląc się na sztuczny uśmiech.
- Ooo, Alex! - zdziwił się, ale przy tym uśmiechnął. - Cześć - bąknął i wrócił do konwersacji z jedną z typiar sterczących obok niego.
- Nie przytulisz mnie? - zapytałam z nutką szorstkości w głosie.
- No tak... - wstał i łaskawie objął mnie ramionami. - Ee... To jest moja dziewczyna, Alex - przedstawił mnie. Znowu sztucznie się uśmiechnęłam po czym podałam każdemu z puchonów, otaczających chłopaka, rękę.
- Cedrik, możemy pogadać? - szepnęłam chłopakowi na ucho, ciągnąc go za rękę.
- Przecież to robimy... - uniósł się brunet.
- Na osobności... W cztery oczy - westchnęłam, dobitnie podkreślając każde z wypowiedzianych słów.Cedrik bez słowa ruszył w stronę odległego korytarza. Stanął w kącie i oparł się o ścianę.
- O czym chcesz gadać? - zapytał nonszalancko.
- Czemu do mnie nie pisałeś? Wiesz jak ja się czułam? Nie dawałeś znaku życia, a na Mistrzostwach, nawet na mnie nie spojrzałeś...
- No i?
- 'No i'?! Wiesz co? Jesteś okropny... Zmieniłeś się...
- Każdy ma prawo się zmienić, prawda?
- Oczywiście, że tak, szkoda tylko, że zmieniłeś się w stosunku do mnie, a nie wiem dlaczego. Zrobiłam ci coś?
- Nie, ja po prostu uważam, że to między nami... Nie ma sensu i tyle...
- Słucham?
- Dobrze wiesz co powiedziałem... Chyba powinniśmy się rozstać...
- Okej, po tym jak się względem mnie zachowałeś, nie będę ci robić problemów, ale powiedz mi chociaż dlaczego, bo w brak sensu nie uwierzę...
-Z tobą to po prostu nie to... Ja ciebie na prawdę bardzo, bardzo lubię, uwielbiam i w ogóle, ale no nie kocham cię... Ja poczułem do kogoś innego to, czego nie poczułem do ciebie... Przepraszam...
- No tak, jasne... Droga wolna...
- Błagam cię, wybacz mi... Myślałem, że jak będę cię odtrącał to w końcu sama zerwiesz i po krzyku...
- Wiesz, rozumiem cię... Dobrze, że mi powiedziałeś... Nie jestem zła...
- Dziękuję... Może...będziemy przyjaciółmi? - ciepło się uśmiechnął.
- Mhm... Pewnie, czemu nie? - oddałam uśmiech i dostałam kuksańca w ramię. Cedrik mocno mnie przytulił. Po moim policzku spłynęła jedna łza, którą szybko starłam.Pożegnałam się z nim i poszłam na śniadanie. Nie byłam smutna, może bardziej zła, chociaż dobrze wiem co to znaczy, że serce nie sługa i w ogóle... Byłam zła nie tyle o to, że ze mną zerwał i dlaczego, tylko o sposób w jaki planował nasze rozstanie. W zasadzie to...zrozumiałam, że tylko osoba bez zaufania do drugiej, może jej zrobić coś takiego. I wychodzi na to, że Cedrik takowego do mnie nie miał. A jeśli w związku nie ma zaufania, to chyba związek nie ma sensu, prawda?
***
Wróciłam po przerwie. Dzisiaj jest tak trochę...hmm...krótko, zwięźle i na temat. Chyba tak to mogę określić😂
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał. Myślę, że następne będą niewiele dłuższe. Gwiazdki, komy i followersy mile widziane ❤😉 Do następnego!
YOU ARE READING
Problemy w Hogwarcie potocznie nazywamy Riddle...
FanfictionJestem Alex. Niska, czarnowłosa, czarnooka 13-latka. Chodzę do normalnej szkoły w normalnym świecie. Jestem normalna, no prawie... Niestety, albo stety wszystko się zmienia...