(Dalej perspektywa Draco)Skierowałem się do lochów. Mamy teraz dwie lekcje eliksirów pod rząd. Przetarłem twarz dłońmi, chwilowo zwalniając. Dalej nie rozumiem co Cedrik ma do tej dziewczyny. Nie ma jakiejś pięknej puchonki w swoim wieku? Ach... No tak, przecież takie nie istnieją.
Zaraz, zaraz...
Czyżbym był zazdrosny o Alex?! Tak... Cholernie bardzo... I jeśli mam jakiekolwiek serce to ono właśnie przed chwilą zostało rozdarte na miliony małych kawałeczków. A boli każdy z osobna. Zjebane uczucie...
- Draco? - usłyszałem głos Blaise'a, który właśnie szarpnął moje ramię, próbując mnie zatrzymać.
- Co jest? - warknąłem spoglądając na chłopaka.
- No bez jaj... Mógłbyś być trochę milszy. Zwracasz się do najlepszego ziomka, a nie jakiegoś Crabbe'a, Goyle'a albo Pansy.
- Racja, sorry... Poniosło mnie...
- Co jest? - zapytał z przyjacielską troską.
- Co ma być?
- Widziałem twoją minę... W sumie...moja pewnie nie była lepsza...
- No tak...
- Nie przejmuj się... - powiedział klepiąc mnie po ramieniu. - To nie potrwa długo...
- Jak ją zrani... Zabiję...
- Gościu... Czasami cię nie rozumiem...
- A to niby dlaczego? - prychnąłem.
- Oj dużo by tu wymieniać... - zaśmiał się za co otrzymał mocnego kuksańca w ramię.***Perspektywa Alex***
- Dziękuję! Przepiękny! - pisnęłam rzucając się na szyję Cedrika. - Założysz mi? - uśmiechnęłam się odgarniając włosy z szyi.
- To amulet... Będzie cię chronił... - powiedział zapinając wisiorek. - Przeszukałem w nocy chyba całe Hogsmeade i całą Pokątną żeby to znaleźć, więc najlepiej go nie zdejmuj, bo nie chcę żeby zarwana nocka poszła na marne.. - zaśmiał się, kręcąc głową.
- Nie musiałeś...
- Daruj sobie... Musiałem, koniec i kropka.
- Dziękuję jeszcze raz...
- Okej, ja lecę, bo za chwilę lekcje, a ja jeszcze nie jadłem. Pa kochanie! - pocałował mnie czule i poszedł do stołu.***
Minęły cztery miesiące. Dzisiaj zakończenie roku szkolnego. Do kolacji zostało tylko... O fuck! Pół godziny!
Szybko ubrałam czarną, ołówkową sukienkę i buty na grubym obcasie. włosy zostawiłam rozpuszczone. Jak najszybciej udałam się do Wielkiej Sali. Byli prawie wszyscy. A więc się nie spóźniłam, uff. Usiadłam na swoim miejscu, obok Draco.
- Ślicznie wyglądasz... - odezwał się.
- Ty też niczego sobie - uśmiechnęłam się.W tym momencie Dumbledore wygłosił długaśną przemowę, po czym zaczęła się uczta. Nie mogłam za bardzo jeść... Nie miałam w ogóle apetytu... A dodatkowo gula rosnąca w moim gardle, nie pozwalała mi nic przełknąć. Było mi tak okropnie smutno, że ten rok dobiegł końca, że myślałam, że się rozryczę...
***
- Hmm... Poproszę dwie czekoladowe żaby i fasolki wszystkich smaków - uśmiechnęłam się, podając pieniądze starszej czarownicy.
- Proszę bardzo... - dała mi smakołyki po czym poszła dalej.Otworzyłam jedną czekoladową żabę. Szybko złapałam zaczarowane zwierzę i popatrzyłam na moją kartę. Przeraziłam się... Na kartoniku pokazał się nie kto inny jak mój ojciec.
- Kogo masz? - zapytał Draco nachylając się nad moją kartą. - Alex? Jakim cudem?
- Ja...nie wiem... - odpowiedziałam, kiedy otrząsnęłam się z pierwszego szoku. Może nie byłoby nic dziwnego w tym, że mam taką a nie inną kartę, gdyby nie fakt, że na kartoniku w czekoladowej żabie nie może być kogoś takiego jak mój ojciec. I właśnie to mnie przeraża.***Perspektywa Draco***
- Czy on mógł jakoś się tu włamać? - zapytała drżącym głosem. Była taka przestraszona, taka bezbronna, roztrzęsiona. A ja? A ja nie mogłem nic zrobić... Sam byłem tak zdziwiony, że nie umiem tego opisać słowami.
- Widocznie mógł... To Voldemort... Szczerze to on może wszystko i coś mi się zdaje, że niedługo odzyska moc całkowicie... Masz jakiś opis? - zapytałem licząc na to, że może akurat sam Czarny Pan pomoże nam rozwiązać zagadkę jego pojawienia się na karcie.
- Emm... 'Wita...' - zacięła się i zastygła bez ruchu. Albo była tak zaskoczona treścią opisu, albo tak przeraziło ją to co tam było napisane. Chwyciłem więc za kartonik, usiłując go jej odebrać. Trzymała go tak kurczowo, że było to niemalże niemożliwe. Cały czas wpatrywała się w kartę, do czasu aż jej ją wyrwałem. Wtedy przeniosła spojrzenie na moją twarz. Nie zwracając na to uwagi zacząłem czytać.- 'Witaj córko... Specjalnie umieściłem tutaj swoje zdjęcie, abyś oswoiła się z moim widokiem, dla wielu ludzi nie jest on łatwy, co mi wcale nie przeszkadza, ale akurat ty jesteś moim dzieckiem, więc, a zresztą, nie będę się rozpisywał. Chciałbym, abyś zaraz po przyjeździe do domu porozmawiała ze swoją matką, o naszym ostatnim spotkaniu, ona wyjaśni ci to, czego ja tutaj już nie zmieszczę i czego i tak nie będę tutaj pisał, bo wiem, że siedzisz właśnie z Draconem Malfoy'em w przedziale. Możliwe, że właśnie albo mu to czytasz, albo on sam to robi. Nie chcę żeby za szybko się wtajemniczał. Do zobaczenia za niedługo córeczko!'?! Ja pierdolę... - złapałem się za głowę, ciągnąc włosy za końcówki. Z każdym kolejnym przeczytanym słowem, byłem w coraz większym szoku. Okłamała mnie? Bo jeśli tak...wszystko skończone...
- Draco, proszę, posłuchaj mnie... - powiedziała, chwytając mnie za rękę, którą szybko wyrwałem. Z jej oczu zaczęły sączyć się łzy. Pogoda za oknem diametralnie się zmieniła. huragan, grzmoty, deszcz... Jak na pieprzonych filmach...
- Okłamałaś mnie?! - zapytałem lekko podniesionym tonem usiłując się opanować.
- Draco...
- Tak, czy nie?! - przerwałem jej. Krzyknąłem, dlatego jej oczy rozszerzyły się ze strachu.
- Nie okłamałam cię... Nigdy bym tego nie zrobiła, ja po prostu...
- Po prostu co?
- Ja nie powiedziałam ci wszystkiego, ale zrozum, że nie mogłam - powiedziała na jednym wdechu, tak abym nie mógł jej przerwać. Postanowiłem się nie odzywać, bo mnie to zaciekawiło. - Nie powiedziałam ci żeby cię chronić. Żeby chronić siebie, ciebie, i wszystkich czarodziejów żyjących na tym świecie - dodała.
- A więc wydaje mi się, że teraz jest odpowiedni moment żeby mi wszystko wyjaśnić. Nie sadzisz?
- Ja... ee... no jestem jego córką... On chce żebym ja została śmierciożerczynią, a ja nie mam innego wyjścia... A ty nie możesz o tym pisnąć ani słówkiem. Nikomu. Dobrze?
- Hmmm... No okej. A czemu masz tym 'nas chronić'?
- To proste... Gdyby ojciec się dowiedział, że rozpowiadam wszystko na prawo i lewo to nie był by zadowolony, no nie? - oznjmiła jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
- Lubisz nas pakować w kłopoty, prawda? - zaśmiałem się, rozluźniając atmosferę. Uderzyła mnie w ramię, ale mnie to ucieszyło. Oznaczało, że się uspokoiła. Że już jest w porządku. Nagle objęła mnie za szyję i mocno się do mnie przytuliła. Tak po prostu. I to był najbardziej emocjonujący uścisk jaki kiedykolwiek przeżyłem.- Dziękuję... - powiedziała i przywarła do mnie jeszcze bardziej. Pogładziłem jej lśniące włosy.
- Nie martw się. Przejdziemy przez to razem... - uśmiechnąłem się do siebie pod nosem.
- Wiem... - mruknęła.***
Przepraszam, że ten rozdział pojawia się tak późno, ale myślę, że mi wybaczycie. Mogę wam obiecać, że w następnych częściach będzie się działo, więc zapraszam do czekania. Gwiazdki, followersy i komentarze mile widziane 😘❤ Bardzo mi to pomaga, kiedy widzę, że komuś się podoba to co tworzę, więc no... Do następnego! ❤❤❤
YOU ARE READING
Problemy w Hogwarcie potocznie nazywamy Riddle...
FanfictionJestem Alex. Niska, czarnowłosa, czarnooka 13-latka. Chodzę do normalnej szkoły w normalnym świecie. Jestem normalna, no prawie... Niestety, albo stety wszystko się zmienia...