***Znowu piosenka... Włączcie, bo jest bardziej nastrojowo, oki?***
Po tym jak Draco dowiedział się o znaku i o tym, że jestem śmierciożerczynią... Nie odezwał się do mnie ani raz... To tak boli, ale wiem, że tego nie zmienię... Chciałabym tylko móc go chronić... Ale nie mogę... Woda jest zimna... Tak bardzo zimna... Prawie jak moje serce...
***Draco's POV***
Niespokojnie przeszedłem się po dormitorium. Raz, drugi, trzeci... Nie wiem o czym ja myślałem... Ona pewnie tak cierpi, cierpi przeze mnie... Tak mnie zabolało to, że nic nie powiedziała, a nie pomyślałem o tym co ona czuje. Jak ja mogłem być taki głupi?! Odwróciłem się w krytycznym momencie od najważniejszej osoby w moim życiu. Na brodę Merlina, niech ona mi tylko wybaczy...
***
Puściłem się biegiem w stronę dormitorium dziewczyn. W stronę mojej Alex... Wbiegłem do środka, prawie wyrywając drzwi z zawiasów.
- Gdzie ona jest?! - prawie krzyknąłem, kiedy zobaczyłem, że jej łóżko jest idealnie pościelone. Miny Milicenty i Dafne wskazywały na to, że po pierwsze mnie nienawidzą, a po drugie, nic mi nie powiedzą. Jebana żeńska solidarność.
Warknąłem pod nosem i wyszedłem z dormitorium. Straciłem nadzieję, ale szybko się ogarnąłem. Pobiegłem dalej. Korytarzem prosto, później w lewo, jeszcze raz w lewo i znów prosto. Gdzie się znalazłem? Przed wrotami zamku. Gdzie się kieruję? Na błonia, nasze ulubione miejsce. Kochała tam przebywać. Kto wie? Może dalej kocha...
Przyspieszyłem. Po za murami Hogwartu czuć było okropnie złą aurę. Profesor Trelawney pewnie padłaby tu na zawał... Zacząłem biec, kiedy na ziemi obok drzewa zobaczyłem jej różdżkę, buty i kurtkę. Jak ja mogłem być taki głupi?! Cholera!
Jej bezwładne ciało leniwie unosiło się na tafli lodowatej wody. Bez wahania i niewiele myśląc wskoczyłem do tego pieprzonego jeziora. Już raz zostawiłem moją malutką... I nigdy więcej tego nie zrobię...
***Alexandra's POV***
Tato, to przez ciebie i nikogo więcej. Gdyby nie ty, Draco by mnie nie zostawił. Tylko tyle mam ci do powiedzenia...
Mamo... Obiecaj mi, że nie będziesz się gniewać... Nie mogłam inaczej... Wiem, że zawiodłam... Wiesz, nie dałam rady... Opuściła mnie jedyna bliska osoba w tym świecie... Tak będzie lepiej, wiesz mamo? Bardzo cię kocham... Mamo, cieszę się, że mnie wspierasz i wspierałaś... Wiele to dla mnie znaczy... Chcę żebyś wiedziała, że będę cię obserwować... Będę ci pomagać... Proszę, nie płacz... Nie masz o co... Zawsze bałam się śmierci, mamusiu... Teraz też... Ale woda jest już ciepła, mamusiu... Jest mi przyjemnie... Już się nie boję, mamusiu... Ty też się nie bój... I proszę, nie płacz...
_____________________________________________________________________________
Dzisiaj króciutko. Mam nadzieję, że się spodobało. Piosenkę możecie już wyłączyć, albo po prostu ją dosłuchać, jak chcecie. Pewnie będziecie mieć wątpliwości, dlatego rozjaśnię wam umysł. To nie jest ostatnia część, ale nie zdradzam wam szczegółów. Pamiętajcie, że to, że to nie ostatnia część, nie znaczy, że wszystko się super ułoży. Ja się dopiero rozkręcam, okej? Mam nadzieję, że się spodobało. Ogólnie uważam, że powiało tutaj smuteczkiem. Niemal płakałam jak to pisałam, więc myślę, że jest ok. To ja już nie przedłużam. Ucieszę się jeśli zostawicie mi komentarz. Chcę poznać waszą opinię na temat tej części. Jestem bardzo ciekawa czy się wam spodobało, oke? Do następnego!
YOU ARE READING
Problemy w Hogwarcie potocznie nazywamy Riddle...
FanfictionJestem Alex. Niska, czarnowłosa, czarnooka 13-latka. Chodzę do normalnej szkoły w normalnym świecie. Jestem normalna, no prawie... Niestety, albo stety wszystko się zmienia...