Wstałam dzisiaj wcześnie. Rozejrzałam się po pokoju. Pansy jeszcze spała. Przeciągnęłam się na łóżku i z niego zeszłam. W piżamie i kapciach w kropki zeszłam do Pokoju Wspólnego. Lochy Slytherinu były na prawdę przepięknie. Panował tam półmrok. Kanapy były czarne, a ściany zielone. Szczególną uwagę przykłuwały zielone światła. Dodawały uroku całym Lochom.
Usiadłam na kanapie, która lekko się pode mną zapadła. Zapatrzyłam się w kominek, który nie palił się chyba od założenia Hogwartu. Podeszłam do niego i nakładłam drewna. Jednym ruchem ręki rozpaliłam ogień. Ogień działał na mnie uspakajająco. Przymknęłam oczy i wsłuchałam się w wesołe trzaskanie gałązek.
Minęła chwila. Poczułam jak miejsce obok mnie się ugina. Otworzyłam czerwone teraz oczy i popatrzyłam na mojego 'gościa'
- Draco?
- Alex, twoje oczy..- powiedział dziwnym głosem.
- Co z nimi? - zapytałam niewzruszonym tonem.
- Są czerwone, pamiętam, że były czarne.
- A, to wiem. Kiedy indziej ci to wytłumaczę.
- Idziesz do Hogsmeade? - uśmiechnął się, ruszając brwiami.
- Tak, mama oddała zgodę za mnie. Ty rozumiem, że też idziesz?
- Nie mógłbym przepuścić takiej okazji - zaśmiał się chłopak.***
- Czekaj! Chcę jeszcze czekoladową żabę... - powiedziałam rozglądając się po półkach ze słodyczami. - O, mam!
- To ja jeszcze wezmę pieprzne diabełki... O i fasolki wszystkich smaków! Jak mogliśmy o tym zapomnieć?! - zaśmiał się blondyn.
- No ja nie wiem o czym ty myślisz... - zaśmiałam się, na co chłopak prychnął.Zapłaciliśmy za słodycze i poszliśmy pod Trzy Miotły.
- Chcesz coś do jedzenia? - zapytał Draco, przeglądając menu.
- Ja zostanę przy kremowym piwie... - uśmiechnęłam się.
- Ja chyba też.
Po kilku chwilach sączyliśmy już pyszny napój.***
Wróciliśmy do Hogwartu późnym popołudniem. Pierwsze co zrobiłam to rzucenie się na łóżko w dormitorium. Już tak się cieszyłam, że wreszcie będę miała chwilę spokoju od ludzi, kiedy do pokoju wlazła Pansy.
- I co? Jak było na zakupach z Draconem? - zapytała wyraźnie podkreślając ostatni wyraz.
- Powiem ci, że rewelacyjnie... Szkoda, że cię z nami nie było... - odpowiedziałam teatralnie łapiąc się za serce. Sarkazm było czuć aż w Wieży Gryffindoru. - A tobie jak minął pobyt w Hogsmeade? Co tam u Milicenty?
- Super! - burknęła cicho i wyszła, trzaskając przy tym drzwiami. Tsa...chyba zapomniałam wspomnieć, że nasze relacje pogorszyły się niesamowicie po wypadku Draco. I dobrze... O jedną wariatkę w moim otoczeniu mniej.
Z szafki obok mojego łóżka wyciągnęłam książkę. "Krew na śniegu" - Jo Nesbø. Świetna lektura, chociaż mam parę zarzutów. Ale ogólnie cenię ją za to, że dużo się dzieje i jest to kryminał. Przeczytałam ostatnie pięć stron.
- Cholera! - warknęłam, kiedy okazało się, że główny bohater nie żyje. Byłam już całkiem pewna, że razem z Marią będzie żyć długo i szczęśliwie, kończąc z zabijaniem na zlecenie. No niestety...***
- Alex, co robisz? - spytał blondyn wchodzący do mojego dormitorium. - Znowu masz czerwone oczy...
- No bo się zdenerwowałam...
- Ale dlaczego zmieniają ci się kolory oczu? - zapytał zmartwiony. - W Hogsmeade miałaś niebieskie...
- Mówię ci... Dowiesz się w swoim czasie. Okej? Na prawdę chciałabym ci powiedzieć, ale nie mogę.
- Rozumiem... Poczekam. A co cię tak zdenerwowało? - zapytał siadając obok mnie.
- To... - odpowiedziałam, podając mu książkę.
Draco wpatrzył się w okładkę, a potem przeczytał streszczenie.
- I to jest powód twoich czerwonych oczu? - zaśmiał się.
- Tak... Tak się fajnie zapowiadało... A skończyło się do dupy! - uderzyłam rękami w materac. Teraz moje oczy stały się szare, a na dworze zaczął szaleć wiatr.
- Mniejsza z tym. - machnął ręką. - Chodźmy już na kolację, bo w końcu się spóźnimy.
Wstałam z kanapy i pociągnęłam Dracona za sobą.
YOU ARE READING
Problemy w Hogwarcie potocznie nazywamy Riddle...
FanficJestem Alex. Niska, czarnowłosa, czarnooka 13-latka. Chodzę do normalnej szkoły w normalnym świecie. Jestem normalna, no prawie... Niestety, albo stety wszystko się zmienia...