- Ubrania są, Masterka jest, szata jest, książki są... - mamrotałam pod nosem ostatni raz sprawdzając walizkę. - Wszystko mam! - dumnie rzuciłam się na łóżko.
Przez adrenalinę, która we mnie buzowała, szybko się z niego podniosłam. Ledwo zniosłam moją walizkę z pokoju, na parter do przedpokoju. W końcu do pokonania miałam aż 15 schodków.
- Mamo! Chodź, bo się spóźnimy...
- Tak tak, już idę.
Wyszłyśmy z domu i pojechałyśmy na stację King's Cross.
- I gdzie ty tu masz ten swój cały peron 9 i 3/4?
- O tutaj. - powiedziała uśmiechnięta wskazując na słup między peronami 9 a 10.
- Tutaj? - przeleciałam wzrokiem po obiekcie. No przysięgam na Boga, że żadnej plakietki '9 i 3/4' nie widziałam.
- No ludzie... Ja to mam jednak niekumate to dziecko... - odezwała się matka.
- A czy ty widzisz żebym była żabą?! - zapytałam podenerwowana.
- Musisz w to wbiegnąć.
- No ty sobie chyba jaja ze mnie robisz! Chcesz żebym trafiła do szpitala ze stwierdzonym wstrząśnieniem mózgu?!
- No przecież, że nie... O! Tam chłopiec też będzie wbiegał. Odsuń się trochę to zobaczysz.
Popatrzyłam na niego. Był to wysoki blondyn o pięknych szarych tęczówkach. Szybko wbiegł w słup i zniknął. Uwierzyłam mamie i zrobiłam to samo. Niestety zrobiłam to trochę za szybko i wpadłam na stojącego z wózkiem blondyna.
- Patrz co robisz tępa szlamo! - krzyknął chłopak podnosząc się z zimnej podłogi.
- Tak się składa, że jestem czystej krwi. - odpowiedziałam, otrzepując się z kurzu.
Chłopak spojrzał na mnie i zrobił wielkie oczy. Przyjrzał mi się dokładnie, po czym odezwał się.
- Draco Malfoy jestem... Nie widziałem cię tu nigdy, a na pierwszoklasistkę nie wyglądasz.
- Alexandra Riddle, miło mi. Faktycznie jestem tutaj po raz pierwszy, ale od razu na trzecim roku.
- Tiara jeszcze nigdy nie przydzielała kogoś takiego...
- Zawsze musi być ten pierwszy raz...
- Racja.
Wsiedliśmy do pociągu. Draco poszedł do przedziału wraz ze swoimi przyjaciółmi, a ja poszukałam wolnego. Znalazłam taki dopiero kiedy przeszłam za drugim razem, na środku pociągu.
Ruszyliśmy. Droga ciągnęła się niemiłosiernie. Gdzieś tak około w połowie drogi zaczęło się robić dziwnie. Do mojego przedziału wpadł nagle Draco. Usiadł obok mnie.
- Wszystko w porządku? - zapytał zmartwiony chłopak.
- Tak, co się dzieje?!
- Nie wiem, ale za chwilę wszystko się wyjaśni.
Nagle zgasły światła. Krótko mówiąc zrobiło się ciemno jak w szambie. Zaczęłam się tak na poważnie bać. Blondyn objął mnie ramieniem i mocno przytulił. Drzwi od naszego przedziału gwałtownie się otworzyły. Poczułam uderzenie chłodu. Tak jakby całe szczęście ze mnie wyparowało. Tylko smutek i melancholia, a do tego przerażający ból.
- Alex! Alex słyszysz mnie? - odezwał się Draco klepiąc mnie delikatnie po twarzy. Otworzyłam oczy, zobaczyłam, że leżę na kolanach Dracona.
- Co się do cholery stało? - powiedziałam słabym głosem.
- Był tu dementor. Zemdlałaś.
- Aha, no tak... Już wiem co się stało... Ale ty też zemdlałeś, prawda?
- No właśnie...nie...
- Ale... Na serio?
- Mhm...
Wieczorem dojechaliśmy do Hogwartu. Draco nie wyszedł z mojego przedziału aż do końca drogi.
YOU ARE READING
Problemy w Hogwarcie potocznie nazywamy Riddle...
FanfictionJestem Alex. Niska, czarnowłosa, czarnooka 13-latka. Chodzę do normalnej szkoły w normalnym świecie. Jestem normalna, no prawie... Niestety, albo stety wszystko się zmienia...