Niespodzianka

164 10 0
                                    

Od spotkania z Harrym minął dokładnie tydzień. Jest poniedziałek i właśnie dzisiaj zaczynam ostry trening. Ubrałam swój mundurek i poprawiłam makijaż. Włosy spięłam w luźnego koka. Jeszcze raz przejrzałam się w lustrze, po czym wyszłam z dormitorium.  Popędziłam na trzecie piętro do klasy numer sześć, w której będą się odbywały nasze lekcje. W środku czekali już nauczyciele, a pod klasą był Harry.

- Cześć... - odezwał się chłopak.
- Cześć, wchodzimy?
- Mhm... - lekko westchnął na myśl o profesorze Snapie. Szczerze mówiąc, ja też nie byłam szczęśliwa z tego powodu.

Weszliśmy powoli do klasy. Snape i Lupin stali obok siebie i gdybym ich nie znała to pomyślałabym, że są jak najlepsi przyjaciele. Czyżby Snape miał dobry humor?!

- Siadajcie... - odezwał się Lupin. - Najpierw musimy omówić kilka spraw.

Posłusznie zajęliśmy miejsca obok siebie.

- Jak pewnie zdążył wam przekazać profesor Dumbledore, przez następne cztery lata będziecie ostro trenować Obronę Przed Czarną Magią. Razem z profesorem Snape'em będziemy was uczyć jak wyczarować patronusa, czyli obronę przeciw dementorom, co to są zaklęcia niewybaczalne i jak je odbijać, no i wiele innych. Wiecie, że jesteście bardzo potężnymi czarodziejami, myślę, że spokojnie dacie sobie ze wszystkim radę, mimo, że nie będzie łatwo. To co, zaczynamy?

Wstaliśmy z miejsc i odsunęliśmy ławki. Zawsze tak robiliśmy, kiedy chcieliśmy w klasie więcej miejsca, z resztą chyba każdy tak robi... Podeszliśmy do nauczycieli.

- To czego będziemy się dzisiaj uczyć? - zapytałam, szeroko się uśmiechając.
- Dzisiaj będziecie wyczarowywać patronusy.
- A więc? Od czego zaczynamy? - spytał Harry.
- Dzisiaj oboje będziecie pracować ze mną. Profesor Snape niestety musi już nas opuścić, ale na następnej lekcji na pewno już z nami będzie. - uśmiechnął się Lupin.

Profesor Snape podał rękę Lupinowi i wyszedł.

- Okej, wyciągnijcie różdżki przed siebie tak jak ja i powtórzcie 'Expecto patronum'.  Pamiętajcie, że jeśli będziecie mieli do czynienia z dementorem, musicie pamiętać, że tylko przezwyciężenie, w waszym przypadku, bardzo mocno złych wspomnień. Kiedy będziecie wyczarowywać patronusa, musicie pomyśleć o najszczęśliwszym wspomnieniu z waszego życia. Wspomnienie musi być bardzo silne. Jasne?
- Mhm... - mruknęliśmy jednocześnie.
- To teraz macie minutę na znalezienie jakiegoś wspomnienia. Czas start!

Zaczęłam się mocno zastanawiać. Moje dzieciństwo nie należało do najszczęśliwszych. W szkole nie miałam przyjaciół, kłóciłam się z Erickiem no i w ogóle... Hmmm... O wiem! Wyjazd na Pokątną!

- Alexandra, zacznij...
- EXPECTO PATRONUM! - krzyknęłam, a z mojej różdżki delikatnie wystrzeliło kilka niebieskich iskier.
- Bardzo dobrze jak na pierwszy raz, ale musisz znaleźć jakieś silniejsze wspomnienie. Ty się już zastanawiaj, a teraz Harry.
- EXPECTO PATRONUM! - krzyknął brunet. Z jego różdżki też wystrzeliły iskry, ale było ich więcej.
- Alex, masz już? - zapytał Lupin.
- Tak, mam... - powiedziałam. Pomyślałam o tym jak pojechałyśmy z mamą na King's Cross, nie mogłam uwierzyć, że muszę wbiec w ścianę, a potem poznałam Dracona nieco niefortunnie... Tak to było niewątpliwie bardzo szczęśliwe wspomnienie... - EXPECTO PATRONUM! - krzyknęłam. Z mojej różdżki wystrzelił ogrom niebieskiego światła, który w późniejszym stadium przybrał kształt węża.
- Doskonale Alex! Świetnie! Niewielu czarodziejom udało się tak szybko. No dobrze, to ty trenuj dalej, a Harry teraz twoja kolej.
- EXPECTO PATRONUM! - stało się to co mi. Harry wyczarował patronusa. Jelenia z wielkimi rogami.

***

Następnego dnia z samego ranka, przy moim łóżku usłyszałam chrapanie. Właściwie nie przy moim łóżku tylko na moim łóżku i to jeszcze na moich nogach. Lekko przestraszona powoli podniosłam się na łokciach. Na moich nogach zobaczyłam rozwalonego Dracona, który spał sobie w najlepsze. Chcąc nie chcąc musiałam mu przerwać ten błogi sen.
- CO TY TUTAJ ROBISZ?! - krzyknęłam. Nie bałam się, że kogoś obudzę, bo prawdopodobnie wszyscy już są na śniadaniu.
- Yyy... ee... Co? Co ja tu? Aha... - przejechał ręką po twarzy, a ja ledwo stłumiłam śmiech. - Chciałem cię zapytać czy się ze mną zerwiesz z lekcji dzisiaj.
- A dlaczego spałeś na moich nogach?
- No bo przyszedłem tu, było wcześnie, ja byłem zmęczony, ty spałaś, a nie chciałem cię budzić, no i tak jakoś wyszło... - zarumienił się. - To jak? Zbierasz się czy nie?
- Nie no jasne, ale co my będziemy jeść. Nie możemy się zerwać z lekcji, a potem jakby nigdy nic iść na śniadanie, obiad i tak dalej.
- Alex... Mam w pokoju chyba całe miodowe królestwo, a ty mi mówisz, że nie będziemy mieli co jeść?
- Przekonałeś mnie. - zaśmiałam się szybko wstając.
- To leć się szybko ubieraj, ja idę po jedzenie i spotkamy się w PW.

Pośpiesznie wyciągnęłam  z szafy bluzę od Blaise'a i czarne rurki. Ubrałam się, włosy spięłam w luźny warkocz. Ubrałam buty, do których włożyłam różdżkę i wyszłam z dormitorium. Draco już czekał w tam gdzie miał, w dłoni trzymając reklamówkę i jakąś chustkę.

- Idziemy? - zapytałam, uśmiechając się do Draco.
- Oczywiście.

Wyszliśmy z Hogwartu. Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, Draco zawiązał mi oczy chustką. Uśmiechnęłam się pod nosem i pozwoliłam mu się poprowadzić. Po jakiejś chwili byliśmy na miejscu. Draco zdjął delikatnie chustkę z moich oczu. Poczułam, że się uśmiechnął.

- Boisko do Quidditcha? - uśmiechnęłam się szeroko.
- Widziałem miotłę pod twoim łóżkiem. Czemu nie mówiłaś, że masz Błyskawicę? Przecież to jest najlepsza miotła jaka może być! - niemalże krzyknął Draco.
- No bo ja... Nie umiem latać. - zarumieniłam się.
- No i? Największe gwiazdy Quidditcha kiedyś nie umiały latać. Przecież cię nauczę...
- Ale... ee...
- Nie ma żadnego 'ale'.
- No to wracaj się teraz do Hogwartu po miotły... - zakpiłam.
- Proszę cię bardzo... Accio! - powiedział chłopak, a nasze miotły w mgnieniu oka znalazły się przy nim. - Ty to się jeszcze wielu rzeczy musisz nauczyć... - zaśmiał się, czochrając mojego warkocza.

***

- Popatrz... Musisz się odepchnąć nogami... - powiedział blondyn, łapiąc mnie w pasie, abym złapała równowagę.
- Nigdy się nie nauczę... - wyrzuciłam ręce w powietrze. To jest niemożliwe...
- To po co kupowałaś miotłę?
- Była taka ładna... Myślałam, że to nic trudnego...
- Dla chcącego faktycznie nic trudnego, ale ty to chyba się do takich nie zliczasz, co?  - zaśmiał się.
- Ja nie chcę? Ja? - oburzyłam się. Pochyliłam się bardziej na miotle i mocno odepchnęłam nogami od ziemi. Po chwili śmigałam już między obręczami i obok różnych słupków.
- I ty nie umiesz latać?! Kobieto, jesteś świetna! - krzyknął Draco.
- Dzięki! - odpowiedziałam. Potem sfrunęłam na dół i z wdzięczności mocno przytuliłam Dracona.
- Jaka jest twoja ulubiona pozycja w Quidditchu?
- Ścigający... - uśmiechnęłam się. - A co?
- Byłabyś bardzo dobra... Jesteś szybka i silna... Nadawałabyś się nawet na szukającego, ale no ta pozycja jest już zajęta... - zaśmiał się.
- Hah, dzięki. - zaśmiałam się.
- Ścigamy się?
- Ty się jeszcze pytasz?
- To na co czekasz? - zakpił ze mnie.
- Ej! Jeszcze raz! - krzyknęłam wchodząc na miotłę.



Problemy w Hogwarcie potocznie nazywamy Riddle...Where stories live. Discover now